Władze Demokratycznej Republiki Konga uznały, iż Rwanda wypowiedziała jej wojnę, gdy wspierana przez nią grupa rebeliantów z M23 wkroczyła w poniedziałek do granicznego miasta Goma, stolicy prowincji Kiwu Północne. Wcześniej DRK zerwała stosunki dyplomatyczne z Rwandą. Obecność wojsk Rwandy w Gomie potwierdziła ONZ. W Kinszasie, stolicy DRK, doszło do ataków na zachodnie ambasady.
Władze Demokratycznej Republiki Konga uznały, iż Rwanda wypowiedziała jej wojnę, gdy wspierana przez nią grupa rebeliantów z M23 wkroczyła w poniedziałek do granicznego miasta Goma, stolicy prowincji Kiwu Północne. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych w mieście wybuchła panika, a tysiące mieszkańców, mężczyźni, kobiety, dzieci oraz personel misji ONZ, uciekło do sąsiedniej Rwandy.
Rzecznik M23 Lawrence Kanyuka napisał w poniedziałek na platformie X: "Wzywamy wszystkich mieszkańców Gomy do zachowania spokoju. Wyzwolenie miasta zostało pomyślnie przeprowadzone, a sytuacja jest pod kontrolą".
Natomiast rzecznik rządu DRK, Patrick Muyaya, złożył oświadczenie w filmie również opublikowanym na platformie X, wzywając do ochrony ludności cywilnej i podkreślając, iż kraj znajduje się "w sytuacji wojennej, w której wiadomości się zmieniają". Zasugerował też, iż Goma nie została zdobyta przez rebeliantów. Oświadczył również, iż w mieście obecni byli żołnierze z sąsiedniej Rwandy, co oznacza "deklarację wojny".
Zerwanie stosunków dyplomatycznych
W sobotę wieczorem DRK zerwała stosunki dyplomatyczne z Rwandą, a rząd poinformował, iż wycofuje cały personel dyplomatyczny z sąsiedniego kraju "ze skutkiem natychmiastowym". Władze DRK poprosiły Rwandę o zaprzestanie działań dyplomatycznych i konsularnych w swojej stolicy, Kinszasie.
Rząd DRK, ale też Unia Europejska i ONZ od dawna oskarżają Rwandę o wspieranie rebeliantów z M23, czemu konsekwentnie zaprzecza prezydent tego kraju, Paul Kagame, sam zarzucając sąsiedniemu krajowi, iż ukrywa członków Demokratycznych Sił Wyzwolenia Rwandy, wrogiej jego rządom grupy rebelianckiej, która brała udział w ludobójstwie w Rwandzie w 1994 r.
ONZ szacuje, iż w Demokratycznej Republice Konga stacjonuje około 4 tys. żołnierzy rwandyjskich.
Podczas nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w minioną niedzielę Francja, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone wezwały Rwandę do wycofania wojsk z terenów DRK.
Rwanda odpowiedziała, iż ostatnie ciężkie walki wokół Gomy zostały wywołane przez ciągłe łamanie zawieszenia broni przez armię kongijską i jej siły koalicyjne, pochodzące między innymi z Republiki Południowej Afryki, która w ciągu minionych kilku dni straciła w tym regionie dziewięciu żołnierzy.
W opinii portalu Military.africa, prezydent Rwandy poważnie rozważa ewentualną wojnę z sąsiednim krajem, ponieważ w czwartek udał się do Turcji, gdzie spotkał się z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem, wraz z którym odwiedził ośrodek Baykara, który produkuje sprawdzone w walce drony Bayraktar TB2.
Ruch 23 Marca powstał w 2012 r. i jest jedną z ponad stu grup zbrojnych działających we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga, gdzie stara się kontrolować liczne w tym regionie kopalnie minerałów. Grupa składa się z bojowników Tutsi i twierdzi, iż walczy jedynie o prawa mniejszości Tutsi w DRK.
Według raportu ONZ ponad jedna trzecia ludności prowincji Kiwu Północne jest w tej chwili przesiedlona, a zdobycie Gomy prawdopodobnie jeszcze pogłębi ten jeden z największych kryzysów humanitarnych na świecie.
ONZ potwierdza
Wojska rwandyjskie wspierają rebeliantów z ugrupowania M23 w Gomie, stolicy regionu wschodniej Demokratycznej Republiki Konga (DRK) - potwierdził we wtorek szef operacji pokojowych Organizacji Narodów Zjednoczonych, Jean-Pierre Lacroix. Według ONZ rebeliantom nie udało się jeszcze zdobyć miasta.
Lacroix zapewnił, że żołnierze z misji pokojowej ONZ (MONUSCO) pozostają na swoich pozycjach, ale część personelu misji "zmuszona jest szukać schronienia z powodu trwającego konfliktu". Potwierdził, iż personel MONUSCO będzie przez cały czas wypełniać swój mandat, w tym chronił cywilów i rozbrajał bojowników zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym.
Wbrew temu, co w poniedziałek ogłosili wspierani przez Rwandę rebelianci z M23, pracownicy MONUSCO twierdzą, iż nie udało im się zdobyć liczącego 1 mln mieszkańców miasta. Potwierdzili zarazem, iż we wtorek w samym centrum Gomy rebelianci toczyli walki z żołnierzami DRK. Nie jest jasne, które części miasta kontrolują siły kongijskie, a które opanowali rebelianci.
We wtorkowym oświadczeniu ONZ stwierdziła, iż wydarzenia w Gomie "nakładają się na jeden z najbardziej przedłużających się, złożonych i poważnych kryzysów humanitarnych na Ziemi". "Cywile ponoszą ciężar eskalacji działań wojennych, a ciężki ostrzał artyleryjski skierowany jest na centrum miasta, w tym na szpital położniczy. Kilka pocisków uderzyło w Charity Maternity Hospital w centrum Gomy, zabijając i raniąc cywilów, w tym noworodki i kobiety w ciąży" - powiedział zastępca misji MONUSCO, Bruno Lemarquis. Podkreślił też, iż z powodu trwających walk wstrzymano pomoc żywnościową w samym mieście i jego okolicach.
Zaatakowane ambasady
Poniedziałkowe informacje o zdobyciu Gomy przez bojowników z M23 wywołały niepokoje wśród mieszkańców stolicy DRK, Kinszasy. We wtorek tłum splądrował i podpalił kilka ambasad, w tym przedstawicielstwo Ugandy. Do wyjścia na ulice zachęcał prezydent kraju, Felix Tshisekedi, który apelował o sprzeciw wobec szybkich postępów rebeliantów w graniczącym z Rwandą regionie Kiwi Północne.
Setki osób wyszły we wtorek na ulice Kinszasy, stolicy Demokratycznej Republiki Konga i zaatakowały m.in. ambasady USA i Francji. Szef MSZ Francji Jean-Noel Barrot poinformował, iż służby robią wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo pracownikom placówki. Według władz DRK sytuacja została opanowana.
Barrot dodał, iż podpalono też część ambasady, ale gwałtownie udało się opanować pożar. Szef francuskiej dyplomacji zaznaczył, iż takie ataki są niedopuszczalne. Oprócz ambasady Francji i USA zaatakowano również placówki Rwandy, Ugandy, Holandii oraz Belgii.
Kongijskie ministerstwo komunikacji poinformowało później, iż przywróciło spokój w stolicy i wzmocniło ochronę ambasad.
Źródło: PAP