Hiszpański minister spraw zagranicznych Jose Manuel Albares poparł planowane na piątek spotkanie Donalda Trumpa z Władimirem Putinem na Alasce, ale ostrzegł przed podejmowaniem decyzji kosztem Ukrainy. Jak informuje PAP, ani europejscy sojusznicy USA, ani Ukraina prawdopodobnie nie wezmą udziału w tych rozmowach.
"Uważam za bardzo pozytywne to, iż ktokolwiek usiądzie (do stołu) z Putinem, aby rozmawiać o pokoju, o zawieszeniu broni - o ile to nie są tylko słowa, które mają ukryć ostateczne naruszenie suwerenności Ukrainy lub osłabić bezpieczeństwo Europy" - zauważył minister. Albares zastrzegł, iż działania te muszą wykraczać poza pusty dialog.
Zasada "nic bez Ukrainy"
Szef hiszpańskiej dyplomacji podkreślił fundamentalną zasadę, iż "nic nie może być jednak postanowione w sprawie Ukrainy bez niej samej, (obecnej) przy stole". Jedyną uprawnioną osobą, która może rozmawiać o granicach tego państwa, jest prezydent Wołodymyr Zełenski - podkreślił.
"Stawka jest znacznie większa niż los narodu ukraińskiego" - podkreślił hiszpański polityk, mówiąc o braku uczestnictwa przedstawicieli UE w planowanych rozmowach. Według Albaresa decyzje w sprawie Ukrainy "mają bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo Europy".
Wspólne stanowisko europejskie
Oświadczenie szefa hiszpańskiej dyplomacji jest zbieżne ze stanowiskiem sześciu państw UE, w tym Polski, które w sobotę wydały wspólny komunikat w sprawie Ukrainy razem z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Państwa podkreśliły, iż "pozostają wierne zasadzie, zgodnie z którą granic międzynarodowych nie można zmieniać siłą".
W dokumencie wyraźnie zaznaczono, iż "drogi do pokoju na Ukrainie nie należy ustalać bez udziału Kijowa". Deklarację podpisali szefowie rządów Polski - Donald Tusk, Włoch - Giorgia Meloni, Niemiec - Friedrich Merz i Wielkiej Brytanii - Keir Starmer oraz prezydenci Finlandii -Alexander Stubb i Francji - Emmanuel Macron.
Źródła wykorzystane: "PAP" Uwaga: Ten artykuł został zredagowany z pomocą Sztucznej Inteligencji.