Wołyń i akcja „Wisła” symbolami wspólnej, polsko-ukraińskiej historii?

euractiv.pl 3 tygodni temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/bezpieczenstwo-i-obrona/news/wolyn-i-akcja-wisla-symbolami-wspolnej-polsko-ukrainskiej-historii/


Wspólna historia Polaków i Ukraińców postrzega jest raczej jako bardziej dzieląca niż łącząca oba narody. Polacy odwołują się bowiem często do tzw. rzezi wołyńskiej, a Ukraińcy przywołują powojenne przymusowe przesiedlenia.

Tę sytuację często tłumaczy się w tej chwili m.in. nacjonalizmem obecnym wśród przedstawicieli obu narodów i celebrowaniem rocznic najtrudniejszych wydarzeń z czasów współczesnych.

W tym roku 11 lipca po raz pierwszy obchodzono w Polsce Narodowy Dzień Pamięci o Polakach — Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej.

Natomiast Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła pięć dni później ustawę, która oficjalnie uznaje za ofiary deportacji Ukraińców przymusowo przesiedlonych z Polski do Ukrainy w latach 1944-1951, a także tych przesiedlonych w ramach akcji “Wisła”.

Święto narodowe 11 lipca

W lipcu prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która ustanowiła dzień 11 lipca świętem narodowym.

„Tylko na prawdzie — choćby tej najtrudniejszej — można budować dojrzałe i szczere relacje między narodami, w tym między Polakami a Ukraińcami”, napisał prezydent na portalu X.

„To jedno z najtragiczniejszych doświadczeń w naszych dziejach. 11 lipca 1943 był dniem kulminacji bezwzględnej zbrodni. Z rąk ukraińskich nacjonalistów ginęli nasi bezbronni Rodacy — zwykli ludzie, cywilne, niewinne ofiary, często zabijani w kościołach, gdzie uczestniczyli w niedzielnych mszach świętych. Zostali zamordowani, bo byli Polakami”, przypomniał Andrzej Duda.

„Niech dawne zło i niepamięć zastąpią prawda, przebaczenie i pokój”

Z okazji obchodów Narodowego Dnia Pamięci o Polakach — Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej prezydent wystosował list, w którym przypomniał “jedną z największych tragedii w historii naszego narodu”.

„Współczucie dla tych, którzy ponad 80 lat temu stracili na Wołyniu najbliższych i głęboki żal po tych, którzy ponieśli okrutną śmierć, łączą się w naszych sercach ze smutnym przekonaniem, iż elementarnej sprawiedliwości wciąż nie stało się zadość. Dzisiaj znów zadajemy sobie pytanie, jak mogło dojść do tak wielkiej tragedii między dwoma tak bliskimi sobie narodami”, napisał Duda.

„Na państwu polskim ciąży niezbywalny obowiązek zabiegania o godny pochówek zamordowanych, aby choć po części ukoić ból ich ocalałych bliskich i potomków”, dodał.

Zdaniem Andrzeja Dudy „nastał czas, aby najboleśniejszy rozdział historii stosunków polsko–ukraińskich został zapisany i zamknięty wspólnym wysiłkiem adekwatnych organów i instytucji państwa ukraińskiego i państwa polskiego”.

Prezydent wyraził przy tym przekonanie, iż „uznanie prawdy o męczeństwie polskich Wołynian stanie się fundamentem pokoju i przyjaźni między narodami ukraińskim i polskim. Spoiwem tak mocnym, iż nie skruszy go żadna wroga siła”.

„Ufam, iż obopólna dobra wola, poszanowanie faktów historycznych, wzajemne zrozumienie i solidarność w obliczu wspólnych zagrożeń pomogą przezwyciężyć wielki ból, żal i poczucie niesprawiedliwości, jakie pozostawiła po sobie zbrodnia wołyńska. Wieczna pamięć pomordowanym! Niech dawne zło i niepamięć zastąpią prawda, przebaczenie i pokój!”, apelował Andrzej Duda w liście do uczestników obchodów.

