Choć Kraków pozostaje jednym z najczęściej wybieranych miast przez uchodźców z Ukrainy, to Poznań wyprzedza stolicę Małopolski pod względem planów długoterminowego osiedlenia. Nowe badania naukowców z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza pokazują, iż to właśnie stolica Wielkopolski najskuteczniej buduje relacje z nowymi mieszkańcami.
Z raportu przygotowanego w ramach międzynarodowego projektu Ukrainian Refugee Integration and Its Challenges, na który powołuje się „Gazeta Wyborcza”, wynika, iż Poznań jest najchętniej wybieranym miastem przez uchodźców wojennych z Ukrainy jako miejsce długoterminowego pobytu. Kraków, choć wysoko w rankingu, znalazł się dopiero na drugim miejscu.
Dokument opracowany przez Agnieszkę Smólczyńską z Instytutu Studiów Wschodnich i prof. Marka Nowaka z Wydziału Socjologii UAM koncentruje się na doświadczeniach ukraińskich uchodźców w wybranych miastach Europy Środkowej. Autorzy szacują, iż tylko w Wielkopolsce mieszka w tej chwili około 80 tys. obywateli Ukrainy.
Według wyników badania, około 60 proc. respondentów zamieszkałych w Poznaniu deklaruje chęć pozostania w mieście na stałe, co czyni stolicę Wielkopolski liderem w zakresie integracji. najważniejsze okazują się bezpośrednie relacje z mieszkańcami – aż 89,5 proc. badanych utrzymuje regularne kontakty z Polakami, co sprzyja budowaniu lokalnego kapitału społecznego.
– Z badań wyłania się pozytywny obraz integracji uchodźców z Ukrainy w Polsce, zwłaszcza w Poznaniu – powiedział prof. Marek Nowak w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. W przypadku Krakowa nie opublikowano szczegółowych danych liczbowych dotyczących relacji między mieszkańcami a uchodźcami. Jednak sama pozycja miasta w rankingu – druga, po Poznaniu – sugeruje, iż chociaż Kraków pozostaje popularny, nie oferuje warunków równie sprzyjających integracji.
Autorzy raportu podkreślają, iż zasadniczym problemem utrudniającym pogłębioną integrację jest bariera językowa, która ogranicza możliwość nawiązywania trwałych relacji sąsiedzkich i społecznych. Kontakty w przestrzeni publicznej (w sklepie, urzędzie czy na ulicy) są zwykle poprawne, ale rzadko prowadzą do głębszych więzi. – Żyjemy obok siebie, a nie ze sobą – zauważa prof. Nowak. – Mimo dobrych intencji, utrzymuje się społeczny dystans między Ukraińcami a Polakami.
Wyniki badania wskazują też na liczne przejawy mikroagresji i stereotypowego myślenia, szczególnie w obszarze rynku pracy. Co czwarta badana osoba odniosła wrażenie, iż jest postrzegana jako mniej wykształcona lub mniej wiarygodna. Co trzecia doświadczyła sytuacji, w której lokalni mieszkańcy zachowywali się, jakby byli „lepsi”.
Uczestnicy badania wskazali również na problemy występujące w szkołach. Rodzice opisywali sytuacje, w których dzieciom zakazywano mówić po ukraińsku choćby w czasie przerw, a personel szkolny nie reagował na zgłoszenia przemocy i napięć między uczniami. Wśród badanych pojawiły się także relacje dotyczące agresji w przestrzeni publicznej. – Najgorzej czuję się, gdy jest ciemno i spotykam pijanych ludzi, którzy krzyczą coś pod adresem Ukraińców – powiedziała jedna z uczestniczek badania. Mimo wszystko większość uchodźców nie doświadcza poważnych form dyskryminacji – aż 83,5 proc. badanych zadeklarowało, iż nie spotkało się z prześladowaniami ani otwartą wrogością.
Zdaniem prof. Nowaka, integracja wymaga wsparcia instytucjonalnego i dostępu do informacji w języku ukraińskim, zwłaszcza w systemie ochrony zdrowia czy edukacji. Badani zwracali uwagę, iż nie rozumieją zasad funkcjonowania usług publicznych, co rodzi frustrację i niepewność.
– Nie jesteśmy przygotowani na długofalową pomoc dla ludzi z doświadczeniem traumy wojennej. To wymaga nie tylko dobrej woli, ale też profesjonalnych rozwiązań – komentuje prof. Nowak.
W Poznaniu pojawiła się propozycja powołania miejskiego pełnomocnika ds. włączenia cudzoziemców. W ocenie autorów raportu, takie stanowisko powinno powstać w każdym większym mieście – także w Krakowie. – Ukraińcy powinni mieć dostęp do instytucji, która będzie ich reprezentować z poziomu samorządu lokalnego – podsumowuje Nowak.