Ukrainka w polskiej fabryce słyszy, iż ma mały mózg i dlatego źle maluje kropki

gazeta.pl 1 rok temu
Zdjęcie: (Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl)


Ukraińskie uchodźczynie bały się z nami o tym rozmawiać, bo nie chcą urazić Polaków. Jednak w polskiej fabryce i na zbiorach pieczarek po raz pierwszy w życiu poczuły się jak ludzie gorszej kategorii.


- Bez wyjścia - od tego słowa zaczyna rozmowę z nami Ukrainka, 43-letnia Vasyliana. Mieszka w niewielkim miasteczku na styku dwóch województw - śląskiego i małopolskiego. Stąd ma najbliżej do pracy w fabryce części do samochodów.

- Nie piszcie, gdzie mieszkam i gdzie jest ta fabryka, bo mnie wyrzucą - mówi Vasyliana. Jest samotną matką, wychowuje 11-letniego syna.

Najpierw tuż po ucieczce z Katowic zamieszkała u polskiej rodziny, ale kiedy skończyły się świadczenia na Ukrainców, Vasyliana musiała się wyprowadzić. Sama podjęła taką decyzję, bo nie chciała ciążyć polskiej rodzinie. Przeprowadziła się do miejsca, z którego ma najbliżej do swojej pracy w fabryce.
Idź do oryginalnego materiału