Taktyka „spalonej ziemi” Stalina. Po latach w Niemczech wybuchła fałszerska afera

news.5v.pl 1 tydzień temu
  • Sowieckie władze chciały wykorzystać słabe przygotowanie niemieckiego wojska do zimowych warunków, pozbawiając żołnierzy wroga schronienia w cywilnych domach
  • 50 lat później niemiecka skrajna prawica zaczęła twierdzić, iż znalazła nieznany dotąd fragment rozkazu Stalina. Miał on mówić o tworzeniu specjalnych „oddziałów myśliwskich”
  • Ta wersja zaczęła zdobywać rozgłos w radykalnych środowiskach. Ostatecznie para niemieckich historyków musiała wybrać się do Waszyngtonu, by obalić ten mit
  • Więcej tekstów znajdziesz na głównej stronie Onetu

Dyrektywa Stawki, kwatery głównej najwyższego dowództwa Armii Czerwonej, była jasna: „Wszystkie punkty osadnicze na tyłach wojsk niemieckich na głębokości od 40 do 60 kilometrów od głównej linii bojowej i od 20 do 30 kilometrów na lewo i prawo od dróg mają zostać całkowicie zniszczone i spalone”.

Rozkaz nr 0428, wydany 17 listopada 1941 r., stwierdzał: „Doświadczenie ostatniego miesiąca pokazało, iż armia niemiecka jest słabo przygotowana do wojny w warunkach zimowych; brakuje jej ciepłej odzieży, a w wyniku kolosalnych trudności spowodowanych nadejściem mrozu gnieździ się w miejscowości w strefie bliskiej frontu”. Z tego powodu wojska radzieckie, w tym rozproszone jednostki za liniami wroga, miały niszczyć wszystko, co Wehrmacht mógł wykorzystać jako schronienie. W tym celu każdy pułk miał utworzyć specjalne „oddziały myśliwskie” liczące od 20 do 30 ludzi.

Innymi słowy, Armia Czerwona miała praktykować taktykę „spalonej ziemi”. Wszystko, co było użyteczne dla wroga, miało zostać zniszczone. Ten bezwzględny rozkaz odpowiadał Józefowi Stalinowi, a jego zachowany oryginał nosi odręczne adnotacje, które zostały wykonane przez samego dyktatora.

Historyk wojskowości Dimitri Wołkogonow, który promował krytyczną ocenę stalinizmu w erze Gorbaczowa, napisał w 1989 r.: „Być może takie działania spowodowały wielkie niedogodności dla okupantów. Ale dla ilu sowieckich ludzi dach nad głową był ostatnim schronieniem, w którym mieli nadzieję przetrwać te straszne lata!”. Były komunista i historyk (zanim został historykiem, był trzygwiazdkowym generałem armii radzieckiej) powiedział: „To była decyzja na korzyść Stalina. Ludzie nigdy się dla niego nie liczyli. Nigdy!”

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Rzekome „oddziały myśliwskie” na tyłach

W latach 90., pół wieku po jego wydaniu, rozkaz Stawki nr 0428 zrobił zadziwiającą karierę. Rozkaz ten po raz pierwszy otrzymał chwytliwą nazwę w 1989 r. w zachodnioniemieckim tłumaczeniu biografii Stalina autorstwa Wołkogonowa: „Rozkaz pochodni”.

W 1995 r. prawicowy ekstremistyczny publicysta o nazwisku Fritz Becker podjął ten temat i twierdził w książce opublikowanej przez historycznie rewizjonistyczne wydawnictwo Arndt, iż Wołkogonow zacytował oryginalny tekst niekompletnie. W kolejnych latach był coraz częściej przywoływany, głównie przez nazistowskich apologetów, takich jak Franz W. Seidler czy Joachim Hoffmann, a także w prawicowych tygodnikach i na neonazistowskich stronach internetowych.

