Sąsiad Polski niegotowy na wypadek wojny? Z takimi niedoborami teraz się mierzą

natemat.pl 21 godzin temu
Bundeswehra inwestuje miliardy w zbrojenia, ale w dziedzinie ochrony ludności cywilnej zmiany nie postępują. Brakuje schronów, kadry i pieniędzy – pisze "Sueddeutsche zeitung".


Niemiecka armia zbroi się na potęgę na wypadek wojny, pisze w środę (30 lipca) dziennik "Sueddetusche Zeitung" ("SZ"), wyliczając kosztowne inwestycje Bundeswehry na najbliższe lata. Przygotowania do ewentualnej sytuacji nadzwyczajnej realizowane są również w Niemieckim Czerwonym Krzyżu.

"W przeciwieństwie do Bundeswehry, do tej pory otrzymano jednak kilka dodatkowych pieniędzy" – czytamy. Jak powiedział "SZ" sekretarz generalny organizacji, Chrisian Reuter, "w razie kryzysu ludność nie będzie adekwatnie chroniona. Czasy zmian w ochronie cywilnej jeszcze nie nadeszły".

Według Christiana Reutera państwo w razie sytuacji kryzysowej musi zapewnić zakwaterowanie i opiekę jednemu do dwóch proc. populacji, czyli od 800 tysięcy do 1,6 miliona osób. Dotąd może zapewnić to jedynie kilkudziesięciu tysiącom osób. "Gdziekolwiek spojrzeć, brakuje funkcjonujących schronów, zaopatrzenia na wypadek kryzysu, miejsc w szpitalach i leków, takich jak antybiotyki. Gdzie są zasoby, aby pomóc obywatelom w kryzysie? W większości przypadków ich nie mamy" – mówi Reuter "SZ".

Bez szans na szybką zmianę


Co więcej, jak czytamy, w najbliższym czasie nie zanosi się na zmianę. Na obecny rok zaplanowano połowę z potrzebnej kwoty 2,5 miliarda euro. "Sueddeutsche Zeitung" podkreśla, iż najważniejszy jest czas, a tego nie ma wiele.

"Rosja mogłaby być w stanie zaatakować terytorium NATO już w 2029 roku. W przypadku napaści na jeden z państw Sojuszu Niemcy pełniłyby funkcję centrum logistycznego. Wojska międzynarodowe zostałyby przeniesione przez Republikę Federalną na ewentualny front w Europie Wschodniej. Niemcy stałyby się centrum rozmieszczenia i logistyki, a zatem potencjalnie również celem dalekosiężnych rosyjskich ataków rakietowych" – czytamy.

Jak twierdzi sekretarz generalny Niemieckiego Czerwonego Krzyża, system opieki zdrowotnej w Niemczech już teraz, w normalnych okolicznościach jest w trudnej sytuacji. "Jesteśmy kompletnie nieprzygotowani na poważny kryzys. Jak dotąd nie braliśmy go pod uwagę" – mówi w "SZ".

Reuter podkreśla, iż w sytuacji kryzysowej zadania mogą ulec zmianie. Obecnie, w przypadku katastrof naturalnych wojsko udziela wsparcia pracownikom obrony cywilnej, zarówno pod względem personelu, jak i sprzętu. W przypadku wojny w Europie byłoby na odwrót: "Pracownicy obrony cywilnej musieliby wówczas wspierać Bundeswehrę, np. w transporcie rannych" – pisze dziennik.

Niedobór schronów i kadry


Niemiecki Czerwony Krzyż, mimo ograniczonego budżetu, stara się kształcić kadrę. w tej chwili szkoleniom podlega 2 tysiące pielęgniarek, lekarzy i techników na wypadek wojny i innych kryzysów. Mają oni być gotowi do 2029 roku – informuje gazeta.

Czerwony Krzyż wskazuje również na niedobór dostępu do bezpiecznego zakwaterowania. Jak podaje "SZ", z dwóch tysięcy bunkrów i schronów, które istniały w okresie zimnej wojny, przetrwało zaledwie 580. "Jednakże ani jeden z nich nie jest gotowy do użytku" – czytamy.

Zdaniem Christiana Reutera Niemcy powinny zastanowić się, jak gwałtownie można przekształcić podziemne parkingi i stacje metra w schrony. "Sytuacja na Ukrainie pokazuje, iż taka oferta jest bardzo skuteczna" – pisze "SZ".

Dziennik przypomina, iż obecny rząd Niemiec stworzył wprawdzie możliwości zwiększenia wydatków na ochronę cywilną. W tym celu zawiesił tzw. kotwicę zadłużeniową na cele związane z bezpieczeństwem. Mimo to dotąd kilka się dzieje. Jako przykład "Sueddetusche Zeitung" podaje brak decyzji dotyczących tzw. mobilnych miast namiotowych. Mogą one pomieścić choćby 5 tysięcy osób i wyposażone są w zaplecze ratunkowe i sanitarne, internet czy kuchnię.

Mimo iż już poprzednie rządy Niemiec zapowiadały zakup dziesięciu takich namiotowych miast, do dziś do Czerwonego Krzyża trafił tylko jeden taki pakiet i połowa do innej organizacji. Innych nabytków choćby jeszcze nie zaplanowano – podsumowuje "SZ".

Opracowanie: Monika Stefanek


Idź do oryginalnego materiału