Prezydent podpisał w piątek nowelizację ustawy o Funduszu Medycznym, która umożliwia przekazanie około 3,6 miliarda złotych do Narodowego Funduszu Zdrowia. Podpis padł podczas szczytu zdrowotnego "Na ratunek ochronie zdrowia" w Pałacu Prezydenckim, ale prezydent ostro skrytykował rząd za zwlekanie z projektem. «Czekał z tą ustawą do samego końca roku», zarzucił.
Nowelizacja zmienia limit finansowania świadczeń dla dzieci z Funduszu Medycznego w 2025 roku. Minister zdrowia nie będzie musiał przekazywać 4 miliardów złotych z budżetu państwa do Funduszu Medycznego w przyszłym roku. Maksymalne dotacje z budżetu państwa do Funduszu Medycznego w kolejnych latach wyniosą: 4,4 miliarda złotych w 2026 roku, 7,3 miliarda złotych w 2027 roku, 7,7 miliarda złotych w 2028 roku oraz 6,0 miliardów złotych w 2029 roku.
Karol Nawrocki wystosował podczas szczytu apel do premiera: «Konsekwentnie apeluję do pana premiera, żeby nie brać pacjentów za zakładników i służby zdrowia nie wrzucać do sporu politycznego». Szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki mówił o konieczności wyprowadzenia polskiej ochrony zdrowia «[...] która jest w zapaści, na OIOM-ie próbować wyprowadzić przynajmniej na oddział rehabilitacyjny».
Kryzys NFZ i reakcja rządu
Nowelizacja to odpowiedź na kryzys finansowy Narodowego Funduszu Zdrowia. Ministerstwo Zdrowia szacuje, iż deficyt NFZ w przyszłym roku wyniesie około 23 miliardy złotych.
Jeszcze w marcu resort przekazał do NFZ 4 miliardy złotych z Funduszu Medycznego na pokrycie nadwykonań z 2024 roku. Jesienią szpitale sygnalizowały opóźnienia w płatnościach z NFZ, co zmusiło je do przesuwania planowych zabiegów.
Rząd zorganizował w czwartek własny szczyt medyczny "Bezpieczny pacjent" z udziałem premiera Donalda Tuska i ministra finansów Andrzeja Domańskiego. Premier apelował: «Naszym zadaniem jest rozwiązanie problemu, a nie szukanie kozła ofiarnego. W ochronie zdrowiu było tak zawsze i jest na całym świecie, i będzie tak zawsze, iż my wszystkich problemów nie rozwiążemy».
Walka o narrację przed świętami
Profesor Sławomir Sowiński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego ocenił w programie "Newsroom" WP, iż oba szczyty to element walki politycznej. «Politycy robią wszystko, by przedstawić swoją wigilijną opowieść», powiedział politolog. Jego zdaniem Prawo i Sprawiedliwość, będąc w impasie politycznym, narzuciło temat służby zdrowia, a rząd musiał zareagować przed kluczowym okresem przedświątecznym, gdy Polacy kształtują opinie polityczne przy rodzinnych stołach.
Minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda broniła efektów rządowego szczytu, mówiąc o rozwiązaniach deregulacyjnych i propozycjach reorganizacji bazy łóżkowej. Przyznała jednak: «Ja jako minister zdrowia zawsze będę walczyła o wyższe finansowanie ochrony zdrowia. Mamy niską składkę, w stosunku do tej składki wydajemy w miarę dużo o ile chodzi o publiczną ochronę zdrowia».
Zaznaczyła też, iż problemy z planowymi zabiegami w grudniu powtarzają się co roku.
Uwaga: Ten artykuł został stworzony przy użyciu Sztucznej Inteligencji (AI).






