Po zakończeniu spotkania tzw. koalicji chętnych odbyła się konferencja prasowa. Do dziennikarzy wyszli Wołodymyr Zełenski i Emmanuel Macron. Prezydent Francji powiedział, iż rozmawiano m.in. na temat "odbudowy ukraińskiej armii". 26 państw zdecydowało, iż "rozmieści swoje siły zbrojne, swoich żołnierzy w Ukrainie jako te siły reasekuracyjne po zawieszeniu broni albo po traktacie pokojowym".
Tusk: Polska nie przewiduje wysłania żołnierzy do Ukrainy
Później głos zabrał także Donald Tusk. – Polska, co już wielokrotnie podkreślaliśmy, nie przewiduje wysłania żołnierzy do Ukrainy. Także po zakończeniu wojny – zadeklarował premier na pokładzie samolotu w drodze powrotnej do kraju.
– My jesteśmy odpowiedzialni za logistykę. Wiadomo, iż w Polsce jest ten największy hub, to miejsce organizacji pomocy dla Ukrainy. I to jest zadanie wystarczające, żeby nie powiedzieć: wyjątkowej wagi. (...) Wszyscy akceptują tę formę obecności polskiej pomocy dla Ukrainy – podkreślił szef rządu.
Uczestnicy spotkania połączyli się też z Donaldem Trumpem. – Rozmawialiśmy o tym, w jaki sposób można by skłonić Putina do podjęcia rozmów, bo też nikt nie ukrywał, wszyscy są rozczarowani brakiem efektów – mimo wysiłków ze strony państwa i ze strony prezydenta Stanów Zjednoczonych. Mimo spotkania na Alasce, a później tego spotkania w Waszyngtonie – powiedział Tusk.
– Natomiast efektów tych działań na razie nie ma i wygląda na to, iż Putin, Rosja grają na zwłokę – dodał. Na koniec podkreślił, iż nie dało się nie zauważyć, "jak wiele państw jest zdeterminowanych, zjednoczonych i solidarnych w sprawie zakończenia tej wojny".