Chińskie myśliwce „Vigorous Dragon” J-10C dla Wenezueli rzucają wyzwanie USA

goniec.net 3 dni temu

Pozyskanie przez Caracas samolotów J-10C oznacza punkt zwrotny w krajobrazie obronnym Ameryki Południowej, sygnalizując odważne wyzwanie ze strony Chin dla amerykańskiej dominacji powietrznej w regionie. Caracas rozważa zakup zaawansowanych chińskich myśliwców wielozadaniowych J-10C „Vigorous Dragon”. Rozmowy między Caracas a Pekinem, choć nie zostały oficjalnie potwierdzone, wskazują na drastyczną ekspansję chińskiej obecności obronnej w Ameryce w okresie rosnących napięć między Wenezuelą a Stanami Zjednoczonymi.

Obecnie flotę bojową Wenezueli stanowią głównie myśliwce Su-30MK2 produkcji rosyjskiej, ale paraliżujące sankcje ze strony Zachodu i napięte łańcuchy dostaw Moskwy na skutek konfliktu na Ukrainie sprawiły, iż wenezuelskie siły powietrzne mają problemy z utrzymaniem gotowości bojowej.

Doniesienia sugerują, iż Caracas zaoferowano choćby 20 myśliwców J-10C, a w kręgach dyplomatycznych i wojskowych pojawiły się pogłoski o jeszcze odważniejszych ambicjach — łącznie z spekulacjami na temat chińskiego myśliwca stealth J-20 piątej generacji — choć mało kto wierzy, iż Pekin oddałby swój klejnot w koronie.

Dla Wenezueli J-10C stanowi nie tylko następcę starzejących się Su-30, ale także platformę zmieniającą zasady gry, która może natychmiast przywrócić wiarygodność sił powietrznych, zakwestionować wpływy USA i zmienić porządek wojskowy Ameryki Południowej.

J-10C to wielozadaniowy myśliwiec 4,5 generacji, wyposażony w najnowocześniejsze systemy, w tym zaawansowany radar z aktywnym skanowaniem elektronicznym (AESA), celowniki montowane na hełmie i cyfrową awionikę zaprojektowaną tak, aby zapewnić przetrwanie w walce elektronicznej. Uzbrojony w chiński pocisk powietrze-powietrze dalekiego zasięgu PL-15, zdolny do rażenia celów w odległości przekraczającej 200 kilometrów, J-10C oferuje Wenezueli możliwość walki w powietrzu choćby z najbardziej zaawansowanymi przeciwnikami regionalnymi.

Platforma udowodniła już swoją wartość w Pakistanie, gdzie J-10CE zintegrowano z powietrznymi systemami wczesnego ostrzegania, tworząc potężne łańcuchy rażenia dalekiego zasięgu przeciwko indyjskim samolotom Rafale i Su-30MKI.

Szacunkowa cena za samolot wynosi 40 milionów dolarów, a do tego dochodzą chińskie pożyczki uprzywilejowane i opcje spłaty zabezpieczone ropą naftową. Samolot J-10C jest nie tylko śmiercionośny, ale też finansowo opłacalny dla dotkniętej sankcjami gospodarki Wenezueli.

Samolot może również przenosić precyzyjnie kierowaną amunicję, w tym bomby ślizgowe wspomagane satelitarnie i broń rażenia z dużej odległości, co daje Wenezueli nowe możliwości ataku lądowego, znacznie wykraczające poza jej obecny zasięg.

Chiny zadbały o to, aby samolot J-10C pozostał niezwykle wszechstronny, dzięki otwartej architekturze awioniki, która umożliwia integrację rodzimych systemów i potencjalną personalizację dla klientów eksportowych, takich jak Wenezuela.

Zasięg bojowy samolotu wynoszący ponad 1000 kilometrów oznacza, iż ​​może on pokryć ogromne terytorium Wenezueli i dokonywać projekcji siły głęboko w obszary sporne, takie jak bogaty w ropę region Essequibo.

