Pusto robi się wokół. Odszedł Staszek Ciosek. Zajmował w naszym życiu miejsce szczególne. Nie sposób było Go nie zauważyć. Jego postura, głos, jowialność , energia, oryginalna ocena sytuacji, siła perswazji, poczucie humoru wyróżniały Go i czyniły interesującym partnerem rozmów, dyskusji i sporów.
Rozmowa, dialog, poszukiwanie kompromisu, zgody były Jego żywiołem. Męczyły Go rutyna, biurokracja i banalność. Uważał, iż nuda zabija. Nie było więc przypadkiem, iż młodego Staszka porwało Zrzeszenie Studentów Polskich. Organizacja, która tworzyła przestrzeń wolności, demokratycznych sporów, artystycznych eksperymentów, kształtowała postawy otwarte, wolne od gorsetu ideologii i skupiała ludzi tak różnych, iż można ich dziś odnaleźć w całym polskim politycznym krajobrazie. Staszek był szefem ZSP i ten ZSP-owski charakter – otwarty, koncyliacyjny, z dystansem do siebie i świata – był Jego cechą przez całe życie.
Te talenty sprawiały, iż w trudnych momentach sięgano po Staszka, by negocjował, uspokajał, dogadywał się, a jak trzeba, to zwodził, przeciągał, czyli żeby był liderem dialogu i mistrzem kompromisu. Dlatego był ministrem do spraw związków zawodowych, ministrem pracy, płac i spraw socjalnych.
Staszek był realistą, ale gotowym do myślenia poza granicami oficjalnej czy partyjnej poprawności. Z tego urodziły się „Memoriały Trzech”, czyli Cioska, gen. Pożogi i Urbana, które przekonały gen. Jaruzelskiego do idei Okrągłego Stołu.
Przez dwa miesiące obrad Staszek był jedną z najważniejszych postaci. Kursował między liderami obu stron, przekonywał kierownictwo PZPR, pracował nad poparciem Kościoła. Nizał, kleił, szlifował kanty, rozbrajał miny i czynił to z wdziękiem, dowcipem i najważniejsze – skutecznie!
W listopadzie 1989 r. został nominowany na ambasadora PRL w Moskwie. Tylko osoba o kompetencjach i charakterze Staszka mogła sprostać takiemu wyzwaniu. Zmieniało się wszystko. Zaczął jako ambasador PRL w ZSRR, skończył jako ambasador RP w Federacji Rosyjskiej. Relacje były utrzymane, wizyty oficjalne się odbywały, wojska radzieckie wyszły z Polski, rozwijała się kooperacja gospodarcza. Inne dziś mamy czasy, ale wtedy Ciosek wykonywał naprawdę świetną pracę.
Przez kolejnych dziesięć lat był moim doradcą. Ceniłem Jego opinie, niebanalne oceny dotyczące Rosji czy Ukrainy, ale przede wszystkim Jego przekonanie, iż niezależnie od wszystkich trudności trzeba szukać porozumienia, zgody, ograniczać swoje ambicje, być wrażliwym wobec partnera czy oponenta. Staszek był bardzo pomocny w trakcie pomarańczowej rewolucji w Kijowie i ówczesnego Okrągłego Stołu.
Był członkiem Rady Fundacji Amicus Europae i dawał nam to, co miał najlepsze – wiedzę, doświadczenie, oryginalność poglądów, życzliwość i dobroć.
Dziś żegnam Stanisława Cioska – Staszka, Ciocha, na którego zawsze można było liczyć, cieszyć się rozmową z Nim i razem próbować zmieniać świat – zawsze na lepsze, choć różnie to wychodziło.
Fot. Witold Rozbicki/REPORTER