Nosiłem się z pomysłem opisania potencjalnych miejsc ofensywy ukraińskiej oraz rosyjskiej. Wspominałem zresztą o tym w rozmowie z Kapitanem Lisowskim na jego kanale Youtube. Rosjanie i Ukraińcy chcą zakończyć wojnę jeszcze w 2023 roku i możliwe, iż będzie po jednej szerokiej ofensywie od każdej ze stron. Na szczęście trafiłem na bardzo merytoryczny artykuł, który adekwatnie opisuje wszystko to, co chciałem na ten temat powiedzieć, dlatego życzę miłej lektury.
Autorem wpisu jest Atomic Cherry z rosyjskiego kanału Telegram. Przetłumaczyłem jego posta oraz dodałem różne zdjęcia, grafiki i tym podobne, aby łatwiej można było zagłębić się w te rozważania. Źródło: https://t.me/atomiccherry/533
Przygotowania
Najwyraźniej w niezbyt odległej przyszłości możemy spodziewać się zakrojonej na szeroką skalę operacji ofensywnej jednej ze stron konfliktu. Proces ten jest nieunikniony — przynajmniej do końca 2023 roku nie może być mowy o „zamrożeniu” działań wojennych. Czytelnik z pewnością będzie świadkiem ich intensyfikacji, która objawi się w najbliższych miesiącach.
Najważniejszym czynnikiem wpływającym na wynik tych wydarzeń, podobnie jak wcześniej, jest zachodnia pomoc wojskowa i techniczna dla Ukrainy, której poziom jakościowy i ilościowy w ostatnim czasie znacznie wzrósł.
Nie jest tajemnicą, iż Siły Zbrojne Ukrainy rozpoczęły formowanie trzech korpusów armijnych na bazie zarówno brygad rezerwy strategicznej, jak i regularnych brygad, które aktywnie uczestniczyły w działaniach bojowych, a także jednostek, które są w tej chwili w trakcie formowania. Chodzi o stworzenie „pięści uderzeniowej” liczącej 75 tys. żołnierzy, która ma zrobić to, co wcześniej nie udało się podczas operacji Charkowsko-Iziumskiej – zmasować siły i prowadzić ciągłą ofensywę o wysokiej intensywności, bez rozpraszania się nad stratami czy rotacjami.
Obecna zachodnia pomoc wojskowa ma na celu uzbrojenie tych właśnie formacji, dostarczenie im niezbędnego sprzętu i broni, a także odpowiednie przeszkolenie (pisałem wcześniej (https://t.me/atomiccherry/526), iż łącznie taką pomocą ma być objętych co najmniej 50 tysięcy ukraińskich żołnierzy, zarówno weteranów, jak i nowych rekrutów).
W tym zakresie państwa NATO prowadziły znaczące prace nad przekazaniem znacznych ilości pojazdów pancernych i amunicji: łącznie 890 BMP, BTR i MRAP (sprzęt ten wystarczy na obsadę ~29 batalionów zmechanizowanych), ponad 1,5 mln sztuk amunicji, ponad 80 artylerii i haubic, a także aktywa „deep strike” (GLSDB — rodzaj amunicji do systemu HIMARS, który zbudowany jest wokół bomby szybującej) zostały ogłoszone dla Zbrojnych Sił Ukrainy od początku 2023 roku.
Przygotowanie tak dużej siły uderzeniowej jest z pewnością procesem złożonym i długotrwałym, ale nie niemożliwym — większość zadań organizacyjnych i logistycznych stojących przed ukraińskim dowództwem zostanie prawdopodobnie rozwiązana do połowy wiosny.
Obszary problemowe w formowaniu nowych formacji w tej chwili to oczywiście niewystarczające ilości artylerii (broń wysokoprecyzyjna, pamiętajmy, może kompensować jej brak w obronie, do czego została stworzona, ale nie zastąpi koncentracji tradycyjnych systemów artyleryjskich w ofensywie), brak znaczących dostaw ciężkich pojazdów pancernych i systemów obrony powietrznej dla poziomu armijnego. Kwestie te zostaną prawdopodobnie rozwiązane podczas najbliższego spotkania wojskowych Sojuszu w bazie lotniczej Ramstein [post pochodzi z 19 stycznia przy. @Aryo]
Podsumowując, przygotowania do ofensywy są mocno zaawansowane. Pytanie tylko, gdzie dokładnie zostanie skierowany?
Ukraina przechodzi do ofensywy?
