W ciągu jednej chwili rano 10 września stracili swój dom i poczucie bezpieczeństwa, gdy obiekt latający – prawdopodobnie fragment rakiety – wbił się w ich dom. Tomasz i Ala Wesołowscy z Wyryk mieszkają teraz w udostępnionym przez gminę mieszkaniu zastępczym i czekają na zapowiadaną rządową pomoc w odbudowie domu. W tej chwili najbardziej potrzeba im sprawnego samochodu.
O swoich przeżyciach i tym, jak sobie radzą opowiedzieli reporterowi Radio Lublin.
„Jedno gruzowisko”
– 10 września wstałem bardzo wcześnie, bo nie spałem już o 4.00 rano. Zszedłem z sypialni na górze, włączyłem telewizor. We wszystkich wiadomościach było, iż drony przekroczyły naszą granicę. Ale człowiek choćby nie zdawał sobie sprawy – słyszało się wcześniej, iż tu gdzieś spadł dron, tam gdzieś spadł dron – opowiada pan Tomasz. – Około godziny 6.30 usłyszałem cichy dźwięk, jakby wysoko lecący samolot. Nagle był bardzo głośny samolot – huk taki, jakby startował. I za chwilę – łup! Żyrandol spadł z sufitu. Patrzę przez okno, a tam leci blacha i gruz. Krzyknąłem do żony, iż już po naszym domu. Zobaczyłem, iż zaczyna się palić w naszej byłej sypialni. Jakoś to zdążyłem ugasić. Jedno gruzowisko było naokoło domu i dziura w suficie. Dachu nie ma, szczyty powybijane, popękane ściany.
– Zeszłam na dół. Siadłam przy stole, żeby zmierzyć ciśnienie. Chyba choćby nie zdążyłam założyć rękawa. Usłyszałam świst i huk. Wybiegliśmy na dwór – wspomina tamten poranek pani Ala. – Tego się chyba do końca życia nie zapomni. Przez sen człowiek słyszy to wszystko.
– Ten dom budowaliśmy własnymi siłami, długo. Praktycznie był już wykończony na dosyć wysoki standard. Chcieliśmy go tylko jeszcze w przyszłym roku otynkować. Chwila i nie ma nic. Zawaliło nam się życie – mówi pan Tomasz.
Dom całkowicie do zburzenia
– Gmina nam pomaga jak może. Na razie mamy mieszkanie zastępcze – cztery pokoje i kuchnia, tak iż dosyć duże – 70-80 metrów. Kiedyś tu było przedszkole. Ale starych drzew się nie przesadza. A my jesteśmy już w tym przedziale wieku – mówią państwo Wesołowscy.
– Z tego co wiem, nasz dom jest całkowicie do zburzenia. Będzie odbudowa od nowa. Czekamy na wizytę kogoś z Ministerstwa Obrony Narodowej, bo tam cała decyzja leży – stwierdza pan Tomasz. – Byli posłowie, byli ludzie z MON, każdy obiecuje, iż odbudują. Bardzo poważne osoby to deklarowały, więc myślę, iż to zrobią.
– Chciałbym wrócić do tego domu natychmiast, jak tylko zostanie odbudowany. Tam zostało całe moje życie. A w tym zastępczym mieszkaniu człowiek się tylko prześpi – stwierdza pan Tomasz.
Potrzebny samochód
Państwu Wesołowskim potrzeba w tej chwili sprawnego samochodu, którym małżeństwo mogłoby poruszać się załatwiając swoje sprawy. Swój stracili tamtego feralnego ranka. – Mamy na razie taki byle jaki. Gdyby złośliwy policjant chciał, to by dał mandat. Prosimy o pomoc. Chodzi o samochód, żebyśmy mogli, czy do lekarza pojechać, czy przemieścić się gdziekolwiek. Nie możemy pojechać do sklepu, załatwić sprawy urzędowe. Tym samochodem możemy po wiosce się poruszać, ale nie możemy pojechać gdzieś dalej.
Co państwo czują, gdy czytają w Internecie dezinformację, iż ten dom był zburzony wcześniej, iż zniszczyła go nawałnica?
– To są chorzy ludzie, ci, którzy wypisują takie bzdury. Niektórzy nie mają zielonego pojęcia o życiu, czy o niczym; chyba są zerwani z chmurki – oburzają się państwo Wesołowscy.
Pięć minut od śmierci
Tylko dlatego, ze państwo Wesołowscy wcześniej zeszli na dół, nic im się nie stało.
– Dzięki temu żyjemy. Żonę dzieliło od śmierci pięć minut – stwierdza pan Tomasz. – Nie życzymy najgorszemu wrogowi takiego przeżycia.
– Teraz pozostało nam czekać na ludzką pomoc. Pomogła nam najbliższa rodzina. Ze strony gminy została założona fundacja, ale póki nie ma decyzji rządowych, to fundacja nic nie pomoże. Przecież nie wypłacą nam tych pieniędzy: „Masz, rób, co chcesz”. Tam są środki na konkretny cel, związany z odbudową. A tu na razie nic nie rusza. Czekamy – wzdycha pan Tomasz.
W nocy z wtorku na środę (9 na 10 września) polską przestrzeń powietrzną naruszyło około 20 dronów. Były to najprawdopodobniej rosyjskie drony wabiki. Część z nich została zestrzelona przez lotnictwo broniące polskiego nieba. To prawdopodobnie jeden z wystrzelonych w kierunku drona pocisków spadł na dom. W tej sprawie toczy się śledztwo.
PaSe / opr. ToMa
Fot. Sebastian Pawlak