Wczoraj po wyjściu do baru ujeżdżałem pumę, a dzisiaj siedziałem w starej radzieckiej terenówce!
Dzisiaj kupiłem bilet powrotny do Polski. Dziwne uczucie, albowiem nieco przyzwyczaiłem się do tego miejsca. Tuż przed wizytą na dworcu autobusowym kupiłem opakowanie flamastrów i „skecz buk”, bo na nowo chciałem pogrążyć się w rysowaniu i odkurzyć nieco półkę z wyobraźnią. Powyżej kolejne małe, wiekopomne dzieło - „Świnia i siano”.