WYCHOWANEK SZKOŁY W DĘBLINIE – JARECKI Z GDOWA

gazetagdowianin.pl 3 dni temu

- Siedząc w kabinie przeładowałem swój pistolet – mówił o swojej ucieczce na Bornholm ppor. Franciszek Jarecki w Radiu Wolna Europa. – Popatrzyłem na lufę i na zegarek, i dotarło do mnie, iż za kilka minut ten pistolet mogę użyć przeciwko sobie.

Rankiem 5 marca 1953 podporucznik Franciszek Jarecki uprowadził samolot odrzutowy MiG-15bis i wylądował na duńskiej wyspie Bornholm. Data jego ucieczki miała znaczenie symboliczne – tego dnia zmarł Józef Stalin.

Franciszek Jarecki urodził się 7 września 1931 roku w Gdowie. Był wychowankiem dęblińskiej Szkoły Orląt. Najpierw w 1952 roku stacjonował na Bemowie, a od listopada tego samego roku w Redzikowie. Jak sam później przyznał, planował swoją ucieczkę już wówczas. – Mówiłem sobie, iż ten dzień będzie decydujący i w tym dniu muszę wykonać ten lot, i to pomogło mi w moim stanowczym kroku – podkreślał ppor. Jarecki w Radiu Wolna Europa.


5 marca 1953 ppor. Franciszek Jarecki brał udział w patrolu lotniczym. Zachmurzenie było bardzo duże. Jarecki to wykorzystał i odłączył się od formacji. Odrzucił obciążające jego samolot zbiorniki paliwa i zniżył się na wysokość 200 metrów. Pozwoliło mu to uciec z pola kontrolowanego przez radzieckie radary.


Początkowo przypuszczano, iż Jarecki się rozbił. Jednak zrzucone dodatkowe zbiorniki paliwa dawały jasny komunikat. Polski pilot uciekł. niedługo rozpoczął się pościg. Wyruszyło za nim osiem radzieckich MIG-ów patrolujących Bałtyk.
Ja wyobrażałem sobie, iż to będzie trudne – wspominał pilot. – W lotnictwie decyzja musi być jednak jedna i prawidłowa. I tak, i tak można zginąć.

Już na początku lat 50. rozpoczęły się ucieczki Polaków na wyspę Bornholm. Tam dostawali azyl polityczny. Jednocześnie Dania sprzeciwiała się przyjęciu do Paktu Północnoatlantyckiego reżimów dyktatorskich, w tym też i Związku Radzieckiego. Kontakty dyplomatyczne między Danią a Europą Wschodnią były chłodne.


Gdy w 1952 roku wyłoniła się sprawa stacjonowania samolotów NATO na terytorium duńskim, rządy Związku Radzieckiego i Polski ostrzegły Danię, iż przyjęcie samolotów będą traktować jako posunięcie wrogie wobec nich – mówił historyk dr Jan Sałkowski.

Ostatecznie duński rząd na początku 1952 roku, po długich debatach, nie zgodził się przyjąć samolotów NATO. Jednak na wypadek zagrożenia lotniska wciąż rozbudowywano. Na jednym z nich wylądował Jarecki.

- Już przy samym dojściu do lotniska zauważam w ostatniej chwili, iż tam jest parkan z drutu kolczastego – mówił o momencie lądowania ppor. Franciszek Jarecki. – Poderwałem gwałtownie samolot, dodałem trochę obrotów, przeskoczyłem przez parkan. Zrobiłem to tak, iż oddalałem drążek i brałem na siebie, żeby go zniżyć, żeby tylko siąść na samym skraju lotniska, bo ono strasznie małe było.


Jarecki miał problemy z wylądowaniem. Pilot oczekiwał, iż na wyspie znajdzie duże wojskowe lotnisko, a jak się okazało początkowo choćby nie mógł znaleźć jakiegokolwiek miejsca do lądowania. – Tam nie było żadnego samolotu, żadnych wyłożonych znaków, z której strony należy lądować – wspominał ppor. Jarecki. – To wyglądało jak aeroklub lub jakieś szybowisko.

Umiejętności Jareckiego pozwoliły mu zapanować nad sytuacją. Brawurowy lot zakończył się szczęśliwym lądowaniem. Zaledwie 21-letni pilot stał się bohaterem. Świat oszalał na jego punkcie, a jego wyczyn nie schodził z pierwszych stron gazet. Franciszek Jarecki przyćmił choćby na moment śmierć samego Józefa Stalina.


Po dokładnych oględzinach maszyna, na której uciekł Jarecki została zwrócona stronie polskiej. Później Franciszek Jarecki udał się do Monachium, gdzie wystąpił w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Od gen. Władysława Andersa otrzymał Krzyż Zasługi. Następnie wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie prezydent Dwight Eisenhower nadał mu obywatelstwo. Zmarł 24 października 2010.

Idź do oryginalnego materiału