O zdarzeniu informuje portal Fly4Free.pl. Okazuje się, iż doszło do niego rok temu, ale dopiero teraz poznaliśmy szczegóły sytuacji, która mogła doprowadzić do potężnej tragedii z udziałem samolotu Ryanair nad Londynem.
Jak wynika z raportu Air Accidents Investigations Breach, czyli brytyjskiej rządowej agencji odpowiedzialnej za badanie wszelkiego rodzaju wypadków w lotnictwie cywilnym w Wielkiej Brytanii, lecąca ze Szczecina na lotnisko Stansted maszyna znalazła się niebezpiecznie blisko helikoptera.
Wszystko przez to, iż piloci na chwilę stracili kontrolę nad maszyną. Problem pojawił się w momencie podejścia do lądowania. Jak czytamy w raporcie cytowanym przez Fly4Free, pierwszy oficer przekazał kapitanowi stery, a sam zajął się konfigurowaniem komputera pokładowego do lądowania.
Zapomniał jednak powiedzieć, iż przekazuje maszynę z wyłączonym autopilotem. Kapitan tego nie wiedział. W momencie przekazywania sterów samolot gwałtownie stracił wysokość. Jednocześnie bardzo zbliżył się do śmigłowca, który latał nad Stansted.
Jak wynika z raportu, maszyna znalazła się zaledwie 3 000 metrów od śmigłowca i była niemal na tej samej wysokości. W warunkach lotniczych może to oznaczać kilka, kilkanaście sekund do zderzenia.
Jak czytamy w portalu Fly4Free Ryanair zaktualizował swoją instrukcję dla pilotów. Zapewnia, iż komunikaty między osobami znajdującymi się w kokpicie są już bardziej klarowne.