(https://t.me/atomiccherry/536)
W trakcie jesiennej ofensywy ZSU z pewnością osiągnęła znaczące sukcesy operacyjne, powstrzymawszy zagrożenie na kilku najgroźniejszych, z punktu widzenia dowództwa ukraińskiego, kierunkach. Mikołajów, Charków, Słowiańsk i Kramatorsk zostały odsunięte od potencjalnych uderzeń, a dostęp do Chersonia ułatwił utworzenie solidnej linii obronnej wzdłuż prawego (zachodniego) brzegu Dniepru, co pozwoliło Ukrainie w dużej mierze zabezpieczyć swoją południową flankę.
W tej chwili zakładam, iż należy uznać, iż ZSU ma inny, większy cel — zakończyć działania wojenne w 2023 roku, rozwiązując konflikt siłą. Kierunek nadchodzącej ofensywy ukraińskiej będzie uzasadniony perspektywą osiągnięcia tego celu, dlatego planowana operacja powinna zakończyć się dużym sukcesem strategicznym.
Patrząc na sytuację na podstawie takich danych wejściowych, zarówno z perspektywy politycznej, jak i wojskowej kierunek ataku może być tylko jeden.
„Półwysep” (nazwijmy go tak, aby uniknąć zarzutów o wątpliwości co do integralności terytorialnej itp.)
Być może powinniśmy zacząć od aspektów wojskowych. Przede wszystkim należy wspomnieć o rodzaju gleby na tym teatrze działań wojennych. Na lewym (wschodnim) brzegu Dniepru przeważają piaskowce, pozbawione jakiejkolwiek roślinności, poza rzadkimi nasadzeniami. Otwiera to duże możliwości działania jednostek zmechanizowanych choćby podczas wiosennej odwilży (mokry piasek ma dużą gęstość, sprzęt w nim nie grzęźnie, także pojazdy kołowe). Sam teren od Dniepru po przesmyk krymski jest słabo zaludniony i brakuje na nim naturalnych barier, na których można by zorganizować obronę. Obrona w takich warunkach może być skutecznie prowadzona jedynie przez jednostki manewrowe, co samo w sobie jest dużym wyzwaniem dla broniących się sił, gdyż wymaga dobrej logistyki, kompetentnych oficerów średniego szczebla, wysoko wyszkolonego personelu, łączności i współdziałania.
Sam półwysep również nie jest terenem nadającym się do obrony z kilku powodów, główne miasta są w przeważającej części położone wzdłuż wybrzeża i można je łatwo odizolować bez konieczności prowadzenia działań szturmowych; teren jest stepowy, z nielicznymi wyjątkami pozbawiony naturalnych barier dla atakujących.
Jednocześnie strategiczne znaczenie „półwyspu” dla sił rosyjskich jest ogromne — to „żelazna góra” rosyjskich sił zbrojnych, by użyć slangu amerykańskich sztabowców: główny węzeł logistyczny i przyczółek dla operacji na południu Ukrainy, rejon rozmieszczenia znacznej części rosyjskiego lotnictwa, a także Floty Czarnomorskiej (to ostatnie ma szczególne znaczenie — to okręty Floty Czarnomorskiej dostarczają większość ataków rakietowych typu cruise na ukraińską infrastrukturę).
Jeśli teoretycznie wyobrazimy sobie sytuację, w której ukraińskie siły zbrojne docierają na półwysep i rozwijają swój atak dalej, to rosyjska flota ze zrozumiałych względów ewakuuje się do Noworosyjska, którego port nie jest gotowy do zaopatrywania okrętów bojowych (w takim przypadku będą problemy choćby z przeładowaniem tych ostatnich pociskami cruise Kalibr — to też wymaga pewnej infrastruktury, podobnie jak banalne cumowanie).
Oczywiście poważnie ograniczy to możliwości rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, w dużej mierze eliminując ją jako istotny czynnik mogący wpłynąć na działania wojenne.
Najtrudniejszym zadaniem dla armii ukraińskiej w przypadku takiego scenariusza będzie przeprawa przez Dniepr (mapa niżej, 1 na mapie) — stworzenie i rozbudowa przyczółka na lewym brzegu w połączeniu z budową mostu pontonowego w krótkim czasie jest niezwykle wymagające. Taka decyzja przynosi ogromne korzyści operacyjne Z proponowanego rejonu rozmieszczenia do Armiańska jest odległość 85 km, którą jednostki zmechanizowane mogą pokonać w dwa dni, nie tracąc kontroli nad tylnym obszarem i nie oddzielając się od jednostek logistycznych (w Charkowie ZSU pokonywały z walką do 35 km dziennie w znacznie trudniejszym terenie, przy słabym nasyceniu pojazdów pancernych).
