W tle doniesień o rzekomej chęci putina do zakończenia działań wojennych, dzieją się kolejne akty rosyjskiej zbrodni. Pięć osób zabitych i 11 rannych – oto bilans ostatniego nalotu na Konstantynówkę w obwodzie donieckim. Wczoraj na miasto i okolice zrzucono co najmniej sześć bomb szybujących FAB-250, wyposażonych w moduł naprowadzania UMPK. Atak miał wybitnie terrorystyczny charakter – wszystkie ofiary to cywile, cywilne były też uszkodzone obiekty (w sumie to ponad 20 budynków mieszkalnych).
Dzień jak co dzień, można by ponuro skonkludować.
Ale są i dobre wieści – skuteczność używanych przez rosjan FAB-ów (KAB-ów wedle innej nomenklatury) drastycznie spadła, do czego przyznają się sami moskale (a ściślej – ich „wentyle bezpieczeństwa”, czyli mil-blogerzy, wszak MON oficjalnie przez cały czas problemu nie widzi). Spadek ma wynikać z zakłócania modułów naprowadzania i dotyczyć całej linii frontu. To by oznaczało, iż Ukraińcy zbudowali szczelną – przynajmniej na jakiś czas – zasłonę z użyciem środków WRE (walki radiowo-elektronicznej).
Tezę te potwierdza fakt, iż w strefie walk masowo spadają też „oślepione” rosyjskie drony.
Co zaś się tyczy KAB-ów – w szczytowym momencie rosjanie zrzucali ich choćby do 130-140 dziennie, dziś (opierając się o ukraińskie źródła), bomb szybujących przylatuje choćby dziesięć razy mniej. Zatem nie tylko spadła ich celność, ale i liczba ataków.
To ostatnie może mieć związek z pojawieniem się nad rejonami walk ukraińskich „efów” szesnastych. FAB szybuje na odległość 50-70 km, a to oznacza, iż zrzucający bombę samolot musi wejść w pole rażenia rakiet F-16, jeżeli ten również znajduje się w strefie przyfrontowej. Z nielicznych dostępnych zdjęć „efów” wynika, iż latają one w misjach wsparcia wojsk lądowych, ale noszą też uzbrojenie „powietrze-powietrze”. Mówiąc wprost, ruskie najprawdopodobniej się ich przestraszyły.
Nie popadajmy jednak w nadmierny optymizm. Po pierwsze, Ukraińcy uszczelnili środkami WRE front. To znakomita wiadomość, bo FAB-y/KAB-y przez niemal cały 2024 rok wyrąbywały mikro-wyłomy w ukraińskich liniach; po uderzeniu pojedynczej bomby, w ruinach porażonych obiektów ginęły całe plutony wojska. Niestety, przyfrontowe miejscowości – jak Konstantynówka – przez cały czas pozostają bezbronne (wszak zakłócanie ma ograniczony zasięg).
Po drugie, technicznie rosjanie mają możliwość zwalczania „efów” szesnastych z bezpiecznej odległości. Rakietą R-37M, zdolną razić cele na dystansie 250, a wedle niektórych źródeł i 300 km. Oczywiście, sprawa jest pozornie prosta, nie wystarczy podlecieć na odpowiednia odległość i odpalić rakiet. Trzeba do tego taktyki, kunsztu i odwagi pilota oraz koordynacji działań przez latające centra dowodzenia – atutów, z których przez cały czas nie słynie rosyjskie lotnictwo. ale rosjanie – generalnie patrząc na przebieg wojny – również adaptują się i uczą, więc trzeba założyć, iż przewaga wypracowana przez „efy” może być chwilowa.
Oby ta chwila trwała jak najdłużej. I w przypadku F-16, i w odniesieniu do parasola WRE nad liniami obronnymi.
—–
Moje publicystyczne i reporterskie zaangażowanie w konflikt na Wschodzie w istotnej mierze możliwe jest dzięki Wam i Waszemu wsparciu. Pomożecie w dalszym tworzeniu kolejnych treści?
Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.
Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:
To dzięki Wam powstają także moje książki!
A skoro o nich mowa – w sklepie na Patronite pojawiły się kolejne książki – powieści, które napisałem i wydałem „w czasach afgańskich”, reportaż z tamtego okresu oraz książka political/war fiction, dziejąca się w realiach pandemii i rosyjskiej agresji militarnej na Polskę. Polecam lektury – by je nabyć, przejdźcie na stronę pod tym linkiem.
Nz. Ewakuacja rannej kobiety z domu w Konstantynówce/fot. NPU