Wysłannik Donalda Trumpa ds. Ukrainy Keith Kellogg przekazał Agencji Reutera, iż USA domagają się od Kijowa przeprowadzenia wyborów prezydenckich i parlamentarnych do końca roku. Zaznaczył, iż konieczność takiej decyzji będzie zachodziła, zwłaszcza jeżeli Ukraina zdoła w najbliższych miesiącach osiągnąć porozumienie z Rosją w sprawie zawieszenia broni. Kellogg podkreślił, iż większość demokracji przeprowadza wybory choćby w czasie wojny, co jego zdaniem jest nie tylko ważne, ale również korzystne dla samej demokracji.
REKLAMA
W rozmowie z Gazeta.pl Wołodymyr Fesenko, ukraiński politolog i dyrektor Centrum Stosowanych Badań Politycznych "Penta" w Kijowie, wskazał, iż jednym z głównych problemów jest to, iż temat wyborów aktywnie forsuje Rosja. Według niego wciąż realizowane są niejawne konsultacje dotyczące ewentualnych rozmów pokojowych, a Rosja nieustannie porusza kwestię przeprowadzenia wyborów. Fesenko zauważył, iż to stwarza poważne ryzyko - Rosjanie, choćby pośrednio, starają się przekonać Amerykanów, iż ukraińska władza jest nielegalna i iż należy ją wymienić. Według politologa jeszcze większym zagrożeniem jest to, iż Rosja może przekonać USA, aby wybory odbyły się nie po zakończeniu wojny, ale w jej trakcie.
Zobacz wideo Zełenski spotkał się z Tuskiem. "Rosja planowała akty terroru powietrznego"
Czy presja USA w temacie wyborów w Ukrainie tłumaczy ożywienie polityczne w kraju?
Od dłuższego czasu z USA, zwłaszcza ze strony republikanów, słychać nieoficjalne sygnały, iż Kijów powinien jak najszybciej przeprowadzić wybory - najlepiej zaraz po zakończeniu wojny. Jednak to, iż w tej chwili pojawia się także temat potencjalnego zawieszenia broni i rozmów pokojowych, nie uspokaja sytuacji, ale wręcz wywołuje polityczną gorączkę.
Słowa Keitha Kellogga w pewnym stopniu odzwierciedlają nastroje wśród republikanów, zwłaszcza zwolenników Trumpa. W tym środowisku od dawna popularny jest pomysł przeprowadzenia wyborów w Ukrainie choćby w trakcie wojny.
Główny problem polega na tym, iż temat wyborów aktywnie forsuje Rosja. Wciąż realizowane są niejawne konsultacje dotyczące potencjalnych rozmów pokojowych, a to właśnie rosyjska strona konsekwentnie podnosi kwestię wyborów. To stwarza konkretne ryzyko: Rosjanie, choćby pośrednio, próbują narzucić Amerykanom narrację o rzekomej nielegalności ukraińskich władz i konieczności ich wymiany. To oczywista manipulacja, ale groźna.
Jeszcze większym zagrożeniem jest to, iż Rosja może przekonywać USA, iż wybory powinny odbyć się nie po zakończeniu wojny, ale jeszcze w jej trakcie. Osobiście wątpię, by Kreml zgodził się na scenariusz: zawieszenie broni, po tym wybory i długoterminowe porozumienie pokojowe. Styl Putina od zawsze opierał się na prowadzeniu działań wojennych równolegle z negocjacjami - w ten sposób Rosja stara się wywierać militarną presję i dyktować warunki. Dlatego istnieje ryzyko, iż Moskwa będzie próbowała skłonić USA do zaakceptowania wyborów w Ukrainie jeszcze przed jakąkolwiek umową pokojową i choćby bez formalnego zawieszenia broni.
Czytaj także:
Białoruś: "Rekordowe wybory" Łukaszenki wyzwaniem dla Cichanouskiej
To bardzo niebezpieczna pułapka. Rosja liczy na to, iż wybory podzielą ukraińskie społeczeństwo i osłabią jedność narodu. A wybory to zawsze polityczna walka, która w czasie wojny może doprowadzić do poważnego kryzysu wewnętrznego. I właśnie na to stawia Kreml - wywołanie destabilizacji politycznej w Ukrainie.
