Dziś dla Gazety Bałtyckiej, w specjalnym wywiadzie, Marcin Faliński, Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, dziennikarz „Życia Warszawy”, a od 1993 roku funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa. Od 1996 roku oficer Zarządu Wywiadu. W roku 1997 ukończył kurs oficerski w Ośrodku Kształcenia Kadr Wywiadowczych. Od 2002 roku oficer Agencji Wywiadu. W 2017 roku, w stopniu podpułkownika przeszedł na emeryturę. w tej chwili pisarz powieści szpiegowskich: Operajca Rafael, Operacja Singe, Operacja Retea, W czerwonej sieci, Obcy horyzont.
Przeszedł Pan na emeryturę w październiku 2017 roku. Jak Pan, ocenia reformę z służb, tj. likwidacje UOP w otworzenie w jego miejsce Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a także Agencji Wywiadu?
Z perspektywy czasu źle. Wówczas , kiedy wprowadzano reformę nadzieje w wywiadzie były duże w zakresie pozycji AW i jej Szefa, kontynuacji i rozwinięcia działań realizowanych przez Zarząd Wywiadu UOP, poprawy sytuacji socjalnej funkcjonariuszy. Jednak od tego momentu do wywiadu „wpuszczono” polityków i politykę. Wiele nominacji zaczynało mieć podłoże polityczne. Ale to był dopiero początek i wówczas nie widać było tych negatywnych zmian tak wyraźnie.
Jakie realne sukcesy w III RP miał UOP?
Przede wszystkim działania na kierunku wschodnim w zakresie kontrwywiadu, którego działania były wspierane przez rozbudowane piony obserwacji , czy techniki. W zakresie wywiadu to działania we współpracy z nowymi sojusznikami, choć dla wywiadu nie byli oni tacy nowi, biorąc pod uwagę końcówkę lat 80-tych i nawiązywanie pierwszych kontaktów, zwłaszcza z Amerykanami. Sukcesem było stworzenie nowej instytucji , zaadoptowanie dawnych kadr i wprowadzanie nowych. Natomiast wywiad… Wywiad w tym czasie świecił sporo sukcesów, choćby o jednym, niestety tylko o jednym film zrobiono. Przy okazji. Do dzisiaj polski wywiad i jego sukcesy nie doczekały się pop kulturowych produkcji. To dotyczy, może w mniejszym stopniu działań kontrwywiadu. Może przez ten brak odpowiedniej wiedzy o polskich służbach, jest jakaś niechęć polityków do nich.
Jakie porażki miał UOP?
Nie zawsze tworzenie nowych struktur opartych na starych kadrach i rozwiązaniach szło tak gładko i bez problemów. Teraz z tej perspektywy uważam, iż za mało na kierunku wschodnim kontrwywiad UOP interesował się działaniami radzieckich służb i nie tylko radzieckich, chodzi mi o STASI, w środowiskach ówczesnej opozycji lat 70 i 80, które na pewno były perspektywicznym celem werbunkowym zwłaszcza dla radzieckiego wywiadu, sięgającym obecnego horyzontu czasowego.
Jakie skutki dla III RP miało likwidowanie UOP 2001 roku?
Miało takie jakie późniejsza i obecna kondycja utworzonych w wyniku tego podziału służb.
Jakie mankamenty miał Urząd Ochrony Państwa?
Niedoinwestowanie ze strony kolejnych rządów. Pauperyzacja funkcjonariuszy. Żyło się naprawdę skromnie w porównaniu do tzw. cywilnego rynku pracy.
Panie Pułkowniku, 10.04.2010 roku, przejdźmy do największego wydarzenia w ówczesnej historii Polski, był Pan czynnym funkcjonariuszem Agencji Wywiadu, jak Pan się dowiedział o katastrofie?
Ponieważ byłem oddelegowany do pracy poza AW, dowiedziałem się bezpośrednio z MSZ.
Co Pan jako czynny funkcjonariusz Agencji Wywiadu, sobie pomyślał w momencie dowiedzenia się o katastrofie pod Smoleńskiem?
Miałem to szczęście i nieszczęście zarazem, iż się nie zdziwiłem, obserwując jak podchodzi się do organizacji takich lotów jak choćby do Gruzji, czy na Haiti, jaki wpływ mogą mieć pozaproceduralne wpływy polityków, czy chcących im schlebiać decydentów. Znałem to z relacji bezpośrednich świadków.
Co się rodzi w głowie funkcjonariuszy Agencji Wywiadu w tak nadzwyczajnej sytuacji dla Państwa jak ta w Smoleńsku?
Rodzi się konkluzja, iż będzie dużo pracy, iż będzie sporo zamieszania, iż pojawią się różne naciski, iż będą upubliczniane najbardziej absurdalne teorie, np. o zamachu, które do dzisiaj sieją zamęt w Polsce, iż fachowe analizy z zakresu techniki, czy wywiadu nie będą pierwszoplanowymi w tych chaosie.
Jak, z Pana punktu widzenia, powinna wyglądać pełna procedura w momencie gdy ginie 96 osoby w tym Prezydent 38 milionowego państwa państwa należącego do NATO?
Zgodna z regulacjami międzynarodowymi. Ponieważ takie katastrofy mają miejsce co jakiś czas, to są one szczegółowo określone. Wielkość państwa, czy przynależność do paktów politycznych i militarnych nie ma nic do tego.
Co po kolei powinno się dziać w Agencji Wywiadu w momencie takiej katastrofy?