Duda: Jak się komuś coś nie podoba, to zamykamy lotnisko w Rzeszowie

Kilka dni wcześniej (9 lipca) ten sam prezydent Duda w wywiadzie dla prawicowych mediów (Otwartej Konserwy, Nowego Ładu i Klubu Jagiellońskiego) podkreślał, iż zarówno ukraińscy, jak i zachodni sojusznicy traktują polskie zasoby logistyczne jako coś oczywistego, jakby były one „na ich własność” i uprzedzał, iż strona polska może w każdej chwili zamknąć lotnisko w Jasionce k. Rzeszowa, które odgrywa kluczową rolę w dostarczaniu pomocy Ukrainie.

— Uważam, iż zarówno Ukraińcy, jak i nasi sojusznicy po prostu uważają, iż lotnisko w Rzeszowie i nasze autostrady należą im się, przepraszam, jakby to było ich. No nie jest ich, jest nasze. Jak się komuś coś nie podoba, to zamykamy i do widzenia, tak, robimy remont — powiedział.

— Zamykamy lotnisko w Rzeszowie i dostarczajcie Ukrainie morzem, powietrzem, nie wiem, zrzucajcie na spadochronach, kombinujcie. Kombinujcie, o ile uważacie, iż nie jesteśmy wam potrzebni — stwierdził stanowczo polski prezydent, sugerując, iż takie działania mogłyby być narzędziem w rękach Polski w negocjacjach z zachodnimi partnerami.

Polejowski: Chcemy tylko odnaleźć, ekshumować, zidentyfikować przodków

Zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej (którym jest prezydent elekt Karol Nawrocki) Karol Polejowski podkreślił tymczasem, iż „państwo polskie, którego Instytut Pamięci Narodowej jest częścią, oczekuje od Ukrainy tego, aby ten bolesny problem z naszej historii w końcu znalazł swoje rozwiązanie”.

— Naszym pragnieniem jest, abyśmy mogli odnaleźć, ekshumować, zidentyfikować naszych przodków, którzy do dzisiaj spoczywają w bezimiennych dołach śmierci. Oddać te szczątki rodzinom i godnie po chrześcijańsku pochować — podkreślił w wystąpieniu z okazji święta 11 lipca.

Zastępca szefa IPN przypomniał, iż „prawie 120 tysięcy ofiar, niewinnych polskich ofiar spoczywa wciąż w bezimiennych dołach śmierci na terenie Ukrainy”. W czasie rzezi na Wołyniu mieszkało 346,6 tys., Polaków (16,6 proc. ogółu ludności), stanowiąc drugą co do wielkości grupę narodowościową.

Ukraina: Powojenne wysiedlenie Ukraińców z Polski bezprawiem

Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła ustawę, która oficjalnie uznaje Ukraińców przymusowo przesiedlonych z Polski w latach 1944-1951 za ofiary deportacji.

— To przywrócenie historycznej sprawiedliwości przymusowo przesiedlonym z terenów Zakerzonia, Chełmszczyzny, Łemkowszczyzny, Podlasia i Nadsania — ogłosiła w mediach społecznościowych wiceszefowa ukraińskiego parlamentu Irina Geraszczenko.

Nowe przepisy mają na celu m.in. zapewnienie wsparcia dla osób dotkniętych tymi wydarzeniami i ich potomków

Z informacji na stronie ukraińskiego parlamentu wynika, iż ustawę poparło 284 posłów. Nikt nie był przeciw i nie wstrzymał się od głosu. Na liście widnieją także 42 osoby, które nie wzięły udziału w głosowaniu.

Przymusowe przesiedlenia etnicznych Ukraińców z Polski do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej zostały uznane za nielegalny i przestępczy akt, który naruszał prawa człowieka. W ustawie zaznaczono, iż decyzję w tej sprawie podjęły w 1944 r. komunistyczne reżimy totalitarne.

Nowe przepisy m.in. przewidują przyznanie statusu deportowanych zarówno osobom przesiedlonym, jak i ich potomkom. Ustawa zakłada wprowadzenie rekompensaty za straty materialne i moralne poniesione w wyniku deportacji w wysokości rocznej jednorazowej pomocy finansowej.

