Europa stawia wojska na Ukrainie? Trump mówi „nie”, a Rosja patrzy

euractiv.pl 3 tygodni temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/bezpieczenstwo-i-obrona/news/europa-stawia-wojska-na-ukrainie-trump-mowi-nie-a-rosja-patrzy/


Europejscy przywódcy rozważają utworzenie tzw. „sił zapewnienia bezpieczeństwa” dla powojennej Ukrainy, ale najważniejsze szczegóły pozostają niejasne.

Liderzy koncentrują się na koncepcji tzw. „sił zapewniających bezpieczeństwo”, które miałyby stanowić najważniejszy filar gwarancji bezpieczeństwa udzielanych przez Europę powojennej Ukrainie, ale diabeł tkwi w szczegółach, a tych brakuje.

Szczyt prezydenta USA Donalda Trumpa z europejskimi liderami w poniedziałek wywołał lawinę działań dyplomatycznych, mających na celu przedstawienie propozycji gwarancji bezpieczeństwa przed planowanym trójstronnym spotkaniem USA-Rosja-Ukraina, które może odbyć się w ciągu najbliższych dwóch tygodni.

Europejczycy mają stawić czoła wyzwaniu

Pomysł „sił zapewniających bezpieczeństwo” po raz pierwszy przedstawił na początku 2024 roku prezydent Francji Emmanuel Macron, a jego propozycja zyskała poparcie brytyjskiego premiera Keira Starmera. Zakładano w niej mniej niż 30 000 żołnierzy, ze szczególnym uwzględnieniem obrony powietrznej i morskiej.

„Taka siła, licząca dziesiątki tysięcy żołnierzy w danym momencie, to ogromne zobowiązanie, które państwom europejskim może być trudno utrzymać” – powiedziała Euractiv Natia Seskuria, ekspertka ds. nauk wojskowych w brytyjskim think-tanku RUSI.

Prezydent Trump już wykluczył możliwość wysłania amerykańskich żołnierzy na Ukrainę. Oczekuje, iż to Europejczycy wystawią swoje wojska na miejscu, a Stany Zjednoczone będą „wspierać ich – prawdopodobnie drogą powietrzną”.

Nie wydaje się również możliwa inicjatywa prowadzona przez NATO lub ONZ – w przypadku NATO brak konsensusu członkowskiego, a w przypadku ONZ weto Rosji uniemożliwia podjęcie decyzji.

„Każde działania, które mogłyby wystarczająco uspokoić Ukrainę, prawdopodobnie byłyby postrzegane jako prowokacyjne i nie do zaakceptowania przez Rosję” – wyjaśnił Mark Cancain z amerykańskiego think-tanku CSIS dla Euractiv.

Wyzwania logistyczne i liczebność sił – ile żołnierzy potrzeba?

Ponieważ małe jednostki monitorujące zawieszenie broni prawdopodobnie nie wystarczą do odparcia ponownej agresji Rosji, bardziej wiarygodne byłyby europejskie siły zabezpieczające strefy zdemilitaryzowane i chroniące kluczową infrastrukturę – wyjaśniła Seskuria.

Jednak choćby scenariusz stosunkowo niewielkiej brygady liczącej około 10 000 żołnierzy mógłby odstraszyć rosyjskie siły swoją samą obecnością, jak wskazał brytyjski think-tank IISS.

Raport roboczy niemieckiego Instytutu Studiów Międzynarodowych i Bezpieczeństwa ostrzega, iż takie podejście typu „blef i modlitwa”, które „wysyła zbyt mało żołnierzy i zasadniczo opiera się na nadziei, iż Rosja nie będzie tego testować, byłoby nieodpowiedzialne i zwiększyłoby ryzyko wojny w Europie”.

Biorąc za wzór amerykańskie działania w strefie zdemilitaryzowanej Korei Południowej wobec Korei Północnej, monitorowanie 2 300 km granicy rosyjsko-ukraińskiej, a choćby samego 900 km frontu, byłoby ogromnym wyzwaniem, wymagającym od 40 tys. do 150 tys. osób.

Mandat i wsparcie USA kluczem do skuteczności sił

Chociaż Trump wykluczył wysłanie amerykańskich żołnierzy na Ukrainę, udział i gwarancje ze strony USA wciąż pozostają kluczowym elementem.

„Najbardziej prawdopodobne rozwiązanie zakłada siły zapewniające bezpieczeństwo wysłane przez Koalicję Chętnych, wspierane przez stałą wymianę informacji wywiadowczych, wsparcie powietrzne oraz pomoc wojskową ze strony USA” – powiedziała Seskuria.

Dla dyrektora German Marshall Fund w Warszawie, Philipa Bednarczyka, jasne jest, iż „mandat dla tych sił” nie będzie jedynie „wyzwalaczem, ale raczej komplementarną i zintegrowaną częścią obrony Ukrainy”.

Jednocześnie, jak zaznacza, „siły zapewniające bezpieczeństwo są skuteczne tylko na tyle, na ile silny jest ich podstawowy mandat oraz ogólne porozumienie pokojowe”.

Idź do oryginalnego materiału