Dlaczego „półwysep” i dlaczego przez forsowanie Dniepru?
Jak wspomniano w tekście, taki scenariusz niesie ze sobą wiele oczywistych korzyści operacyjnych, przede wszystkim polegających na szybkości prowadzenia ofensywy. Sądząc po liczbie i rodzajach sprzętu wojskowego przekazanego Ukrainie, nadchodząca operacja będzie wielkoskalowym nalotem o głębokości operacyjnej, w którym ogromne znaczenie ma zdolność do koncentracji siły ognia we adekwatnym miejscu w krótkim czasie, wysoka mobilność i czas.
Czas może być tu czynnikiem decydującym. Wynika to przede wszystkim z szybkości reakcji rosyjskiego dowództwa operacyjnego. Sądząc po praktyce obecnego konfliktu, świeże dane wędrują przez rosyjski łańcuch dowodzenia przez co najmniej jeden dzień. Odpowiednio szybkie, asertywne i niekonwencjonalne działania przeciwnika mogą zapewnić łatwe przechwycenie inicjatywy.
Kierunek Melitopol-Berdiańsk (okrąg z 2 na mapie), często postrzegany jako potencjalna strefa ofensywy ukraińskiej, nie niesie ze sobą podobnych korzyści. Rosyjska obrona na kierunku zaporoskim jest silnie nawarstwiona, stacjonują tam duże ilości wojsk, a teren nie sprzyja szybkości ofensywnej ze względu na dużą ilość kanałów nawadniających.
Oprócz tego uderzenie w tym kierunku nie przyniosłoby Kijowowi znaczących zysków strategicznych. Samo przecięcie tzw. korytarza lądowego ma niewielkie znaczenie militarne i gospodarcze dla Federacji Rosyjskiej. Poza tym taki scenariusz dałby wojskom rosyjskim czas na przerzucenie rezerw z późniejszym wzmocnieniem obrony Krymu na przesmyku, co grozi zakłóceniem całej ukraińskiej operacji ofensywnej.
Mimo to jestem przekonany, iż Melitopol i tak stanie się jednym z drugorzędnych celów ZSU — w przypadku scenariusza forsowania Dniepru miasto jest potrzebne do osłony flanki jednostek, które będą działać na lewym brzegu, a także jako taktyka dywersyjna (przecięcie „korytarza lądowego”, Jednostki ukraińskie zajmują pozycje obronne w rejonie Melitopola lub wzdłuż linii Melitopol-Berdiańsk, w zależności od postępów, osłaniając w ten sposób jednostki, które utworzą przyczółek na lewym brzegu w kierunku zachodnim).
Kierunki obwodów ługańskiego i donieckiego są moim zdaniem głęboko bezsensowne do rozważenia ze względu na niezwykle trudne warunki, z jakimi przyjdzie się zmierzyć w ofensywie: duża liczba miejscowości, trudny teren, głęboko nawarstwiona obrona ze znaczną liczbą umocnień wzniesionych w latach 2014-2022 [coś, na czym łamią sobie właśnie zęby Rosjanie, bo walą frontalnie w ukraińskie pozycje przyp @Aryo].
Powyższego nie należy traktować jako wskazówki do działania. Jest to jedynie założony scenariusz działań i celów ukraińskiego dowództwa. Możliwe, iż ZSU wyznaczy sobie jakieś cele na mniejszą skalę; możliwe też, iż Kijów zrezygnuje z ofensywy na taką skalę w nieskończoność z powodu braku wystarczającej liczby wyszkolonego personelu.
Komentarz Aryo — Jestem przekonany, iż właśnie taki cel obrali sobie Rosjanie. Aktualne szturmy w Donbasie są próbą zmuszenia Ukraińców do zużywania swoich rezerw na obronę. Rosjanie dosłownie i w przenośni wysyłają piechotę na szturm, aby Ukraińcy nie mieli już czym strzelać. Mają niestety tyle zasobów, iż mogą sobie pozwolić na zwiększone straty.
Myślę, iż rok 2023 w ten czy inny sposób, niezależnie od wyniku działań wojennych, zakończy się swoistym „zamrożeniem” konfliktu. Format tego ostatniego jest trudny do przewidzenia. Może to być pat pozycyjny, który zastygnie w jednym punkcie, jak kiedyś na 38 równoleżniku [w Korei], albo może to być pełnoprawne porozumienie pokojowe.
