W Płaszowie

uwielbiampandy.blogspot.com 1 miesiąc temu
Ostatnie wieczory spędzam na oglądaniu filmów, w czwartek obejrzałem oscarową „Anatomię Upadku” (fenomenalny i wciągający, zwłaszcza sceny w sądzie), a wczoraj „Miasto 44”. Ten drugi film zachęcił mnie również do wybrania się na teren byłego obozu koncentracyjnego w Płaszowie. Historia II Wojny Światowej zawsze dotyka mnie głęboko. Płynie we mnie wtedy taka bezsilność i ubolewanie nad okrucieństwem i nienawiścią. Nie jestem w stanie zrozumieć sensu żadnej z wojen. Podchodzę nieraz do takich tematów emocjonalnie i raptownie, albowiem chciałbym widzieć w świecie sprawiedliwość.
Park jest piękny, przestronny. Na pierwszy rzut oka nie widać jakie okropne rzeczy w nim się wydarzyły. Na wielu ścieżkach znaleźć mogliśmy tabliczki z informacjami, co w danym miejscu kiedyś się znajdowało, a także relacje byłych więźniów, którzy opowiadali o swoich dramatycznych wspomnieniach. Przemówił do mnie zwłaszcza powyższy Pomnik Ofiar Faszyzmu.
Na sam koniec. Kocham Polskę i cieszę się z tego jak po tylu latach niewoli, wciąż trzymamy się na nogach i jesteśmy silniejsi niż kiedykolwiek. ale przede wszystkim cieszę się z tego, iż jesteśmy wolni. Nie pozwólmy umrzeć historii, choćby tej, która się jeszcze nie wydarzyła, bądź dzieje się w tej chwili.
A w geopolitycznych kuluarach ostatnio mówi się dużo o Królewcu. Czy powinien należeć do Polski, Niemiec, a może powinien stać się niepodległą republiką bałtycką? Sam jak byłem w Królewcu dyskutowałem o tym, iż mógłby być jak Zgorzelec i lewobrzeżna część miasta byłaby polska, a prawobrzeżna - litewska (bardziej był to żartobliwy ton, a nie moje oficjalne stanowisko). Ofensywa ukraińska pod Kurskiem tworzy pole do popisu, ale osobiście wolałbym wariant niepodległej republiki.
Idź do oryginalnego materiału