
Europa obawia się, iż mroczny scenariusz sprzed ponad trzech lat się powtarza. Rosyjskie media państwowe rozpowszechniły wówczas narrację o rzekomych przygotowaniach Ukrainy do ataku, co później posłużyło za pretekst do inwazji na ten kraj.
Obecnie rosyjskie media państwowe i kremlowskie źródła już promują narrację, iż „Estonia przygotowuje atak na Rosję”. To ta sama strategia, którą stosowano przed inwazją na Ukrainę: najpierw stworzyć wizerunek wroga, następnie nazwać go agresorem i rozpocząć tzw. operację wyzwoleńczą.
Tym razem w rosyjskiej telewizji państwowej wspomniano, iż Estonia planuje w ciągu czterech lat zwiększyć wydatki na obronność do 5,4 proc. PKB, a także, iż kraj ten buduje fortyfikacje na granicy z Rosją.
Szczególną uwagę propaganda zwraca na wypowiedzi byłej premier Estonii i obecnej szefowej dyplomacji UE, Kai Kallas. Na kanale Rossija 1 stwierdzono, iż Kallas stale nawołuje do uzbrojenia Ukrainy i nie ufa przywódcy Rosji, Władimirowi Putinowi.
Przygotowania na najgorsze
Jednocześnie z Finlandii napływają ostrzeżenia, iż Rosja może dokonać inwazji na Skandynawię i kraje bałtyckie. Estończycy podkreślają, iż nie chcą żyć w strachu, ale niektórzy przygotowują się na najgorsze.
„Jak prawdopodobnie większość Estończyków, byłam w szoku 24 lutego 2022 r. Głównie dlatego, iż uświadomiłam sobie, iż życie, które znaliśmy do tej pory, nie może już dłużej toczyć się w ten sam sposób” — powiedziała DW 44-letnia Ave Ungro z Estonii.
Postanowiła ukształtować swoje nowe życie i przygotować rodzinę, swoją wyspę i swój kraj na ewentualny atak ze strony Rosjan.
Od tego czasu poświęciła wiele godzin na szkolenia i ukończyła już pięć różnych programów:
- bezpieczeństwo,
- pierwsza pomoc,
- umiejętności wojskowe,
- żywność polowa,
- historia Estońskiej Ochotniczej Ligi Obrony.
Atak na NATO
Chociaż Ungro wie, iż jej wyspa Hiuma na Morzu Bałtyckim ma strategiczne znaczenie, ponieważ leży między rosyjskim miastem Sankt Petersburg a eksklawą Królewca i potencjalnie może zostać zaatakowana, kobieta twierdzi, iż się nie boi.
Marek Kohv z Międzynarodowego Centrum Obrony i Bezpieczeństwa stwierdził, iż wyspa Hiuma może stać się drugim Krymem, zaanektowanym przez Rosję w 2014 r. Powiedział DW, iż Hiuma i Estonia w 2025 r. nie mogą być jednak porównywane do Ukrainy w 2014 r. Zaznaczył, iż Estonia może być małym krajem, ale inwestuje dużo w bezpieczeństwo.
Estonia inwestuje 3,4 proc. swojego PKB w obronność. Oczekuje się, iż do 2029 r. kwota ta wzrośnie do 5,4 proc., co będzie rekordem wśród państw członkowskich NATO.
Kohv dodał, iż członkostwo Estonii w NATO ma najważniejsze znaczenie. Dzięki artykułowi 5. i zasadzie obrony zbiorowej każdy atak na ten kraj byłby traktowany jako atak na NATO jako całość, a w atak zaangażowane byłyby również inne armie.

Ćwiczenia sił Estonii, Kadrina, 19 maja 2025 r.
Rosyjski bastion
Ekspert zwrócił również uwagę na przewagę zachodniej technologii wojskowej nad rosyjską. Stwierdził, iż pomysł, by Rosja zaatakowała Estonię bronią jądrową, jest mało prawdopodobny, biorąc pod uwagę bliskość Sankt Petersburga, który w przypadku uderzenia również zostałby narażony na promieniowanie.
Rosja przechowuje w obwodzie królewieckim duże zapasy sprzętu wojskowego, w tym rakiety Iskander zdolne do przenoszenia głowic jądrowych — podkreślił politolog Siergiej Suchankin z amerykańskiej organizacji non-profit Saratoga Foundation.
Nazywając Królewiec „sztyletem wymierzonym w Europę”, wyjaśnił, iż eksklawa leży między państwami UE — Litwą i Polską — i iż kiedyś była „bastionem armii radzieckiej, jednym z najbardziej zmilitaryzowanych miejsc na świecie”.
Dziś Królewiec odzyskuje ten status.