Taki wariant rozwoju wydarzeń uważam za nie mający praktycznie żadnej alternatywy, wyłącznie z powodów militarnych i ekonomicznych. Obecny format operacji wojskowych wymaga od przemysłu walczących stron tempa i skali produkcji zbrojeniowej z epoki gospodarki przemysłowej, co jest niemożliwe ani w Rosji, ani na Ukrainie, ani w krajach NATO (w tych ostatnich teoretycznie jest możliwe, ale wymaga co najmniej 5-7 lat reorganizacji).
W takich warunkach i przy takich nakładach walczące strony będą starali się do końca roku maksymalnie poprawić swoją pozycję strategiczną, jednocześnie dostosowując swoje działania do odpowiednich możliwości ekonomicznych. Pod tym względem Moskwa jest w lepszej sytuacji. Zniszczyła już znaczną część potencjału przemysłowego wschodniej Ukrainy i osłabiła południowoukraiński przemysł rolny, pozbywając się w ten sposób ważnych konkurentów; innym osiągnięciem w wymiarze gospodarczym jest zajęcie tzw. korytarza lądowego i znajdujących się tam portów. W zasadzie dla Rosji kluczowym celem jest utrzymanie tego, co już osiągnęła.
Zadania Ukrainy są oczywiście znacznie trudniejsze. Musi ona pozyskać środki, które pomogą odbudować jej rozbitą gospodarkę. Tu znów naturalnie dochodzimy do kwestii kierunku krymskiego.
Samo hipotetyczne przecięcie „korytarza lądowego” implikowanego przez kierunek zaporoski nie jest ekonomicznie wykonalne. Terytoria te były związane z ukraińskimi portami Morza Azowskiego, z których najważniejszy, reprezentowany przez Mariupol, jest w większości ruiną. Dodatkowo Cieśnina Kerczeńska jest kontrolowana przez Federację Rosyjską, wszystko to sprawia, iż region Morza Azowskiego jest bezużyteczny dla Ukrainy.
Ofensywa w kierunku Doniecka i Ługańska również nie ma sensu dla Kijowa. Są to tereny o zniszczonej infrastrukturze, martwe gospodarczo, bo prowadzą do Rosji, a dawniej związane z nieistniejącym już przemysłem ciężkim.
„Półwysep” to zupełnie inna historia. Uważny obserwator mógł zauważyć od 2014 roku, iż konflikt rosyjsko-ukraiński jest w niemałej części powiązany z kwestią Morza Czarnego (właśnie z powodów czysto ekonomicznych). Tendencja ta utrzymuje się obecnie. W tym regionie (oczywiście z wyjątkiem Kijowa) rozegrały się najważniejsze bitwy minionego roku: konfrontacja o Wyspę Żmij, której koniec oznaczał deblokadę ukraińskiego wybrzeża i wznowienie handlu morskiego przez Odessę, a także o Chersoń, od którego losów zależało bezpieczeństwo południowej Ukrainy (a co za tym idzie — jej potencjału gospodarczego). „Półwysep ma dobrze rozwinięte tereny portowe i dobry przemysł rolny i da Kijowowi potężne narzędzie do ożywienia gospodarczego przy minimalnych inwestycjach.
Reasumując, po raz kolejny jest to jeden z hipotetycznych scenariuszy w 2023 roku, który z kilku opisanych wyżej powodów wygląda w oczach autora najbardziej logicznie i spójnie; rzeczywistość może przedstawić scenariusz zgoła odmienny i nieoparty na żadnych obiektywnych argumentach (kto mógłby przypuszczać, iż po Chersoniu ukraińskie dowództwo wojskowe pozbawi się lwiej części rezerw, wysyłając dziesiątki tysięcy żołnierzy na urlop? Nikt. Takich czynników czasem nie da się przewidzieć, zbyt duży jest wpływ czynnika ludzkiego).
Komentarz Aryo — Żołnierze walczyli przez wiele miesięcy bez żadnych rotacji. Wprowadzenie rotacji w miesiącach jesiennych poprawiło morale i dało odpocząć żołnierzom. Nie sądzę, aby to było „głupie” ze strony dowództwa ZSU. Wszystko zależy od tego, jak silne były sygnały, iż żołnierze mogli być na skraju wyczerpania i takie działanie mogło, ale nie musiało, dać pozytywne skutki w długofalowej perspektywie czasu.
Następny post na temat hipotetycznej ofensywy rosyjskiej przetłumaczę prawdopodobnie wkrótce.