Analiza sytuacji, uruchomienie aktywów wywiadowczych na tym kierunku, podjęcie współpracy z sojusznikami, uczestnictwo w Zespole Zarządzania Kryzysowego. I przede wszystkim chłodna ocena wszystkich okoliczności.
Jak zareagowali inny funkcjonariusze Agencji Wywiadu w dniu 10.04.2010 roku?
To była wielka tragedia i każdy przeżywał to na własny sposób. Każdy wiedział, iż będzie więcej obowiązków związanych z tą katastrofą, zwłaszcza dla pionów pracujących na kierunku wschodnim. Wymagano skupienia i opanowania. To nie zmieniało w żaden sposób funkcjonowania funkcjonariuszy wywiadu.
Czy Pana zdaniem w Smoleńsku doszło do zamachu?
Katastrofa lotnicza, to zwykle ciąg błędów, a w tym przypadku głównie ludzkich. Nie ma żadnych dowodów na bezpośredni i zamierzony udział osób trzecich w tej katastrofie.
Dlaczego ówczesny szef Agencji Wywiadu gen. bryg. Maciej Hunia, zablokował i unieruchomił czynności funkcjonariuszy Agencji Wywiadu, wynikające z ustawy o AW?
Mogę tylko odpowiedzieć za siebie. Ja nie byłem w żaden sposób blokowany, czy wstrzymywany w pracy, a byłem tej sprawy bardzo blisko, bliżej niż większość koleżanek i kolegów z Miłobędzkiej. A było choćby wręcz przeciwnie. Każda informacja była istotna. A ich spływało nie tylko z Polski sporo. Trzeba było je umiejętnie segregować, ważyć pod względem przydatności.
Kto według Pana, wydał polecenie szefowi Agencji Wywiadu o zaniechaniu podjęcia czynności przez funkcjonariuszy Agencji Wywiadu, wynikających z ustawy o AW, w dniu 10.04.2010 roku?
Nie słyszałem o tym. Jak powyżej mówiłem, nie otrzymałem takich wytycznych. Natomiast zalecam ostrożność w uleganiu przekazom z emocjonalnych wpisów i wypowiedzi w mediach społecznościowych pewnego byłego oficera wywiadu nazywanego potocznie „nawróconym SB-kiem”. To zadanie zupełnie dla innej profesji.
Czy Agencja Wywiadu mogła zapobiec temu, co się stało 10.04.2010 roku?
AW pracuje za granicą co do zasady. Błędy organizacyjne popełniono przed wylotem. Na pokładzie Tupolewa jak wiadomo był nasz czynny oficer, który nie miał wpływu na decyzje decydentów, czy pilotów. Z resztą, w takiej sytuacji nikt nie powinien mieć takiego wpływu poza pilotami. Nie widzę miejsca w tym zakresie na jakiekolwiek działania zopobiegawcze pozostające w kompetencji polskiego wywiadu.
Jak Pan, jako były funkcjonariusz Agencji Wywiadu, ocenia raport Państwowej Komisji do badania katastrof lotniczych?
Znam trochę to środowisko. To profesjonaliści. Piloci, inżynierowie z olbrzymim doświadczeniem i wiedzą w zakresie lotnictwa. A oceniam to tak, jak człowiek, który przeleciał różnymi samolotami, różnych linii, cywilnymi i wojskowymi, kilkaset tysięcy kilometrów. Oceniam to jak każdy myślący człowiek, posiadający choć podstawową wiedzę o fizyce, nie mówiąc o aerodynamice, jak ocenia to polska Prokuratura, a ostatnio media doniosły, iż choćby prezes partii rządzącej powołujący się na ustalenia tejże Prokuratury.
Jakie były powody o niepowołaniu Sejmowej Komisji Śledczej w 2015 roku, do zbadania okoliczności katastrofy w Smoleńsku przez PiS?
Formalne. Nie było i nie ma przesłanek, które wskazywałyby, iż polska Prokuratura nie byłaby w stanie prowadzić śledztwa. Polecam Pana uwadze przepisy o powoływaniu komisji śledczych w Sejmie RP.
Czy szef Państwowej Komisji badania katastrof lotniczych, Edmund Klich, był jedynym zainteresowanym, by wyjaśnić to co się stało 10.04.2010 roku?
Nie, nie jedynym. Wszyscy chcieli wyjaśnić wszelkie okoliczności. Każdy ekspert, specjalista, biegły. Nie znam nikogo, kto nie chciałby wyjaśnić tego. Za to byli i są tacy, którzy wciąż dezinformują społeczeństwo polskie w tym zakresie. Polecam w związku z tym panu pewną postać z mojej powieści szpiegowskiej Operacja Retea.
Czy chce Pan coś dodać naszym czytelnikom?
Katastrofa w Smoleńsku to wielka tragedia, niestety jak wielu Polaków widzi z żalem, iż jest wykorzystywana wciąż politycznie. Dla mnie pozostaje może jedno pytanie, czy kiedykolwiek światło dzienne ujrzy nagranie rozmowy, czy rozmów prowadzonych z Tupolewa z wykorzystaniem łączności satelitarnej, które mogły być przechwycone na przykład przez amerykańską NSA?
To na koniec zapytam jeszcze o media. Jakie jest Pana zdanie, o roli wolności mediów w III RP?
W krajach demokratycznych to tzw. IV władza, również w Polsce. Wszelkie ograniczenia wolności mediów, są ograniczaniem demokracji. Najlepszym przykładem są Rosja, czy Białoruś. Nie wspominając o Korei Północnej.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Bronisław Waśniewski-Ciechorski