W uzasadnieniu projektu autorzy przekonywali, iż z etnicznych ziem ukraińskich, które znalazły się w granicach Polski, deportowano niemal 700 tys. osób. W ustawie wskazano również na ok. 150 tys. Ukraińców, którzy w ramach akcji „Wisła” mieli zostać w 1947 r. przesiedleni na północne i północno-zachodnie tereny Polski.

Polacy o rzezi wołyńskiej

Z badania CBOS (przeprowadzonego jednak ponad dwa lata temu), wynika, iż niemal wszyscy Polacy słyszeli już wtedy o zbrodniach, jakie miały miejsce w czasie wojny na Wołyniu. Badacze zwrócili wtedy uwagę, iż wiedza o tamtych wydarzeniach na Wołyniu ostatnio gwałtownie rozprzestrzenia się w polskim społeczeństwie.

Na pytanie o to, czy badani słyszeli o „rzezi wołyńskiej”, 92 procent odpowiedziało twierdząco, w tym 64 procent odpowiedziało „tak, wiele o tym słyszałem”, a 28 proc. — „coś o tym słyszałem”) natomiast osiem procent stwierdziło, iż „nic nie wie na ten temat”.

„Odsetek Polaków, którzy słyszeli o rzezi wołyńskiej gwałtownie rośnie. Jeszcze 15 lat temu słyszała o niej nieco ponad połowa badanych (59 procent), a w tej chwili jest to niemal całe społeczeństwo (92 proc.). choćby jeżeli aktualny wynik porównamy do tego sprzed pięciu lat, mamy do czynienia z wyraźnym, 11-punktowym wzrostem”, zwróciło uwagę CBOS w raporcie z 2023 r.

Wspólna historia raczej dzieli, ale pojednanie jest możliwe

Na pytanie, czy wspólna historia Polaków i Ukraińców raczej łączy, czy dzieli oba narody ponad połowa (53 proc.) uznała, iż wydarzenia z przeszłości dzielą, a 31 procent, iż łączą. Zdania na ten temat nie miało 16 procent badanych.

Jednocześnie zdecydowana większość (78 proc.) badanych uważa, iż pojednanie między naszymi narodami jest możliwe (64 proc. badanych uważa, iż pojednanie jest „raczej możliwe”, 14 proc., iż „całkowicie możliwe”).

To aż 14-punktowy wzrost od pomiaru sprzed pięciu lat, kiedy odsetek ten wynosił 64 proc. Natomiast 12 proc. uważa, iż pojednanie Polaków i Ukraińców jest „raczej niemożliwe”, 2 proc., iż „całkowicie niemożliwe”, a odpowiedź „trudno powiedzieć” wybrało 8 proc.

Na pytanie, jak oceniają obecne stosunki polsko-ukraińskie, ponad połowa (54 proc.) badanych uznało je za „raczej dobre”, 10 proc. jako „zdecydowanie dobre”, a 27 procent „ani dobrze, ani źle”. Jedynie 3 proc. badanych ocenia te stosunki „raczej źle”, 1 proc. „zdecydowanie źle”, a 4 proc. wybrało odpowiedź „trudno powiedzieć”.

„Odsetek Polaków oceniających stosunki polsko-ukraińskie pozytywnie wzrósł od 2018 roku ponad dwukrotnie (64 procent wobec 29 procent pięć lat temu), co stanowi niewątpliwie efekt zbliżenia między naszymi narodami, jakie nastąpiło po rosyjskiej inwazji”, podkreśla CBOS.

„Warto zwrócić uwagę, iż wcześniej wyraźny wzrost pozytywnych ocen odnotowaliśmy też za sprawą Rosji, bezpośrednio po aneksji Krymu w 2014 roku. Zaledwie cztery procent Polaków ocenia obecne stosunki polsko-ukraińskie jako złe”, dodaje.

Badanie Centrum Badania Opinii Społecznej przeprowadziło w dniach 5-18 czerwca 2023 r. z zastosowaniem procedury mixed-mode na reprezentatywnej próbie 1054 pełnoletnich osób.

Co myślą Ukraińcy o Polakach?

Tymczasem Centrum Mieroszewskiego zwraca uwagę na podstawie własnych badań z lutego, iż postawa Ukraińców wobec Polaków i Polski zmieniła się nie tylko w wyniku wydarzeń historycznych, ciążących na wzajemnych kontaktach, ale także z powodu rolniczych blokad na granicy z Ukrainą.

