Atak nastąpił w środę. Ukraińcy udostępnili nagranie wykonane przez drona, który obserwował upadek rakiet i oceniał potem skutki ich trafień. Widać na nim serię eksplozji, według większości ocen 12. Wszystkie na tym samym zadrzewionym skrawku terenu obok kompleksu pałacowego, otoczonego kilkoma niepozornymi budynkami. Wybuchy wyrzucają w powietrze sporo ciemnego pyłu i dymu, który raczej nie powstałby w wyniku uderzeń w normalny park.
REKLAMA
Bunkier dla KC
Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, iż celem był bunkier jeszcze z czasów radzieckich. Widoczny obok miejsca trafień kompleks budynków to zabytkowy pałac arystokratycznego rodu Barjatyńskich z początku XIX wieku. Od czasów radzieckich rządowe sanatorium. Aktualnie pod zarządem Departamentu Administracji Prezydenta Federacji Rosyjskiej, który odpowiada za zarządzanie zapleczem federalnej administracji Rosji. Najwyraźniej na terenach pałacowych, około 300 metrów od głównego gmachu, zbudowano coś o specjalnym przeznaczeniu, co mogło posłużyć dostojnym gościom z Moskwy na wypadek wojny. Ewentualnie mogło to być po prostu zamaskowane stanowisko dowodzenia, a położone obok sanatorium zapewniało mu dogodną przykrywkę i zaplecze socjalne.
Według jednego z użytkowników "X", który specjalizuje się w radzieckich obiektach umocnionych, ten obok pałacu zbudowano w latach 60. jako bezpieczne miejsce pracy w warunkach wojennych jednego z wydziałów KC KPZR. Schron był z kategorii tych większych i poddano go modernizacji w latach 80. i 90.
Ukraińcy piszą teraz, iż w poradzieckim bunkrze umieszczono stanowisko dowodzenia i łączności odgrywające istotną rolę w kierowaniu działaniami wojsk rosyjskich i północnokoreańskich prowadzących kontrofensywę w obwodzie Kurskim. Pałac położony obok wsi Iwanowskoje jest około 30 kilometrów od aktualnej linii frontu. Dość blisko jak na ważne stanowisko dowodzenia, ale być może po prostu na tyle mocno ufortyfikowane, iż niewrażliwe na cały ukraiński arsenał. Za jednym specjalnym wyjątkiem, którego Ukraińcy do niedawna nie mogli używać w Rosji, czyli właśnie brytyjsko/francuskich rakiet Storm Shadow/SCALP.
Teoretycznie mogli, bo jeszcze w maju Francja i Wielka Brytania oficjalnie zadeklarowały, iż Ukraińcy mogą używać ich rakiet do odpowiadania na ataki na ukraińskie terytorium. Najwyraźniej było to jednak w jakiś sposób ograniczone, bo ten najnowszy atak jest pierwszym zarejestrowanym na terytorium Rosji.
Sprzęt w sam raz na bunkry
Rakiety Storm Shadow są dla Ukraińców zasobem strategicznym. Na pewno nie użyli ich na byle cel, a już na pewno nie 12 na raz. W bunkrze obok pałacu Barjatyńskich musiało być coś naprawdę ważnego i Ukraińcy musieli mieć bardzo pewne informacje na ten temat. Do tej pory największe ataki przy pomocy tych rakiet to po 6-8 sztuk na raz. 12 w ogóle wydawało się niemożliwe z powodu ograniczonej dostępności samych rakiet, jak i przenoszących je bombowców taktycznych Su-24. Najwyraźniej mieli jednak odpowiedni zapas i więcej niż 4 maszyny, o których spekulowano od miesięcy. Każda może przenieść po dwie rakiety, więc w tym ataku musiałoby być ich co najmniej 6.
