Samobóg / floriankonrad

publixo.com 17 godzin temu

ten tekst równie dobrze mógłby nosić tytuł
Mit o złotym żuczku. takim cuda czyniącym,
którego należy złapać, obrać z opalizującego
pancerzyka, ten – położyć sobie na protezie oka
(odrobina nieprawdziwości jest konieczna,
by udały się czary: postronnicy chcący wiedzieć
o nas wszystko, a choćby więcej, łyknęli haczyk,
potulnie dali się zaprowadzić w dzicz).

po kiego? aby Widzieć, w sztucznej gałce
rozkrzewiły się świetliste jeżyny, wybujały
jabłonie Edenu. by dało się dostrzec
swoją postać w aureolowej (aureolnej?) otoczce,
spojrzeć, niby w fikuśniusie zwierciadełko
– i obejrzeć siebie siedzącego na chmurze,
w przebitym różkami saturno.

...a teraz puszczam legendkę w ruch,
przecinam jej pęta. i niech biegnie-leci przed siebie,
samopas, zderza się z innymi.

niech zadziobie ją na śmierć ten kruk, co to
podobno przynosił codziennie pół bochenka
chleba dla świętego Pawła pierwszego pustelnika
(albo innego zamuła, którego trzeba było
dokarmiać, bo sam był zbytnim nieogarem,
żeby sobie skombinować papu),

niech wżerają się w nią baśnie filmowe,
animowane serialidła, kadry z panią Frał
krzyczącą `Apokalipsa!`.

rzucam legendkę na pożarcie innych,
które wkręcą się w nią, wmielą.
może zdechnie całkiem ślepa.
Idź do oryginalnego materiału