- Chętnie przekażę wszystkie informacje - przeczytaliśmy w mejlu.
Gdy zadzwoniliśmy, mężczyzna powiedział, iż pracował tam przez osiem miesięcy. Potwierdził, iż bez umowy.
- Kierownik, który jest ukraińskiego pochodzenia, ciągle ją obiecywał, ale w końcu nie dał. Pracowaliśmy dzień w dzień. Również kazali przyjść w święta i Sylwestra. Tam była harówka, czasami po 10, 12 godzin. Teraz jest zima, ale latem karaluchy tam chodzą. Nie mieliśmy robionych badań przed przyjęciem do pracy ani książeczek sanepidowskich - stwierdził nasz rozmówca.
[paywall]
Kontrola sanepidu
Postanowiliśmy zwrócić się z tą sprawą do Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Trzebnicy. Dyrektor sanepidu Szymon Klakočar powiedział nam, iż w sprawie tego zakładu nie dotarły do niego żadne sygnały o nieprawidłowościac