Mimo wszystko – zwracają uwagę badacze, na których powołuje się wnp.pl, Polska — z racji bliskości kultur — przez cały czas jest wysoko notowana na „mapie sympatii ukraińskiej”.

Z badań wynika, iż sympatia do Polski i Polaków zmalała po blokadach granicy ukraińskiej. Natomiast kwestie historyczne — z wyjaśnieniem wszystkich okoliczności rzezi wołyńskiej na czele — nie są już taką przeszkodą w normalizacji stosunków Polski i Ukrainy. Większość naszych sąsiadów opowiada się bowiem za ekshumacją polskich ofiar w zachodniej Ukrainie.

W badaniu przygotowanym przez Centrum Mieroszewskiego 46 proc. respondentów uznało Polskę, za kraj najbliższy kulturowo Ukrainie. Polska zdecydowanie wyprzedza pod tym względem np. Białoruś (9 proc.) i Słowację (5 proc.).

Natomiast opinia Ukraińców o Polakach w ostatnich latach gwałtownie się pogorszyła: w 2022 r. 83 proc. Ukraińców miało dobrą opinię o Polakach, a w listopadzie 2024 roku już tylko 41 proc. Jednocześnie wzrosła liczba osób o neutralnym podejściu.

Według badaczy wskazuje to na pragmatyczny charakter relacji. Analitycy wracają przy tym uwagę, iż spadek pozytywnych ocen był szczególnie widoczny w okresach napięć gospodarczych, takich jak „kryzys zbożowy”.

Z badania Centrum Mieroszewskiego wynika, iż mimo wszystko negatywne opinie o Polsce pozostają ciągle na niskim, 5-procentowym poziomie.

Dzieli nie tylko historia, ale również teraźniejszość

Ukraiński politolog Serhij Taran podkreśla wrażenie jakie blokada polskiej granicy wywarła na Ukraińcach: Ukraina bije się w obronie swojej, ale i także Europy, a tu Polacy urządzają jakieś blokady.

— W kraju, gdzie ciągle żywe są wspomnienia wywołanej przez Stalina klęski głodu z lat 30., widok rozsypanego zboża był szokiem — podkreśla. Zdaniem Tarana był to pierwszy impuls do pogorszenia wizerunku Polski w Ukrainie.

W relacjach polsko-ukraińskich istotną rolę odgrywają spory historyczne, m.in. kwestia ekshumacji ofiar Rzezi Wołyńskiej. Badania wykazują jednak, iż jedna trzecia Ukraińców popiera odblokowanie prac ekshumacyjnych bezwarunkowo, a 40 proc. uważa, iż powinno to nastąpić po spełnieniu przez Polskę określonych warunków.

— Wołyń nie jest jedynym wzajemnym żalem. Do tego trzeba dodać choćby historię działań wojennych o niepodległość Ukrainy w latach 1917-1920, kiedy to na początku Ukraińcy bili się z Polakami o Lwów, a potem byli sojusznikami w wojnie z bolszewikami, pokonując pod Zamościem zagony Budionnego — mówi politolog Jewhen Mahda.

— Koniec tej współpracy nie był optymistyczny: żołnierze ukraińscy zostali internowani w Polsce, padając ofiara polsko—bolszewickiego pokoju w Rydze. Były też pacyfikacje polskiej policji na terenach, gdzie mieszkali w II Rzeczypospolitej, Ukraińcy — wylicza.

Przyznaje, iż nie można tych problemów odrzucać, ale podkreśla, iż nie trzeba ich też wyolbrzymiać. — Im więcej będziemy promować pozytywnych elementów w naszej wspólnej historii, tym bardziej te przykre epizody odejdą może nie w niepamięć, ale nabiorą innego znaczenia — uważa Mahda.

— Większość Polaków zdaje sobie bowiem sprawę, iż ich niepodległości broni w tej chwili ukraiński żołnierz. W Kijowie ciągle natomiast pamiętamy, iż w roku 1991 Polska, jako pierwszy kraj na świecie, uznała niepodległość Ukrainy — podkreśla ekspert.

