Ukwiał z Gdańska

polska-zbrojna.pl 14 godzin temu

Służą do identyfikacji i niszczenia min morskich, potrafią operować na głębokości 200 m, a w służbie pozostają już od ponad ćwierć wieku. w tej chwili korzystają z nich załogi trałowców projektu 207 – ORP „Drużno” i ORP „Hańcza”. Oto Ukwiały – bezzałogowe pojazdy podwodne ROV opracowane przez Politechnikę Gdańską.

Podczas skanowania dna załoga okrętu wykrywa obiekt przypominający minę. Do morza zostaje opuszczony Ukwiał. Pojazd zanurza się i rusza ku wyznaczonej wcześniej pozycji. Steruje nim pozostający na pokładzie operator, który korzysta ze wskazań okrętowej stacji hydrolokacyjnej oraz hydroakustycznego systemu nawigacyjnego. Kiedy urządzenie dociera na miejsce, obsługująca je osoba przeprowadza identyfikację znaleziska. Korzysta przy tym z obrazu przekazywanego przez kamery telewizyjne. jeżeli lustracja potwierdzi, iż na dnie spoczywa mina, operator ma trzy rozwiązania. Może opuścić z Ukwiała nadajnik, dokładnie oznaczając położenie obiektu, a następnie wyprowadzić pojazd na powierzchnię.

Neutralizację znaleziska przejmą nurkowie. Można pozostawić pojazd na pozycji do czasu ich przybycia. Wreszcie operator może sam zająć się wysadzeniem miny. Ukwiał został przystosowany do podkładania ładunków Toczek, i to w dwóch wersjach. Toczek A waży 48 kg i zawiera 40 kg materiału wybuchowego. W pobliże miny opuszcza się go dzięki specjalnego mechanizmu. Toczek w wersji B jest mniejszy, a przede wszystkim lżejszy. Jego masa dochodzi do 10 kg, z tego blisko sześć to materiał wybuchowy. Ten ładunek podkłada się, wykorzystując zainstalowane na Ukwiale ramię. Po finalizacji tego etapu operacji Ukwiał wraca na powierzchnię. Po wciągnięciu go na pokład marynarze odpalają ładunek dzięki impulsu hydroakustycznego.

REKLAMA

Tak właśnie działa system obrony przeciwminowej, z którego marynarka wojenna korzysta już od ponad ćwierć wieku. OPM Ukwiał został opracowany na Politechnice Gdańskiej w połowie lat dziewięćdziesiątych. Konstruktorom zależało na stworzeniu pojazdu małego i stosunkowo taniego, ale zarazem skutecznego. W rezultacie w uczelnianych pracowniach powstał aparat o długości 1,5 m i wadze 175 kg. Ukwiał został wyposażony w cztery poziome i dwa pionowe pędniki elektryczne, a do tego m.in. w dwie kamery telewizyjne, echosondę, sonar omiatający i kompas elektroniczny. Jest sterowany z konsoli, która znajduje się na okręcie, zaś podczas misji z pokładem łączy go pępowina. Pojazd porusza się w pionie i poziomie, potrafi operować na głębokościach od 5 do 200 m, zaś w linii prostej jest w stanie oddalić się od macierzystej jednostki choćby na 400 m. Aby zmniejszyć pola fizyczne Ukwiała, konstruktorzy obudowali jego silniki dźwiękochłonnymi ekranami. Dzięki temu zminimalizowane zostało ryzyko, iż urządzenie, operując w pobliżu miny, doprowadzi do jej niekontrolowanego wybuchu.

Do służby w marynarce wojennej Ukwiały weszły w 1999 roku. Wojsko kupiło siedem aparatów. Część była wykorzystywana przez załogi niszczycieli min projektu 206FM, część zaś trafiła do magazynów. Po wycofaniu wspomnianych okrętów ze służby, marynarze przez pewien czas zastanawiali się, jak wykorzystać pojazdy. Wreszcie narodził się pomysł, by przenieść je na trałowce projektu 207. Wcześniej jednostki zostały oczywiście w odpowiedni sposób do tego celu przystosowane. Dziś z Ukwiałów korzystają załogi ORP „Drużno” i ORP „Hańcza”. Obydwa okręty wchodzą w skład 12 Dywizjonu Trałowców 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Ich załogi sięgały po pojazdy choćby podczas niedawnej misji w natowskim zespole przeciwminowym SNMCMG1. Dzięki Ukwiałom, jak tłumaczą marynarze, trałowce stały się jednostkami bardziej wszechstronnymi.

Łukasz Zalesiński
Idź do oryginalnego materiału