- Bez wyjścia - od tego słowa zaczyna rozmowę z nami Ukrainka, 43-letnia Vasyliana. Mieszka w niewielkim miasteczku na styku dwóch województw - śląskiego i małopolskiego. Stąd ma najbliżej do pracy w fabryce części do samochodów.
- Nie piszcie, gdzie mieszkam i gdzie jest ta fabryka, bo mnie wyrzucą - mówi Vasyliana. Jest samotną matką, wychowuje 11-letniego syna.
Najpierw tuż po ucieczce z Katowic zamieszkała u polskiej rodziny, ale kiedy skończyły się świadczenia na Ukrainców, Vasyliana musiała się wyprowadzić. Sama podjęła taką decyzję, bo nie chciała ciążyć polskiej rodzinie. Przeprowadziła się do miejsca, z którego ma najbliżej do swojej pracy w fabryce.