Napięcie na najwyższych szczeblach rosyjskiej władzy sięga zenitu. Wewnętrzne podziały, sprzeczne interesy i skrajne postulaty ujawniają rosnącą presję, z jaką musi mierzyć się Kreml. W tle dramatycznych wydarzeń toczy się gra, której stawki rosną z dnia na dzień.

Fot. Warszawa w Pigułce
Ukraiński atak wywołał wściekłość w Moskwie
Zuchwała operacja ukraińskich służb specjalnych, która doprowadziła do zniszczenia lub uszkodzenia ponad 20 rosyjskich bombowców strategicznych, wywołała prawdziwą burzę na Kremlu. Choć publicznie niemal całkowicie przemilczano sprawę, wewnątrz rosyjskich struktur władzy doszło do silnych napięć. Według informacji dziennika The Telegraph, „partia wojny” – najbardziej radykalna frakcja rosyjskich elit – domaga się od Władimira Putina stanowczej odpowiedzi. W grę wchodzi ogłoszenie formalnego stanu wojny, masowa mobilizacja, a choćby użycie taktycznej broni jądrowej.
Putin „zbyt łagodny”? choćby rosyjskie media milczą
Zarówno brak reakcji publicznej ze strony Putina, jak i lakoniczne relacje w rosyjskich mediach państwowych – zaledwie kilkadziesiąt sekund w serwisach informacyjnych – wywołały irytację najbardziej prowojennych członków władz. Według cytowanego przez Brytyjczyków wysokiego rangą urzędnika, na Kremlu panuje „szok i wściekłość”, a działania prezydenta postrzegane są jako zbyt zachowawcze. „Zachował się jak miękiszon” – miał powiedzieć jeden z informatorów.
Spór o mobilizację – siła czy rozsądek?
Choć „jastrzębie” naciskają na Putina, by ogłosił powszechną mobilizację choćby dwóch milionów rezerwistów, głosy rozsądku w jego otoczeniu ostrzegają przed destabilizacją gospodarczą i utratą społecznego poparcia. Kremlowscy doradcy wskazują, iż zasoby ludzkie jeszcze się nie wyczerpały – realizowane są intensywne kampanie rekrutacyjne, oferowane są wysokie premie. W ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2025 roku Rosja miała zwerbować 175 tys. żołnierzy kontraktowych, z czego 90 tys. otrzymało premie w pierwszym kwartale.
Rekrutacja łata straty, ale nie zmienia sytuacji na froncie
Mimo iż do armii trafiają tysiące nowych żołnierzy, rosyjski Sztab Generalny nie jest w stanie przełamać ukraińskiej obrony. Według danych brytyjskiego wywiadu, Rosja od stycznia 2024 do kwietnia 2025 zdobyła mniej niż 1 proc. terytorium Ukrainy, tracąc przy tym około 400 tys. ludzi. Łączne straty – zabici i ranni – mają już przekraczać milion.
Zaciąg prowadzony głównie w biedniejszych regionach Rosji pozwala co prawda uzupełniać braki kadrowe, ale efekty są „homeopatyczne” – jak określają to zachodni analitycy. Skala strat przekracza korzyści operacyjne, a perspektywy sukcesu militarnego są coraz bardziej wątpliwe.
Rosja na rozdrożu: wojna totalna czy ograniczona agonia?
Presja na Putina rośnie, ale decyzja o eskalacji konfliktu wciąż nie zapadła. Władze w Moskwie znalazły się w sytuacji bez precedensu – między oczekiwaniami wewnętrznego zaplecza, a realiami militarnymi i gospodarczymi. Czy Kreml wybierze otwartą wojnę totalną, czy raczej będzie kontynuował dotychczasową strategię stopniowego wykrwawiania armii? Odpowiedź może zaważyć nie tylko na dalszym przebiegu wojny, ale i na przyszłości całego reżimu Putina.