Drugie zagrożenie związane z wyborami to kwestia dopuszczenia prorosyjskich sił do głosowania. Rosja z dużym prawdopodobieństwem będzie domagała się legalizacji zakazanych partii prorosyjskich. Oczywiste jest, iż Kijów na to nie pójdzie, ale to może stać się pretekstem dla Rosji do oskarżenia Ukrainy o rzekome złamanie umów i zerwanie negocjacji. Kreml prawdopodobnie spróbuje to wykorzystać, by skłócić Kijów z Waszyngtonem.
Temat wyborów jest dla Rosji wyłącznie taktycznym narzędziem, sposobem na osiągnięcie własnych celów. Dla USA natomiast może się wydawać logiczne, iż Ukraina powinna przeprowadzić wybory. Dlatego kluczowym zadaniem dla Kijowa jest zneutralizowanie tych zagrożeń - zarówno przy stole negocjacyjnym, jak i w relacjach z amerykańskimi partnerami.
Ukraina nie odrzuca samej idei wyborów - prędzej czy później się odbędą, bo Ukraińcy kochają głosować niemal tak samo jak Amerykanie. Jednak podstawowy warunek jest jeden: wybory mogą się odbyć dopiero po trwałym zawieszeniu broni, gdy wojna się skończy, a bezpieczeństwo obywateli będzie zagwarantowane.
Czy w Ukrainie istnieje społeczne zapotrzebowanie na zmianę władzy?
Sytuacja w opinii publicznej wydaje się być paradoksalna. Występuje wiele krytyki oraz ukryte zapotrzebowanie na zmianę władzy. Jednocześnie większość Ukraińców, podobnie jak wcześniej, uważa, iż w czasie trwania wojny organizowanie wyborów jest niemożliwe. Choć liczba przeciwników wyborów zmniejszyła się w porównaniu do ubiegłego roku, w tej chwili przez cały czas większa część społeczeństwa uznaje je za niecelowe. Jednak kluczowym pytaniem pozostaje - jak przeprowadzić wybory w warunkach wojennych?
Walki wciąż trwają, a ataki nie ograniczają się tylko do stref frontowych, ale obejmują również miasta takie jak Połtawa, Sumy, Odessa, Kijów i okolice, a choćby zachodnią Ukrainę. W takich warunkach mówienie o przeprowadzeniu normalnego procesu wyborczego wydaje się po prostu nierealistyczne.
W Stanach Zjednoczonych nigdy nie toczyły się intensywne działania wojenne na terytorium kraju, z wyjątkiem Hawajów. Wybory odbywały się tam bez przeszkód. W Wielkiej Brytanii, w czasie II wojny światowej, sytuacja była inna - choć walki nie toczyły się bezpośrednio na jej terytorium, kraj był narażony na masowe ataki powietrzne, a setki tysięcy Brytyjczyków brały udział w wojnie. Z tego powodu wybory zostały przełożone na 1945 rok. Takie okoliczności warto wyjaśniać naszym amerykańskim partnerom - nasza sytuacja jest zdecydowanie bardziej skomplikowana.
Czytaj także:
Zaufanie do Zełenskiego maleje. Nowy sondaż
Jakie polityczne zmiany mogą czekać Ukrainę w najbliższym czasie? Od czasu do czasu pojawiają się plotki o możliwym rozpadzie prezydenckiej partii Sługa Narodu na dwie frakcje, tworzeniu nowych sił opozycyjnych i podobnych wydarzeniach.
Nie wierzę w te plotki. Jedyną polityczną siłą, która ma szansę na sukces, jest ta związana z prezydentem Zełenskim. jeżeli ktoś ze Sługi Narodu zdecyduje się założyć nową partię bez jego wsparcia, nie ma szans na zdobycie miejsc w Parlamencie. Rozłam w partii raczej nie nastąpi. Możliwa jest jedynie zmiana wizerunku. Zamiast Sługi Narodu może pojawić się Blok Zełenskiego lub inna nazwa, ale w istocie będzie to ten sam projekt polityczny, związany bezpośrednio z prezydentem.
Niektóre partie już zaczynają przygotowania do wyborów. Krążą plotki, iż od marca wykupione zostały wszystkie miejsca reklamowe na billboardach. To wyraźny falstart. Politycy po prostu tęsknią za wyborami, zmęczeni polityczną ciszą. Dodatkowo potrzebują funduszy, a wybory to doskonała okazja do aktywnego pozyskiwania środków.
