Spadochroniarza zwiało w drzewo [GALERIA]

nowytydzien.pl 1 rok temu

Do groźnego wypadku doszło w czasie skoków spadochronowych do Jeziora Białego w Okunince (gm. Włodawa). Wiatr zniósł dwóch spadochroniarzy znad wody. Jeden wylądował w przybrzeżnych krzakach, drugi miał mniej szczęście i uderzył w sosnę oraz stojący obok niej domek. Śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego został zabrany do szpitala.

Żołnierze z 2. Pułku Rozpoznawczego w Hrubieszowie skoki spadochronowe do Jeziora Białego organizują od wielu lat. Co roku widowiskowe wydarzenie przyciąga do Okuninki wielu widzów. Czwartkowe (6 lipca) ćwiczenia zakończyły się jednak już po pierwszej turze skoków wykonywanych ze śmigłowca wznoszącego się nad taflą wody na wysokość kilometra. Wszystko przez wiatr, który zniósł dwóch spadochroniarzy na wschodni brzeg jeziora. Jeden z nich zdołał wylądować kilkanaście metrów od wody.

Drugiego zniosło nieco dalej, nad mocno zabudowany domkami i porośnięty wysokimi drzewami teren. Skoczek uderzył w sosnę i stojący obok domek. Czasza spadochronu zaplatała się w konary kilka metrów nad ziemią. Na miejsce natychmiast zostały wysłane służby zabezpieczające: policja, wojsko, załoga karetki pogotowia. Po chwili pechowego żołnierza udało się ściągnąć na ziemię i ułożyć na noszach.

Mężczyzna był przytomny i kontaktowy. Uskarżał się na ból w okolicy bioder. Gdy był transportowany do karetki, otuchy gromkimi brawami dodawali mu plażowicze. Ze względu na podejrzenie złamania miednicy na miejsce wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Wylądował on na boisku przy schronisku Krokodyl i zabrał rannego do szpitala w Chełmie.

Trzy lata temu po identycznych ćwiczeniach zmarł 31-letni żołnierz 2. Pułku Rozpoznawczego w Hrubieszowie. Jego śmierć nie miała bezpośredniego związku ze skokiem. Po wyjściu z wody, podczas pakowania źle się poczuł. Z bólami w obrębie klatki piersiowej trafił pod opiekę załogi pogotowia, ale mimo prowadzonej reanimacji, zmarł. (bm)

Idź do oryginalnego materiału