Zbożowy problem techniczny

tygodnikprzeglad.pl 5 miesięcy temu

Listy spółek handlujących ukraińskim zbożem okazały się sposobem na odwrócenie uwagi od prawdziwych problemów

4 kwietnia 2024 r. wojewódzki inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych w Lublinie na specjalnie zwołanej konferencji prasowej poinformował o nałożeniu kary wynoszącej ponad 1,5 mln zł na importera, który wprowadził na polski rynek zafałszowane artykuły rolno-spożywcze sprowadzone z Ukrainy. Chodzi m.in. o 3882 tony ukraińskiego rzepaku technicznego, który przemianowano na konsumpcyjny, a następnie „spolszczono”, oraz 7670 ton pszenicy, która też była sprzedawana jako konsumpcyjna, choć miała być przeznaczona do celów paszowych. Decyzja nie jest prawomocna, więc z pewnością ukarana spółka się odwoła.

To kolejny przypadek interwencji Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, której zdarzało się już nakładać przeszło półmilionowe kary na nieuczciwe spółki handlujące w Polsce ukraińskim zbożem technicznym lub paszowym jako nadającym się do celów konsumpcyjnych.

Nie są to jednak imponujące wyniki. Poza tym protestujący rolnicy wiedzą swoje i w każdym wagonie przekraczającym granicę w Dorohusku bądź Hrebennem widzą kontrabandę, która sprawia, iż uprawa pszenicy czy rzepaku przestała im się opłacać. Blokując drogi i przejścia graniczne, domagają się zamknięcia granicy z Ukrainą i likwidacji Zielonego Ładu. Są widoczni, gdyż ich protesty relacjonują największe stacje telewizyjne. Problem w tym, iż import ukraińskiego zboża i jego konsekwencje to sprawa o wiele bardziej złożona, niż się wydaje.

Entuzjaści

Po tym jak 24 lutego 2022 r. Rosja zaatakowała Ukrainę, państwa Unii Europejskiej, chcąc wesprzeć wysiłek wojenny Kijowa, zdecydowały o otwarciu granic na tamtejsze towary, w tym produkty rolno-spożywcze. Unijną decyzję gorąco wspierał rząd Mateusza Morawieckiego. Ukrainie nie postawiono żadnych warunków. Mogła sprzedawać wszystko. Pierwsze partie zbóż, oleju słonecznikowego i rzepakowego, malin, miodu, kurczaków itd. zaczęły trafiać na europejski rynek. Ich ceny były bardzo niskie, więc gwałtownie znalazły się – także w Polsce – spółki, które zwęszyły okazję do robienia dobrych interesów.

A gdy po kilku miesiącach pojawiły się sygnały, iż ukraińskie produkty rolno-spożywcze obniżają ceny krajowych, politycy PiS albo nie zwracali na to uwagi, albo je bagatelizowali. Do historii przeszła wypowiedź ówczesnego ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, który pod koniec czerwca 2022 r. oświadczył: „Przewiduję, iż w przyszłym półroczu zboże na pewno nie będzie tańsze, ale można się zastanawiać tylko, o ile będzie droższe”. I apelował do rolników, by wstrzymali się z decyzją o sprzedaży tego, co mają w stodołach i silosach.

Ci, którzy posłuchali ministra, wyszli na tym jak Zabłocki na mydle. Tanie ukraińskie zboże zalało rynek i doprowadziło do załamania cen. Wiosną 2023 r. wściekli rolnicy, głównie producenci zbóż, zapowiadali, iż zablokują przejścia graniczne, i pogonili ministra Kowalczyka, gdy na początku marca przyjechał do Kielc na targi Agrotech. Stało się jasne, iż „misja” ministra w gabinecie przy ul. Wspólnej 30 w Warszawie dobiegła końca. Na początku kwietnia Kowalczyk podał się do dymisji. Jego następca, poseł PiS Robert Telus, obiecał rolnikom, iż rząd zajmie się sprawą. I tak się stało. Granica została zamknięta dla ukraińskiego zboża, co ustabilizowało rynek. Ceny nie wzrosły, ale i nie spadały.

Decyzja ta nie spodobała się w Brukseli, bo było to złamanie reguł, ale gdy do Warszawy przyłączyły się Bratysława, Budapeszt i Bukareszt, Komisja Europejska złagodziła stanowisko i strumień sprzedawanej w Polce ukraińskiej pszenicy zaczął wysychać.

Jednocześnie pojawiły się żądania rolników i polityków ówczesnej opozycji, by rząd upublicznił informacje o spółkach, które handlowały ukraińskim zbożem. W internecie opublikowano pierwsze, niezweryfikowane listy spółek oskarżanych o niepatriotyczną postawę. Polacy po raz pierwszy usłyszeli też o „zbożu technicznym”, które swobodnie wjeżdżało do Polski, niekontrolowane przez powołane do tego organy. Minister Telus nie zdecydował się na taki krok, wiedząc, iż spółki nie łamały prawa, więc nie było za co stawiać ich pod pręgierzem.

Po przegranych przez PiS wyborach 15 października 2023 r. 62-stronicową listę kilkuset firm zaangażowanych w handel ukraińskim zbożem ujawniła „dwutygodniowa minister rolnictwa” Anna Gembicka. Opinia publiczna bardziej jednak interesowała się politycznym trzęsieniem ziemi. Co nie oznaczało, iż temat listy spółek zbożowych nie wróci.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 17/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

Fot. PAP/Darek Delmanowicz

Idź do oryginalnego materiału