Jaka jest sytuacja w ukraińskiej opozycji?
Opozycja intensywnie przygotowuje się do wyborów - mogę to powiedzieć z pełną pewnością. Z moich informacji wynika, iż to właśnie siły opozycyjne jako pierwsze rozpoczęły przygotowania. Na przykład, była premier Julia Tymoszenko już aktywnie działa w mediach społecznościowych. Rośnie także aktywność partii byłego prezydenta Petra Poroszenki. To oznacza, iż przygotowania do wyborów już ruszyły, a omawiani są potencjalni kandydaci na wybory prezydenckie.
jeżeli chodzi o obóz władzy, to sytuacja w parlamentarnej frakcji Sługi Narodu jest dość niejasna - choćby szefowie odpowiednich komisji nie wiedzą, czy znajdą się na nowej liście wyborczej. To wprowadza pewną dezorientację wśród deputowanych.
Według nieoficjalnych doniesień w Biurze Prezydenta Ukrainy więcej uwagi poświęca się przygotowaniom do wyborów prezydenckich, ponieważ są tylko dwaj realni kandydaci - Zełenski i Załużny. Inne siły polityczne zdają sobie sprawę, iż mają mniejsze szanse w wyborach prezydenckich, dlatego skupiają się na przygotowaniach do wyborów parlamentarnych.
Czytaj także:
Ukraiński polityk zaskoczył. Ekspert: Kreml aktywizuje agentów wpływu
Od czego zależy możliwość reelekcji Zełenskiego?
w tej chwili Wołodymyr Zełenski najprawdopodobniej nie myśli o wyborach. O wyborach mogą rozmawiać analitycy w Biurze Prezydenta, którzy współpracują z jego zespołem. Prawdopodobnie analizują oni różne scenariusze i opcje. Jednak priorytetem dla prezydenta jest teraz wojna. Sytuacja na froncie jest trudna i wymaga natychmiastowych działań. Głównym celem jest zatrzymanie ofensywy wroga. jeżeli Ukraina przegra wojnę, to o wyborach nie będzie mowy - to oczywiste. Zełenski doskonale to rozumie, dlatego wojna jest teraz jego głównym priorytetem.
Drugim kluczowym czynnikiem są negocjacje. w tej chwili ważne są kontakty z Donaldem Trumpem, przygotowania do wizyty w Waszyngtonie oraz kooperacja z nową administracją USA. Zełenski zdaje sobie sprawę, iż jego polityczna przyszłość zależy od tego, na jakich warunkach zakończy się wojna, jakie będą wyniki negocjacji i jakie scenariusze zostaną przyjęte w celu zakończenia wojny.
Trzeci czynnik to udział w wyborach generała Wałerija Załużnego. jeżeli nie zdecyduje się on na kandydowanie na prezydenta, Zełenski pozostaje głównym faworytem. choćby pomimo spadku jego notowań, poziom zaufania do niego jest wciąż wyższy niż do innych polityków.
Na przykład, około jednej trzeciej Ukraińców nie ufa Zełenskiemu, ale prawie połowa mu ufa. Z kolei w przypadku Poroszenki poziom nieufności wynosi od 66 proc. do 70 proc., a u Tymoszenko - ponad 80 proc.
Kampania wyborcza będzie szybka i dynamiczna. Ostateczne decyzje dotyczące strategii, haseł i taktyki wyborczej Zełenski i jego zespół podejmą już po wojnie. Historia pokazuje, iż ten, kto najlepiej poprowadzi kampanię w decydującym momencie, ten wygra. Wczesny start może okazać się porażką. W przeszłości zdarzały się przypadki, gdy politycy rozpoczynali aktywną kampanię na długo przed wyborami, ich notowania początkowo rosły, ale potem gwałtownie spadały. Przykład samego Zełenskiego jest również wymowny: długo podgrzewał on zainteresowanie społeczne, ale aktywną kampanię rozpoczął dopiero na trzy miesiące przed wyborami - i trafił w nastrój społeczeństwa, co pozwoliło mu odnieść zwycięstwo.
Dla Zełenskiego najważniejsza jest wojna i negocjacje. A jeżeli chodzi o czynniki polityczne, to najważniejsze będzie, czy Załużny weźmie udział w wyborach. To od tego zależeć będzie jego dalsza przyszłość.