Europa modernizuje swoje armie. Zakupy czołgów, samolotów i rakiet zza oceanu to mogą budowanie uzależnienie od Waszyngtonu.
W czerwcu kraje NATO uzgodniły, iż przeznaczą 3,5 proc. swojego produktu krajowego brutto (PKB) na obronność, aby spełnić wymagania dotyczące zdolności wojskowych określone w planach obronnych sojuszu.
Według obliczeń think tanku Bruegel oznacza to ogromny wzrost wydatków – prawie 270 mld euro rocznie – dla państw członkowskich UE należących do NATO. Środki te mają być przeznaczone głównie na rozwój przemysłu obronnego oraz rekrutację do sił zbrojnych.
Kluczowe pytanie brzmi: czy kraje europejskie zainwestują w rozwój własnego przemysłu obronnego, czy przez cały czas będą w dużym stopniu polegać na sprzęcie produkowanym w Stanach Zjednoczonych?
Zobowiązania NATO dotyczące wydatków stanowią proste cele, pozostawiając każdemu sojusznikowi stosunkowo dużą swobodę w decyzjach dotyczących tego, jaką broń kupić i od kogo.
Sojusznicy europejscy dzielą się na dwie grupy: tych, którzy w dużym stopniu polegają na broni amerykańskiej, oraz tych, którzy nalegają na zakup broni europejskiej.
W spektrum
Systemy produkowane w Stanach Zjednoczonych mają wyraźną przewagę. Najdroższe opcje, takie jak myśliwiec F-35 czy baterie obrony powietrznej Patriot, są niezwykle kosztowne, ale mogą pomóc rządom w szybkim osiągnięciu celu wydatkowego NATO.
System Patriot jest dobrym przykładem – jedna bateria kosztuje około 1 mld dolarów, a każda rakieta przechwytująca to wydatek rzędu 4 mln dolarów.
Dla niedofinansowanych sił zbrojnych zakup drogich systemów od dawna jest najszybszym sposobem pokazania postępów po latach zaniedbań.
W sierpniu niewielka grupa państw europejskich zgodziła się na zakup większej liczby systemów, zwiększając tym samym swoje budżety obronne i zależność od sprzętu produkowanego w USA. Europejską alternatywą dla „Patriotów” jest francusko-włoska bateria SAMP/T z rakietami Aster 30, która jest o około jedną trzecią tańsza.

Źródło: Miriam Sáenz de TejadaSource: NATOCreated with Datawrapper
Francja i Hiszpania szczególnie podkreślają, iż rozwój silnego europejskiego przemysłu obronnego jest podstawowym priorytetem w zakresie bezpieczeństwa. Francja od dawna unika zakupu broni produkowanej w USA, gdy tylko jest to możliwe.
Oba kraje połączyły siły z Niemcami w ambitnym i kosztownym projekcie nowego samolotu bojowego Future Combat Air System (FCAS), który ma stanowić europejską alternatywę dla zagranicznych rozwiązań, w szczególności tych produkowanych w Stanach Zjednoczonych.
Polska postawiła na szybkie dozbrojenie
Polska skupia się w kwestiach bezpieczeństwa narodowego na szybkim nabywaniu sprzętu wojskowego w dużych ilościach, niezależnie od źródła jego pochodzenia. Warszawa, zdecydowany lider Europy pod względem wydatków na obronność, w ciągu zaledwie pięciu lat ponad dwukrotnie zwiększyła swój budżet wojskowy, zatrudniła dziesiątki tysięcy dodatkowych żołnierzy i zmodernizowała flotę myśliwców F-16, a także zakupiła nowe samoloty piątej generacji F-35.
Siły zbrojne na Wisłą zaopatrzyły się również w zaawansowane wyrzutnie rakiet, ponad 100 nowych helikopterów, dziesiątki czołgów ciężkich i wiele innych środków bojowych. Kraj ten priorytetowo traktuje szybkość zawierania umów na sprzęt wojskowy, co jest główną motywacją stojącą za rozwijającymi się relacjami Warszawy z południowokoreańskimi producentami broni.
W 2025 roku planowane wydatki Polski na obronność mają wynieść 186,6 mld PLN, co stanowi około 4,7% PKB — najwyższą wartość w historii kraju; dla porównania, w 2022 roku wynosiły one około 2,2% PKB (68,4 mld PLN), co oznacza, iż w ciągu trzech lat budżet obronny wzrósł ponad dwukrotnie.
Czy warto polegać na Stanach Zjednoczonych ?
Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu na początku tego roku oraz niechęć jego administracji do jednoznacznego zobowiązania się do wsparcia Europy w razie konfliktu zmusiły stolice europejskie do zastanowienia się, czy zakup amerykańskiego sprzętu rzeczywiście zapewnia wpływ polityczny lub korzystne traktowanie.
Krytycy zwracają uwagę, iż dalsze zakupy sprzętu wyprodukowanego w USA w niewielkim stopniu przyczyniają się do zmniejszenia zależności Europy od amerykańskiej technologii oraz do rozwoju europejskiego przemysłu obronnego. Cele wydatkowe NATO nie przewidują zachęt do zakupu produktów europejskich w celu budowy lokalnego potencjału przemysłowego.
Zamiast tego wskaźnik oparty na PKB może nagradzać rozrzutność – na przykład poprzez zakup najdroższego sprzętu lub ogromnych ilości mało użytecznego wyposażenia – aby pokazać, iż fundusze są wydawane, lub preferować eksporterów, którzy mogą dostarczyć sprzęt najszybciej, najczęściej z USA lub Korei Południowej. Tymczasem wiele europejskich linii produkcyjnych walczy z opóźnieniami, zwłaszcza w produkcji pocisków i amunicji.
Kto da więcej? – kolejka chętnych
Wyścig zbrojeń przyczynił się już do gwałtownego wzrostu cen na światowym rynku broni. Przykładowo, koszt pocisków artyleryjskich kalibru 155 mm zgodnych ze standardami NATO wzrósł czterokrotnie – z około 2000 euro przed inwazją Rosji na Ukrainę w 2022 roku do około 8000 euro obecnie.
Eksperci ostrzegają, iż koncentrowanie się wyłącznie na danych budżetowych może prowadzić do sytuacji, w której pozory wydają się ważniejsze od rzeczywistej efektywności i zdolności bojowej. Taką opinię wyraził premier Hiszpanii Pedro Sánchez, odrzucając nowe cele NATO oparte na PKB i argumentując, iż Hiszpania może zapewnić wymagane zdolności wojskowe, wydając znacznie mniej.
Mimo to kraje NATO zobowiązały się do realizacji tych celów podczas szczytu w Hadze w czerwcu 2025 r. i przez kolejne lata będą dążyć do ich spełnienia.