Również Serhij Taran odwołuje się do historycznych zaszłości w stosunkach między Polską a Ukrainą. — Postarajmy się teraz patrzeć raczej w przyszłość, choć bez zapominania o przeszłości — apeluje.

Wszystkiemu winny ukraiński nacjonalizm?

Historyk, publicysta i wieloletni prezes Związku Ukraińców w Polsce Piotr Tyma zwrócił uwagę, iż stosowana w tej chwili narracja zakłada, iż przyczyną problemów polsko—ukraińskich był i jest ukraiński nacjonalizm. — Czyli tak samo, jak w II Rzeczypospolitej — podkreślił.

W jego ocenie również dziś hasło zagrożenia ukraińskiego i piątej kolumny bardzo dobrze się sprzedaje, a obecne władze wciąż powtarzają narrację stosowaną przez komunistów.

— Walka z Ukraińcami była dla władzy paradoksalnie bardzo wygodna. Część polskiego społeczeństwa była silnie zafiksowana na zagrożeniu ukraińskim — uważa Tyma, odnosząc się do powojennych walk z UPA i wysiedleń Ukraińców z Bieszczad.

— Nikczemność całej sytuacji polega na tym, iż po 1989 r. kwestię zbrodni na Wołyniu połączono z Akcją „Wisła” — dodał historyk, przywołując doświadczenia własnej rodziny.

Tyma podkreślił przy tym, iż Akcja „Wisła” dotyczyła obywateli Polski, którzy często nigdy nie mieli nic wspólnego z państwem ukraińskim. Uważa także, iż plan zniszczenia tożsamości Ukraińców w Polsce w dużym stopniu się powiódł i podkreśla, iż istnieje również polski nacjonalizm.

Rzeź wołyńska

82 lata temu, 11 i 12 lipca 1943 r. Ukraińska Powstańcza Armia dokonała skoordynowanego ataku na około 150 miejscowości zamieszkałych przez Polaków w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim dawnego województwa wołyńskiego. Wykorzystano fakt gromadzenia się w niedzielę 11 lipca ludzi w kościołach.

„Krwawa niedziela” jest uważana za szczytowy moment ludobójstwa dokonywanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943—1945. W wyniku ludobójczych działań na Wołyniu zginęło ponad 100 tysięcy Polaków.

Sprawcami tego ludobójstwa byli członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów — B (frakcja Bandery), podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia oraz zachęcona przez nich ludność ukraińska, sąsiedzi Polaków, często związanych z nimi więzami krwi.

Bezpośrednią odpowiedzialność za wydanie zbrodniczego rozkazu ponosi główny dowódca UPA Roman Szuchewycz. OUN-UPA nazywała swoje działania „antypolską akcją”, zmierzającą do uczynienia z Ukrainy obszaru zamieszkanego wyłącznie przez Ukraińców.

Akcja „Wisła”

Wiosną 1947 r. komunistyczne władze Polski przeprowadziły deportację niepolskiej ludności z południowo—wschodniej części kraju. Łącznie w czasie trzymiesięcznej akcji ok. 140 tys. Ukraińców i Łemków przymusowo przesiedlono na Ziemie Odzyskane.

Operacja przeprowadzona przez polskie wojsko nosiła kryptonim Akcja „Wisła”. Równolegle z wysiedleniami prowadzono działania przeciwko UPA, które doprowadziły do rozbicia ukraińskiej partyzantki. Wg oficjalnych danych UPA straciła w czasie Akcji „Wisła” 1135 ludzi, w tym 543 zostało zabitych.

Portal historyczny Dzieje.pl przypomina, iż Akcja „Wisła” miała „rozwiązać ostatecznie problem ukraiński w Polsce”, likwidując oddziały UPA i przeprowadzając „ewakuację z południowego i wschodniego pasa przygranicznego wszystkich osób narodowości ukraińskiej na ziemie północno-zachodnie, osiedlając je tam w możliwie najrzadszym rozproszeniu”.

Deportacja miała objąć osoby o „wszystkich odcieniach narodowości ukraińskiej z Łemkami włącznie” i dotyczyć również mieszanych rodzin polsko-ukraińskich.

Idź do oryginalnego materiału