W czwartek odbędzie się spotkanie tzw. koalicji chętnych, zrzeszającej 32 państwa współpracujące w sprawie Ukrainy i jej wsparcia w wojnie z Rosją. Będzie tam także premier Donald Tusk. Spotkanie zaplanowano około godz. 10:30.
Spotkanie koalicji chętnych dla Ukrainy
Jak podała wcześniej agencja Reuters, spotkanie odbędzie się w formacie hybrydowym. Obok Tuska i Macrona uczestniczyć będą m.in. kanclerz Niemiec Friedrich Merz, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, sekretarz generalny NATO Mark Rutte oraz przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Według Pałacu Elizejskiego większość prac przygotowawczych, rozpoczętych po pierwszym spotkaniu koalicji w lutym, jest już niemal zakończona. Chodzi m.in. o konsolidację sił zbrojnych Ukrainy, tak aby utrzymały pozycję siły w przypadku zawieszenia broni oraz rozmieszczenie międzynarodowych sił zapewniających bezpieczeństwo w strefach bezkontaktowych.
"Kluczowym przekazem w czwartek będzie gotowość i zdolność do działania" – wskazano. Prezydent USA Donald Trump podkreślił wcześniej, iż to Europejczycy będą musieli wziąć na siebie większość ciężaru gwarancji bezpieczeństwa. Jednocześnie po spotkaniach z Władimirem Putinem i europejskimi przywódcami zadeklarował gotowość do wsparcia wysiłków europejskich.
We Francji będzie prezydent Ukrainy
W spotkaniu weźmie udział również prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który pojawi się w Paryżu.
Co ważne, w tym tygodniu Władimir Putin oświadczył, iż podczas spotkania z prezydentem USA Donaldem Trumpem w zeszłym miesiącu na Alasce osiągnął "porozumienia" w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. Nie ujawnił jednak, czy zgodziłby się na rozmowy pokojowe z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Podczas szczytu w Chinach Putin bronił także swojej decyzji o inwazji, ponownie obwiniając o konflikt Zachód i twierdząc, iż wojna jest efektem "zamachu stanu na Ukrainie wspieranego przez Zachód" oraz "ciągłych prób wciągnięcia Ukrainy do NATO". Nic jednak nie wskazuje na to, iż jest to coś więcej niż jego kolejne puste oświadczenie.
Jak pisaliśmy również w naTemat.pl, zachodni partnerzy Ukrainy opracowali także wstępny, trzyczęściowy plan zabezpieczenia państwa po zakończeniu wojny – poinformował ostatnio "Financial Times", powołując się na źródła dyplomatyczne.
Zgodnie z propozycją wzdłuż linii rozgraniczenia miałaby powstać strefa zdemilitaryzowana, strzeżona przez neutralne siły pokojowe wywodzące się z państw zaakceptowanych zarówno przez Kijów, jak i Moskwę. Tuż za nią znalazłaby się silnie ufortyfikowana linia obronna obsadzona przez ukraińskie wojska wyszkolone i dozbrojone przez armię państw NATO.