Ruch społeczny Blokujmy Wszystko przez cały czas pozostaje zagadką po mobilizacji z 10 września

ifrancja.fr 2 godzin temu

Kluczowe punkty

  • Ruch Blokujmy Wszystko zorganizował 10 września protesty w wielu miastach Francji, przyciągając niemal 200 tys. osób.
  • Mimo wsparcia związków zawodowych i partii politycznych, ruch nie ma formalnej struktury ani lidera co utrudnia jego przyszłość.
  • Obawy o dezinformację związane z mobilizacją były wśród analityków, mimo braku dowodów na dużą kampanię dezinformacyjną.
  • Francuska historyczka zauważyła, iż brak organizacji może prowadzić do trudności w dłuższej perspektywie.
  • Porównania do Żółtych Kamizelek pokazują, iż podobne ruchy bez formalnej struktury mają kłopoty z utrzymaniem się i kierowaniem działaniami.

Ruch społeczny Blokujmy Wszystko (fr. Bloquons Tout), który 10 września zorganizował manifestacje w wielu miejscowościach we Francji, przez cały czas stanowi zagadkę, jeżeli chodzi m.in. o jego kierownictwo i strukturę wewnętrzną. Trudno też przewidzieć, jak w przyszłości zachowają się jego zwolennicy.

Według ministerstwa spraw wewnętrznych Francji niemal 200 tys. osób wyszło w minioną środę na ulice francuskich miast pod hasłem „Blokujmy Wszystko”. Służby dokonały 675 zatrzymań, w tym 280 w Paryżu. Dziennik „Les Echos” odnotował łącznie 850 akcji mobilizacyjnych, w tym 596 zgromadzeń i 253 blokady.

Jeszcze przed 10 września media, cytując raporty francuskich służb, zwracały uwagę, iż nie można precyzyjnie oszacować skali społecznej mobilizacji ze względu na nieustrukturyzowaną formę ruchu Blokujmy Wszystko. Mimo iż został on wsparty m.in. przez związek zawodowy Powszechna Konfederacja Pracy (CGT) i skrajnie lewicową partię Francja Nieujarzmiona (LFI), to nie miał swojego przywódcy. Nie utworzono też struktur organizacyjnych, przez co aktywność ruchu pozostała niesformalizowana.

Bardzo duża aktywność zwolenników Blokujmy Wszystko w mediach społecznościowych budziła obawy wśród części analityków zajmujących się zwalczaniem dezinformacji. Redakcja radia Franceinfo przeanalizowała posty nawołujące do środowej mobilizacji i zwróciła uwagę, iż część kont udostępniających te apele wydawała się fałszywa. Funkcjonariusze francuskiego wywiadu przekazali radiu, iż o nie dostrzeżono kampanii dezinformacyjnej na dużą skalę, związanej z ruchem Blokujmy Wszystko, ale znaleziono liczne konta powiązane z Iranem, które udostępniały posty i wpisy z hashtagami popularnymi wśród zwolenników mobilizacji 10 września.

Ruch Blokujmy Wszystko narodził się latem br. na portalach społecznościowych; według mediów – na profilach bliskich ideowo skrajnej prawicy. Początkowo jego celem był sprzeciw wobec oszczędności budżetowych, proponowanych przez premiera Francois Bayrou. Pojawiły się wezwania do protestów i akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego. Później pojawiły się kolejne żądania, a postulat „zablokowania”, czyli sparaliżowania kraju 10 września, wzięła na sztandary skrajnie lewicowa partia Francja Nieujarzmiona (LFI).

Francuska historyczka Marion Fontaine oceniła w rozmowie z dziennikiem „Le Monde”, iż obawy przed strajkiem generalnym, do którego mógł doprowadzić ruch Blokujmy Wszystko, okazały się przedwczesne. Podkreśliła, iż skrajna lewica próbuje przypisać temu ruchowi społecznemu wymiar ideowy i podnosi temat strajku generalnego, ale – jej zdaniem – protest na tak dużą skalę nie jest możliwy bez struktur i konkretnego projektu politycznego. Inicjatywa Blokujmy Wszystko nie miała zaś jasnego programu politycznego, a jej zwolennicy umawiali się na blokady głównie za pośrednictwem komunikatora Telegram.

W mediach pojawiły się komentarze porównujące ruch Blokujmy Wszystko do Żółtych Kamizelek (Gilets Jaune) – innej oddolnej inicjatywy społecznej. Ogólnokrajowe protesty Żółtych Kamizelek, które przerodziły się w wielu miejscach w zamieszki, zmobilizowały w latach 2018-19 ponad milion Francuzów. Jednak również ten ruch nie przekształcił się w żadną formalną organizację.

Fontaine podkreśliła w rozmowie z dziennikiem, iż tego typu inicjatywy, nie posiadające struktur, dużo trudniej utrzymać w dłuższej perspektywie czasowej i nadać im konkretny kierunek polityczny.

Historyczka, odwołując się do działacza socjalistycznego Jeana Jauresa z przełomu XIX i XX w., zauważyła, iż Francja Nieujarzmiona, wzywając do rewolucji i przewrotu, gra w niebezpieczną grę, ponieważ nie posiada wystarczających środków i struktur, aby móc opanować skutki tak dużego niezadowolenia społecznego. Taka strategia, w ocenie Fontaine, może obrócić się przeciwko LFI i okazać się korzystna dla skrajnej prawicy.

Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN) zdystansowało się od mobilizacji 10 września, gdy hasła tego ruchu przejęła LFI. Prowadząca w sondażach skrajnie prawicowa formacja nie wezwała swych sympatyków do udziału w zgromadzeniach w środę, ale – zdaniem Fontaine – bacznie obserwuje rozwój sytuacji. RN stroni zwykle od akcji ulicznych, prezentując się jako partia respektująca oficjalny porządek prawny.

Dziennik „Les Echos” zwrócił uwagę, iż o ile nie wiadomo, jaka będzie przyszłość ruchu Blokujmy Wszystko, to kolejne protesty, zapowiedziane przez większość związków zawodowych na 18 września, świadczą o tym, iż poziom frustracji w społeczeństwie jest wyjątkowo duży.

W ocenie dziennika nominacja nowego premiera, byłego ministra obrony Sebastiena Lecornu, po upadku rządu Francois Bayrou, nie odpowiada na żadne problemy, które są przyczyną niezadowolenia Francuzów. (PAP)

Idź do oryginalnego materiału