Jake Sullivan
Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan przyznał, iż czołgi Abrams dostarczone Ukrainie nie spełniły oczekiwań na froncie walk z Rosją.
Sullivan występując podczas panelu zorganizowanego przez Ronald Reagan Presidential Foundation & Institute, wyraził sceptycyzm co do przydatności czołgów Abrams M1A1 na Ukrainie. Sullivan zaznaczył, iż maszyny te nie odegrały istotnej roli w obecnym konflikcie.
– Przekazaliśmy Ukrainie czołgi Abrams. Jednak te pojazdy nie są wykorzystywane przez jednostki w stopniu, który uczyniłby je kluczowym sprzętem w tej walce – powiedział.
Ukraińcy otrzymali co najmniej 31 czołgów Abrams M1A1, czyli starszą wersję, która technologicznie przewyższa większość rosyjskiego uzbrojenia. Jednak w przekazanych modelach brak m.in. pancerza z dodatkiem zubożonego uranu, a także wyeliminowano pewne moduły bojowe i komunikacyjne. Amerykanie zdecydowali się na takie ograniczenia, aby technologie te nie trafiły w ręce Rosjan.
Niestety, Ukraina straciła ponad połowę przekazanych czołgów. Według dostępnych danych, kilkanaście jednostek zostało zniszczonych, a kilka wpadło w ręce rosyjskiej armii, co umożliwiło jej zdobycie informacji o amerykańskiej technologii wojskowej. Taki rozwój sytuacji ograniczył możliwość szerszego wykorzystania Abramsów w działaniach bojowych. Eksperci wskazują, iż czołgi te mogłyby odegrać większą rolę, gdyby ich liczba na Ukrainie była znacznie większa, ale w tej chwili wydaje się to mało prawdopodobne.
W styczniu 2023 roku prezydent Joe Biden ogłosił decyzję o przekazaniu Ukrainie 31 czołgów Abrams w celu wsparcia formowania batalionu pancernego. Jednak ich realne zastosowanie na froncie okazało się mocno ograniczone, co budzi pytania o efektywność tej pomocy w obecnych warunkach wojennych.