Chiny od dawna poszerzają swoją obecność w Ameryce Łacińskiej, wykorzystując umowy dotyczące broni jako punkt wyjścia do zdobycia szerszych wpływów strategicznych w ramach Inicjatywy Pasa i Szlaku.

Na początku tego roku Pekin złożył Kolumbii (tradycyjnemu sojusznikowi USA) ofertę zakupu myśliwców J-10C, podejmując w ten sposób zuchwałą próbę przebicia się przez strefę wpływów Waszyngtonu.

Jak donoszą źródła, flirt Kolumbii ze szwedzkimi myśliwcami Gripen został pokrzyżowany przez naciski ze strony USA, co dało Pekinowi doskonałą okazję do zaproponowania konkurencyjnych cen i przyspieszenia harmonogramów dostaw.

Wprowadzenie do służby samolotów J-10C w Wenezueli nie tylko zwiększyłoby potencjał bojowy Caracas, ale również stałoby się wyraźnym symbolem gotowości Chin do rzucenia wyzwania Stanom Zjednoczonym na ich własnej półkuli.

Takie rozmieszczenie prawdopodobnie zmusiłoby sąsiednie państwa do ponownej oceny swoich środków obronnych, co mogłoby wywołać potencjalny regionalny wyścig zbrojeń w zakresie zaawansowanych platform walki powietrznej.

Sprzedaż J-10C Wenezueli zwiększyłaby siłę nacisku Chin, bazując na pożyczkach udzielonych Caracas przez Chiny na kwotę ponad 50 miliardów dolarów, z których duża część przeznaczona była na eksport ropy naftowej, infrastrukturę i dostarczanie chińskiej technologii.

Współpraca wojskowa pogłębiłaby te więzi, umożliwiając osadzenie chińskich techników, szkoleniowców i łańcuchów logistycznych w wenezuelskich bazach, co z pewnością wywołałoby zaniepokojenie Pentagonu.

Dla Rosji, która nie jest w stanie utrzymać wenezuelskich Su-30, wejście Chin byłoby zarówno porażką, jak i przypomnieniem o rosnącej dominacji Pekinu, choćby wśród tradycyjnych klientów Moskwy.

Dążenie Wenezueli do pozyskania chińskich samolotów obnaża erozję wiarygodności Rosji, ograniczenia sankcji USA i umacnianie się pozycji Pekinu jako wiarygodnego pośrednika w kwestiach bezpieczeństwa półkuli.

Jeśli Caracas podejmie działania, zachodnia półkula może stać się świadkiem najbardziej spektakularnej reorganizacji sił powietrznych od czasów zimnej wojny, której skutki będą odczuwalne od Waszyngtonu po Pekin i od Karaibów po południowy Atlantyk.

W przypadku Chin sama narracja wzmacnia ich wizerunek jako rozwijającego się globalnego dostawcy broni, zdolnego do wejścia na rynki regionów historycznie zdominowanych przez Stany Zjednoczone.

Jednak dla Stanów Zjednoczonych choćby niepotwierdzone pogłoski o myśliwcach J-10C w Wenezueli komplikują planowanie militarne i wywołują widmo nowego konfliktu na wzór zimnej wojny na półkuli zachodniej.

Państwa regionu znalazły się w niepewnej sytuacji, niepewne, czy zwiększyć swoje uzależnienie od amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa, czy też rozważyć strategie zabezpieczające obejmujące zacieśnienie więzi z Pekinem.

W tym kontekście, niezależnie od tego, czy myśliwce J-10C kiedykolwiek wylądują na terytorium Wenezueli, sam psychologiczny i geopolityczny wpływ tych plotek podkreśla rosnącą zdolność Chin do kształtowania strategicznego otoczenia bez oddawania jednego strzału.

za https://defencesecurityasia.com/

Idź do oryginalnego materiału