W wielu słowackich miastach odbyły się wczoraj antyrządowe protesty, w których wzięło udział dziesiątki tysięcy osób.
Słowacy wyszli wczoraj (24 stycznia) na ulice by protestować przeciwko prorosyjskiej polityce rządu premiera Roberta Fico. W samej stolicy, według organizatorów, zgromadziło się ok. 60 tys. osób, które trzymały antyrządowe banery i wykrzykiwały hasła takie jak „Dosyć Fico” czy „Jesteśmy Europą”.
Demonstracje odbyły się również w 20 innych słowackich miastach. W sumie w całym kraju przeciwko rządowi mogło wczoraj protestować choćby 100 tys. osób.
Protestujący wyrażają swój sprzeciw wobec antyeuropejskiej i prorosyjskiej polityki premiera Roberta Fico, który w grudniu odwiedził Moskwę, gdzie spotkał się z prezydentem Władimirem Putinem. Jednocześnie Bratysława ma w tej chwili złe relacje z Kijowem, z którym spiera się o dostawy rosyjskiego gazu.
Demonstrantów poparł prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. W swoich mediach społecznościowych opublikował on zdjęcie protestujących z podpisem: „Bratysława to nie Moskwa. Słowacja to Europa”.
Fico ostrzega przed zamachem stanu
Robert Fico z kolei uważa, iż opozycja szykuje w kraju zamach stanu. Według premiera, pomóc jej w tym mają eksperci, którzy brali udział w Majdanie w Ukrainie w 2014 r. oraz w protestach w Gruzji w ubiegłym roku.
W ostatnich dniach szef rządu ostrzegał, iż protestujący mogą próbować m.in. „okupować budynki rządowe” czy wzywać do „strajku narodowego”. Twierdził również, iż może dojść do starć z służbami bezpieczeństwa.
Opozycja od początku zaprzeczała tym oskarżeniom, a organizatorzy protestów zaznaczyli, iż organizują pokojowe demonstracje i nie planują próbować siłowo przejąć władze. Zgodnie z ich zapowiedziami, wczorajsze protesty przebiegły spokojnie.