Storm Shadow/SCALP są specjalnie predestynowane do ataków na bunkry, ponieważ z myślą o takich celach je zaprojektowano w latach 90. Wyposażono je w specyficzną głowicę nazywaną BROACH, co formalnie jest akronimem od Bomb Royal Ordnance Augmented Charge (Bomba Royal Ordnance Wzmocniony Ładunek), ale też jest nawiązaniem do słowa "breach", które oznacza między innymi wyłom w np. ścianie wywołany eksplozją, przez który można się dostać do środka. Głowica waży 450 kilogramów i ma dwa stopnie. Zadaniem pierwszego jest przebić ziemię oraz beton, aby pozwolić drugiemu wpaść do środka chronionego obiektu i tam eksplodować, wywołując maksymalnie zniszczenia. Ma to być skuteczne rozwiązanie, ale szczegóły nie są znane.
Biorąc pod uwagę, iż zaatakowany schron został zbudowany w czasie zimnej wojny, to musiał być odporny na pobliskie eksplozje jądrowe. Oznacza to co najmniej kilka metrów ziemi oraz zbrojonego betonu. Na pewno nie był łatwym orzechem do zgryzienia dla broni konwencjonalnej i Storm Shadow były jednym z najlepszych narzędzi do podjęcia takiej próby. Choć sądząc po ilości użytych pocisków, postanowiono zwiększyć skuteczność poprzez dużą skalę ataku.
Co również znamienne, to przeprowadzono go około dwóch dni po nieoficjalnych sygnałach o wydaniu przez Paryż i Londyn zgody na użycie ich pocisków w Rosji. To mało czasu jak na przygotowanie takiej misji, która też musiała zawierać rozbudowany element pokonania rosyjskiej obrony przeciwlotniczej. Wymaga to odpowiedniego rozpoznania jej stanowisk i zaplanowania tras lotów rakiet w ten sposób, aby maksymalnie zwiększyć ich szanse na przedarcie się do celu. Ukraińcy ewidentnie wcześniej się do tego szykowali, prawdopodobnie od jakiegoś czasu wiedząc co się dzieje w bunkrze obok pałacu Barjatyńskich i tylko czekając na szansę uderzenia.
Czekając na nekrologi
Ocena skuteczności uderzenia na razie jest niemożliwa. Na pewno zniszczeniu uległa część budynków wokół schronu, w tym być może te kryjące wejścia pod ziemię. Widać to na końcu nagrania z drona. Nie pokazano jednak całego zaatakowanego terenu. choćby na zdjęciach satelitarnych, jeżeli jakieś trafią do przestrzeni publicznej, może nie być dobrze widać efektów. Bunkier na pewno był na tyle głęboko, iż eksplozje nie odsłonią go, a na powierzchni będą relatywnie niewielkie ślady po penetracji.
Najpewniejszym dowodem na skuteczność uderzenia byłoby wyraźne zwiększenie ilości informacji o pogrzebach oficerów w najbliższych tygodniach. jeżeli rzeczywiście był to istotny punkt dowodzenia, to musiało tam być wielu oficerów sztabowych i specjalistów od łączności. zwykle to najlepsze źródło informacji na temat udanych ukraińskich ataków na tego rodzaju obiekty. Rosjanie się do nich oficjalnie nie przyznają, ale potem na lokalnych portalach, czy w mediach społecznościowych można znaleźć doniesienia na temat pogrzebów bliskich, lub osób pochodzących z danej okolicy. Powstała na tej bazie wiarygodna lista rosyjskich oficerów zabitych w trakcie tej wojny.
jeżeli atak był udany, rakiety przedostały się do bunkra, w którym rzeczywiście urzędowali wysocy rangą oficerowie rosyjscy i północnokoreańscy, to może on mieć odczuwalny wpływ na przebieg rosyjskiej kontrofensywy w obwodzie kurskim. Praca w sztabie może wydawać się na pozór mało istotna w porównaniu do walki na froncie, ale w praktyce ma ogromne znaczenie. Planowanie i koordynacja działań walczących oddziałów to bardzo ważna sprawa. Oczywiście nie spowoduje to zakończenia walk i ustania rosyjskiej presji, ale na jakiś czas może ją osłabić i dać Ukraińcom szansę na dłuższe utrzymanie się na rosyjskiej ziemi. Na przykład aż do objęcia władzy przez Donalda Trumpa i rozpoczęcia zapowiadanych negocjacji nad zakończeniem konfliktu.