Światowa Organizacja Zdrowia wyciąga rękę do zbrodniarzy

news.5v.pl 9 godzin temu

Oficjalna narracja, jakoby celem wizyty było upomnienie się o „przestrzeganie zasad humanitarnych”, brzmi dziś po prostu niewiarygodnie. Rzeczywistość brutalnie weryfikuje tę dyplomatyczną fikcję. Rosyjska propaganda wykorzystała spotkanie do ostatniego okrucha, ogłaszając przełamanie izolacji. Tymczasem oskarżenia płyną z całej Europy. Głos Mychajła Raduckiego, szefa komisji zdrowia w ukraińskim parlamencie, był pierwszy: „Zamiast potępiać i dokumentować zbrodnie, negocjuje się z państwem terrorystycznym”.

Szybko dołączyły do tego głosu inne. Minister spraw zagranicznych Łotwy Baiba Braže nazwała wizytę i towarzyszące jej oświadczenie „odrażającymi”. W swoim wpisie przypomniała o fakcie, który w eleganckich biurach Genewy zdaje się umykać: Rosja atakuje szpitale, „włączając w to dziecięcy szpital onkologiczny”. Ten detal sprawia, iż słowa o „dialogu” brzmią jak ponury żart.

To właśnie dlatego, po ośmiu dniach, wracam do tej sprawy. Nie chodzi o sam uścisk dłoni, ale o strategiczny precedens, który z każdym dniem nabiera mocy. WHO pokazało światu, a zwłaszcza innym autorytarnym reżimom, iż zbrodnie wojenne z czasem stają się elementem negocjacji. Że wystarczy poczekać, aż pragmatyzm weźmie górę nad przyzwoitością.

Autorytet moralny to dla organizacji takiej jak WHO zasób absolutnie kluczowy. To on sprawia, iż jej zalecenia są traktowane poważnie, a jej pracownicy są szanowani w strefach konfliktu. Każdy gest, który ten autorytet podważa, jest ciosem w samą istotę jej misji. Kluge, próbując załatać dziurę w budżecie, naruszył fundament, na którym opiera się cały gmach.

Pytanie na dziś nie brzmi, czy WHO przetrwa kryzys finansowy. Brzmi, czy przetrwa kryzys zaufania. Bo świat może poradzić sobie z organizacją biedną. Ale jest bezradny wobec organizacji, której przestał wierzyć.

Idź do oryginalnego materiału