Powód był prosty: według Beckera, Wołkogonow pominął kilka zdań z rozkazu nr 0428. Rzekomo najważniejsze z nich brzmiało: „Oddziały myśliwskie mają przeprowadzać operację eksterminacji ubrane w mundury armii niemieckiej i Waffen-SS, głównie z zapasów łupów. To podsyca nienawiść do faszystowskich okupantów i ułatwia rekrutację partyzantów w faszystowskim zapleczu”. Co więcej, „należy zadbać o to, aby pozostali ocaleni, którzy mogą donosić o niemieckich okrucieństwach”. Stwierdzono również: „Należy rozpowszechniać wśród ludności pogłoski, iż Niemcy podpalają wsie i miasta w celu ukarania partyzantów”.

Źródłem tej wersji był dokument, którego pochodzenie brzmiało wiarygodnie. Według Seidlera i innych, został on znaleziony w dokumentach Wydziału Zagranicznego Armii Wschodnich Sztabu Generalnego Armii Niemieckiej, w folderze II H 3/70. Folder ten został zdobyty przez armię amerykańską i był dostępny na mikrofilmie szpuli 461 serii archiwalnej 429 Archiwów Narodowych w College Park pod Waszyngtonem pod numerem rolki 6439568.

Po nitce do kłębka. Badacze jadą do Waszyngtonu

Informacja ta wydała się jednak dziwna historykom Christianowi Hartmannowi i Jurgenowi Zarusky’emu z Instytutu Historii Współczesnej w Monachium, ponieważ zgodnie z logiką Archiwów Narodowych USA nie był to zwykły znak półki (powinien to być „T-78, rolka 461”). Pod koniec lat 90. postanowili ją odnaleźć.

I znaleźli coś jeszcze bardziej zdumiewającego: na wspomnianym filmie nie ma śladu rozkazu nr 0428. Nagranie („klatka”) jest raczej odręczną notatką: „1. jednostki pionierskie 2. oddziały kolejowe 3. jednostki pontonowe 4. różne”. Nie ma również żadnego innego odniesienia do tej wersji rozkazu w aktach Dywizji Armii Zagranicznych Wschód, która była odpowiedzialna za rozpoznanie Armii Czerwonej.

Hartmann i Zarusky kontynuowali swoje badania. Rosyjski oryginał rozkazu nr 0428 został już opublikowany w trzech nieco różniących się wersjach — najpierw jako faksymile w NRD-owskim tłumaczeniu biografii Stalina autorstwa Wołkogonowa z 1990 r., a następnie dwukrotnie w oficjalnym wydaniu radzieckich dokumentów z czasów II wojny światowej, które ukazało się w Moskwie w 1997 r. Obaj historycy znaleźli również oryginalną kopię rozkazu z odręcznymi poprawkami, prawdopodobnie autorstwa samego Stalina, w Centralnym Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej w Podolsku pod Moskwą.

Pozostało jeszcze jedno pytanie: Dlaczego nieznany fałszerz (nie ma dowodów, iż mógł to być np. sam Fritz Becker) manipulował tą kwestią? Obaj historycy znaleźli odpowiedzi w wykorzystaniu rzekomych dowodów przez prawicowych autorów ekstremistycznych.

Oczywiście celem było zdobycie „argumentu” w dyskusji na temat niezaprzeczalnych zbrodni Wehrmachtu. Sfałszowany rozkaz miał „podać w wątpliwość autorstwo niemieckich okrucieństw i zbrodni wojennych”, pisali Christian Hartmann i Jurgen Zarusky w 2000 r.

Ich esej udowodnił manipulację, choćby jeżeli jej autor nie mógł zostać osobiście skazany. Niemniej jednak prawicowe ekstremistyczne strony internetowe przez cały czas rozpowszechniają kłamstwo o sowieckich „oddziałach myśliwskich” w niemieckich mundurach, a to dawno obalone fałszerstwo jest przez cały czas w obiegu.

Idź do oryginalnego materiału