Prezydent Donald Trump zaprzeczył w czwartek w Białym Domu nazwaniu Wołodymyra Zełenskiego "dyktatorem". Prezydent USA zaskoczył dziennikarzy tym kolejnym kłamstwem, gdy siedział obok premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera.
Zełenski nie jest już "dyktatorem". Trump twierdzi, iż tak nie mówił
Prezydent USA został zapytany przez reportera w Gabinecie Owalnym, czy przez cały czas uważa Zełenskiego za "dyktatora". Trump tak odpowiedział na to pytanie: – Czy ja to powiedziałem? Nie wierzę, iż to powiedziałem. Następne pytanie.
"Dyktator bez wyborów, Zełenski powinien działać szybko, bo inaczej nie będzie miał już kraju" – groził jednak w zeszłą środę prezydentowi Ukrainy Trump. To też było kłamstwo – z jednego z nowych sondaży wynikało wówczas, iż Zełenski cieszy się poparciem 57 procent społeczeństwa. 37 proc. Ukraińców stwierdziło, iż nie ufa, a pozostali pytani byli niezdecydowani.
Jeszcze wcześniej Trump zrzucił na Zełenskiego winę za inwazję Rosji na Ukrainę, mówiąc "nigdy nie powinniście byli tego zaczynać". Te słowa Trumpa padły po tym, jak media podały, iż Kijów odrzucił pierwszą wersję umowy Waszyngtonu, na mocy której USA przejęłyby kontrolę na istotną częścią surowców Ukrainy.
Od tego czasu podjęto kolejne negocjacje, a prezydent Ukrainy jedzie w tym tygodniu do USA. Jak przekazał w tę środę prezydent USA, prezydent Zełenski przybędzie w piątek do Białego Domu, aby podpisać umowę dotyczącą zasobów naturalnych i odbudowy ogarniętej wojną Ukrainy.
– Bardzo dobrze nam idzie z Rosją i Ukrainą. Prezydent Zełenski przyjedzie w piątek. To już potwierdzone i podpiszemy umowę – mówił Trump, dziękując sekretarzowi skarbu Scottowi Bessentowi i sekretarzowi handlu Howardowi Lutnickowi. – Udało nam się zawrzeć umowę, dzięki której odzyskamy nasze pieniądze, a w przyszłości zyskamy jeszcze więcej pieniędzy – podkreślił.