Spotkanie Trump-Putin. Polski generał ostrzega. „To może być nowa Jałta”

news.5v.pl 20 godzin temu

Sytuacja opisana przez DeepState ukazuje również problemy dowódcze po stronie ukraińskiej. Według analityków, niektórzy dowódcy wojsk ukraińskich mają trudności z oceną sytuacji lub bagatelizują problem, prezentując go jako „opanowany”. Tymczasem ukraińscy żołnierze, którzy utrzymują linię obrony, wyrażają swoje zaniepokojenie chaosem.

Czy załamanie frontu w Ukrainie może przełożyć się na skalę oczekiwań Rosji przed piątkową rozmową z przywódcą USA? I czy Kreml, rozochocony korzystną dla Rosji sytuacją na froncie, może swoje oczekiwania mnożyć?

— Żądania Rosji będą zawsze maksymalizowane i mnożone, bo na takiej zasadzie oni działają. Jednak co do tej przewagi na froncie, to cóż, jej „skala” jest taka, iż trzeba wziąć mikroskop, żeby ją na mapie zauważyć – mówi Onetowi gen. Roman Polko, były dowódca GROM i były wiceszef BBN.

— To, co teraz dzieje się w rejonie Pokrowska to nie są jakieś wielkie zdobycze Rosjan, choć nie ulega wątpliwości, iż to oni od ponad pół roku mają inicjatywę. Nie bez powodu. Morale w armii ukraińskiej jest obniżone, Kijów co chwila musi mierzyć się z albo zapowiedziami, albo realnym wstrzymaniem pomocy wojskowej i wywiadowczej, co wynika z chaotycznych działań obecnej administracji USA. A to, co się szykuje na piątek na Alasce, czyli spotkanie Trumpa z Putinem, jeszcze sytuację Ukraińców pogarsza – mówi gen. Polko.


Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

„To może być nowa Jałta”

— Całe to spotkanie to jest kompletna porażka negocjacyjna Trumpa, bo Putin nie ustąpił ani o milimetr. Nie godzi się na zawieszenie broni, tylko powtarza wciąż, iż Ukraina ma ulec demilitaryzacji i denazyfikacji. Czyli żąda dokładnie tego samego, z czym szedł na tę wojnę w 2022 r. — wskazuje.

— Ta „denazyfikacja” oznaczać ma, w rozumieniu Putina tyle, iż Zełenski ma „iść precz”, a w Kijowie trzeba zainstalować rząd, który będzie posłuszny Rosji. I tyle. Więc to, co szykują nam Trump i Putin na Alasce, to może być nowa Jałta i podział stref wpływów, jeżeli oni zawrą jakiś zgniły kompromis. A deal, według Trumpa, ma być prosty: my wam oddajemy Ukrainę, a wy nam pomagacie na Bliskim Wschodzie. Nie to miał na myśli Joe Biden, gdy mówił, iż czeka nas długi marsz – zaznacza.

Co z Polską? „Putin zacznie się rozglądać za nowym celem, podobnie Specnaz”

— Powiem wprost, to spotkanie na Alasce niczego dobrego nie przyniesie. Więcej, jego efekty mogą sprawić, iż Polska stanie się bardziej zagrożona, bo kiedy rosyjska armia się odbuduje i nie będzie już zaangażowania w Ukrainie, to Putin zacznie się rozglądać za nowymi celami – mówi gen. Polko.

— Bo według doktryny Kremla ma być tak, jak mówił w 2021 r. Siergiej Ławrow, Rosja ma odzyskać te strefy wpływów, które miał Związek Radziecki. Czyli jakby powtórka z Układu Warszawskiego. My już mamy wojnę informacyjną i hybrydową, mnożą się akty dywersji i to będzie narastało, jeżeli zasoby rosyjskiej armii zostaną uwolnione. Dziś Rosja kupuje sobie bandytów, żeby tych aktów sabotażu dokonywali, ale ja nie wątpię, iż rosyjski Specnaz już może planować w Polsce jakieś poważne ataki na infrastrukturę krytyczną, linie kolejowe i temu podobne – wymienia.

„Nie jesteśmy bezsilni, nie jest bezsilna Europa”

Zdaniem byłego szefa GROM Polska musi się na taki rozwój sytuacji przygotować.

– Nie jesteśmy bezsilni, ani my, ani Europa. Musimy pogodzić się z tym, iż Trump, z jego niewiarygodnie rozdętym ego, nie będzie żadnym gwarantem bezpieczeństwa dla świata, a może przeciwnie. I Europa musi budować swoją strategiczną niezależność – podkreśla.

— Zaś polscy politycy muszą zdać sobie sprawę, iż na Trumpie i USA nie można już polegać. Musimy zbudować sojusze europejskie. Owszem, jedną nogę mieć w USA, ale nacisk kładźmy na to, by Europa, czyli my, budowała zdolność do obrony naszego terytorium. Kluczowa jest tu kompatybilność armii państw UE i interoperacyjność. Czyli żeby armie europejskie nauczyły się działać razem – podsumowuje.

Idź do oryginalnego materiału