19 lipca w 80 miastach Polski organizowane są protesty przeciw nielegalnym imigrantom. Prezydent Grudziądza Maciej Glamowski ostrzega, iż zaczyna się od wrogiego słowa a kończy na czynie – tragedii, której boleśnie rodzinnie doświadczył.

– Widzimy, iż imigranci, którzy zamieszkali i pracują w Grudziądzu, odprowadzają podatki i wspierają rozwój miasta. Pracują np. w szpitalu jako lekarze czy pielęgniarki, także w urzędach i instytucjach publicznych, w szkołach, są także programistami czy też prowadzą własną działalność gospodarczą – mówił prezydent Maciej Glamowski. – Mamy w mieście lokale gastronomiczne, które prowadzą obcokrajowcy. Chcę ostrzec, by nie siać nienawiści. W moje ocenie, wszystko zaczyna się od wrogich słów, hejtu, to jest pierwszy etap do kolejnych, niebezpiecznych etapów.
Mówił też, iż prezydent Grudziądza nie ma wpływu na politykę migracyjną kraju. Zaznaczył, iż sam jest przeciwko nielegalnym imigrantom, ale ci, którzy przebywają w kraju legalnie i pracują nie powinni być hejtowani. Należy także bronić się przed dezinformacją, gdyż zwłaszcza w social mediach jest dużo fejków i przekłamań.
Komendant miejski policji Tomasz Manuszewski zapewniał, iż Grudziądz jest miastem bezpiecznym. – Kontrolujemy różne środowiska, także imigranckie i w naszym mieście nie ma zagrożenia – twierdził. – Owszem, zdarza się np. jazda pojazdem w stanie nietrzeźwym, ale są to sporadyczne sytuacje. Generalnie większość mieszkańców uważa, iż Grudziądz jest miastem bezpiecznym.
W briefingu w Ratuszu uczestniczyła też Ukrainka – Żana, która pracuje w Urzędzie Miejskim. Mówiła, iż wraz synem musiała uciekać, gdy na Ukrainie wybuchła wojna a znalazła bezpieczne miejsce i pracę w Grudziądzu, za co jest bardzo wdzięczna i za co dziękuje.
TEKST, FOT. I WIDEO: MARYLA RZESZUT





