
Biały Dom ogłosił w poniedziałek, iż Stany Zjednoczone natychmiastowo zawieszają pomoc wojskową dla Ukrainy. Decyzja ta obejmuje tak dostawy w trakcie transportu, ja te w magazynach w Polsce. Decyzja ta wywołała w Europie ogromne poruszenie. Premier Donald Tusk stwierdził: „proszę zapiąć pasy, wchodzimy w strefę turbulencji” i dodał, iż to czas, by „zawiesić jałowe spory”.
Jednocześnie premier oznajmił, iż ucięcie pomocy amerykańskiej już się dokonało. — Meldunki, które napływają z granicy, z naszego hubu w Jasionce, potwierdzają zapowiedzi strony amerykańskiej — przekazał.
Bez dostaw broni Ukraina może jeszcze walczyć, ma zapasy. Jednak tym, co uniemożliwiłoby dalsze prowadzenie działań byłoby odcięcie amerykańskich danych wywiadowczych. Te zaś, jak wynika z informacji osób z frontu, z którymi rozmawiał dziennikarz Onetu Marcin Wyrwał, wciąż płyną.
„Ukraina musi się ze Stanami dogadać, bo te wysyłają już sygnały, iż może być znacznie gorzej”
— To, iż Stany nie ucięły danych wywiadowczych, czyli nie uczyniły Ukrainy ślepą, świadczy o tym, iż to, co się teraz dzieje to są negocjacje. Zaproszenie do dealu, bardzo w stylu Trumpa, czyli: „ustąp albo giń” — mówi Onetowi dr Witold Sokała, ekspert od stosunków międzynarodowych i publicysta „Dziennika Gazety Prawnej”.
— Zegar tyka, a Trump potrzebuje sukcesu i wymusza go za cenę upokorzenia Ukrainy, a przede wszystkim Zełenskiego. Po piątku i scenach w Białym Domu cena tego upokorzenia i jego skala znacząco wzrosły, ale cóż, trudno. choćby kulawy kompromis jest lepszy od codziennej śmierci cywilów. A najnowsze sygnały ze strony prezydenta Zełenskiego pokazują, iż on chyba już do tego porozumienia, choćby za cenę jego dumy, dojrzał — przekonuje ekspert.
— Ukraina zaś musi się ze Stanami dogadać, bo te wysyłają już sygnały, iż może być znacznie gorzej. Ameryka mogłaby faktycznie uciąć dane wywiadu, uciąć komunikację dzięki Starlinków, a przede wszystkim znieść sankcje na Rosję. Wtedy sytuacja stałaby się dramatyczna, tragiczna. Dziś jest „tylko” bardzo zła — zaznacza dr Sokała.
Zdaniem eksperta, warto w tej sytuacji przypomnieć sobie historię o pewnym papieżu, cesarzu i Canossie. – Może w ukraińskich szkołach tego nie uczą, ale ja przypomnę, iż po tym, jak cesarz się ukorzył, on finalnie swoje starcie z papieżem wygrał. A wcześniej zyskał pokój i szanse na rozwój. Dziś jest tak, iż za gry statusowe polityków zapłacą ukraińscy cywile, którym na głowy spadną rosyjskie pociski — wskazuje dr Sokała.
„Europa nie ma wyjścia, musi się z Trumpem dogadać. Bez tego koszty społeczne i polityczne będą kolosalne”
— Część europejskich przywódców także powinna dziś posypać głowy popiołem, bo to oni narobili Ukrainie złudnych nadziei, iż dadzą jakieś wielkie wsparcie, na które ich nie stać. Gdyby nie te nadmiernie optymistyczne deklaracje, Zełenski nie licytowałby tak wysoko w sławetny piątek z Trumpem — mówi dr Sokała.
— Ci liderzy europejskich państw są winni siania chaosu, a teraz powinni wylać oliwę na te wzburzone fale i dogadać się z Ameryką. Powiem wprost, innego wyjścia nie ma. Opowieści, iż Europa się dozbroi i sama będzie wspierać walczącą Ukrainę to są szkodliwe mrzonki. Nijak nie da rady, bo nie ma narzędzi, choćby tych wywiadowczych — podkreśla.
— jeżeli pozostaniemy z USA skonfliktowani, to skutki społeczne mogą być opłakane. Przy konflikcie ze Stanami skala wydatków na ukraiński front wzrośnie lawinowo — skutki będą takie, iż w Europie masowo do władzy dojdą populiści w rodzaju AfD w Niemczech — mówi dr Sokała.
— Warto więc grać na scenariusz odwrotny, na dogadanie się z Ameryką, choćby jeżeli kosztem będzie jakiś zgniły kompromis z Rosją. To, co teraz powiem jest mocno niepopularne, ale fakty są takie, iż choćby okrojona z Krymu i Donbasu Ukraina może być miejscem, w którym Ukraińcy będą mogli żyć — podkreśla ekspert. — To wyjście nam mocno „nie leży”, mocno się na nie krzywimy, ale innego może po prostu nie być — dodaje.

Wołodymyr Zełenski i Donald Trump
„Europa musi mocno zainwestować w Ukrainę. Inaczej ta odwróci się od Zachodu”
— Po jakimś kulawym zawieszeniu broni, najpewniej wymuszonym, Europa będzie mieć jedno zadanie. Wybiegam naprzód, bo jest dla mnie bezdyskusyjne, iż do tego rozejmu czy zawieszenia broni musi dojść, to jest w interesie Ukrainy i Ukraińców, głównie cywilów. A to dlatego, iż jeżeli Ameryka utrzyma sankcje na Rosję, to po tym rozejmie dominium Putina przez cały czas będzie gospodarczo krwawić, zaś Ukraina w tym czasie zyska ogromną szansę na rozwój — mówi dr Sokała.
— Jest jednak warunek. Europa musi zmaksymalizować wsparcie ekonomiczne dla Ukrainy i mieć już gotowe programy pomocowe. Takie, by Ukraińcy odczuli po tym wymuszonym rozejmie, iż kraj się rozwija, a im wiedzie się lepiej, iż mogą żyć w znośnych warunkach — podkreśla.
— To jest konieczne, bo możemy być pewni, iż podpisanie takiego gorzkiego zawieszenia broni wywołać może w ukraińskim społeczeństwie wybuch ogromnego niezadowolenia i negatywnych emocji w stosunku do Zachodu, łącznie z narracją o jego zdradzie. Taki scenariusz jest bardzo niebezpieczny, bo przecież my mówimy o społeczeństwie zmilitaryzowanym, które przez ostatnie trzy lata żyło wojną. I aby zapobiec eskalacji tych negatywnych wobec Zachodu emocji, konieczne są inwestycje, które poprawią z dnia na dzień życie ludzi. Trzeba więc błyskawicznie wziąć się za odbudowę i pokazać tym zmaltretowanym wojną Ukraińcom, iż ich sprawy idą w dobrym kierunku. To jest równie konieczne, jak nieunikniona jest jakaś forma zawieszenia broni i kompromisu. Musimy przestać się łudzić — podsumowuje ekspert.