Zaprzestanie tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę jest przedostatnim krokiem w kierunku całkowitego uwolnienia państw europejskich od Gazpromu. Wydaje się, iż kremlowskiemu „geostrategowi” Putinowi nie przyszło do głowy, iż oprócz uzależnienia Europy od rosyjskiego gazu, Rosja jest również uzależniona od pieniędzy otrzymywanych za te dostawy.
„Europejczycy będą marznąć w swoich domach”
Powodem wstrzymywania dostaw z Rosji nie były sankcje. Nikt nie ogłosił ani bojkotu, ani embarga na rosyjskiego monopolistę w eksporcie gazu. Redukcja dostaw rozpoczęła się na bezpośrednie polecenie rosyjskiego kierownictwa politycznego, a nie z powodu jakichkolwiek okoliczności rynkowych.
Najpierw Gazprom przestał pompować gaz do swoich podziemnych magazynów w Europie, wysyłając konsumentom sygnał, iż zimą mogą nie mieć wystarczającej ilości paliwa dla swoich elektrowni. Następnie rosyjska firma przestała handlować gazem na elektronicznych platformach handlowych.
Potem nagle Władimir Putin ogłosił, iż za gaz będzie się płacić tylko w rublach, a niektórzy konsumenci w Europie odmówili zmiany odpowiednich warunków w swoich umowach.
Następnie zamknięto rurociągi, którymi Rosja eksportowała gaz. Najpierw zakończył się przepływ przez gazociąg wiodący do Finlandii. Następnie wstrzymano transport przez gazociąg Jamał-Europa prowadzący do Niemiec przez Polskę.
Pompowanie gazu przez gazociąg Nord Stream 1 także zostało zatrzymane, jeszcze przed eksplozjami na dnie Morza Bałtyckiego. W konsekwencji okresie styczeń-listopad 2022 r. eksport rosyjskiego gazu za granicę spadł o 45 proc.
Moskwa wyjaśniła to traktowanie odbiorców gazu w prosty sposób. „Europejczycy będą marznąć w swoich domach”, a gaz będzie kosztował 5000 euro (ponad 21 tys. zł) za tysiąc metrów sześciennych. Tak latem 2022 r. mówił Dmitrij Miedwiediew, wiceprzewodniczący rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa (do 2008 r. był prezesem zarządu Gazpromu).
— Mróz, mróz — szyderczo drwił sam Putin, twierdząc, iż zamierza ukarać Europę za sankcje i wsparcie dla Ukrainy.
Władimir Putin
Co ciekawe, decyzje Putina, które doprowadziły rosyjski eksport gazu do załamania, a Gazprom do bankructwa, były analizowane i przewidywane jeszcze przed rozpoczęciem kampanii „zamrażania Europejczyków”.
„Europa przetrwała i przez cały czas idzie naprzód”
W październiku 2019 r. zostałem zaproszony na amerykański uniwersytet — The Fletcher School of Tufts University — aby wygłosić seminarium i wziąć udział w konferencji mającej na celu rozwinięcie koncepcji „uzbrojonej współzależności” sformułowanej przez dwóch amerykańskich badaczy — Henry’ego Farrella i Abrahama Newmana.
Wskazali oni, iż nie tylko zależność jednej partii od drugiej może stać się narzędziem do osiągania celów politycznych, ale także, co dziwne, współzależność partii od siebie nawzajem. Mówiąc wprost, w pewnych okolicznościach można znaleźć zdesperowanego kretyna, który nie przejmowałby się własnymi stratami, byle tylko dopiec partnerowi.
Moje zaangażowanie w rozwój tej koncepcji zaowocowało dużym rozdziałem w książce opublikowanej w wyniku dyskusji. Rozdział „Russia’s Gazprom: A Case Study in Misused Interdependence” był w całości poświęcony współzależności, a dokładniej wzajemnie korzystnym więzom, które ZSRR, a następnie Rosja budowały z Europą przez dziesięciolecia, organizując dostawy gazu na Zachód w zamian za pieniądze, towary i inne korzyści.
W tym samym artykule stwierdziłem, iż Europa wykazała się wysokim stopniem odporności i przetrwania w odpowiedzi na takie próby.
„W rzeczywistości przekształcenie przez Rosję współzależności w broń” — napisałem w podsumowaniu — „przyspieszyło ewolucję bardziej elastycznego i odpornego sektora energetycznego w Europie, który stał się mniej zależny od kaprysów i woli niewiarygodnego i nieprzewidywalnego rosyjskiego partnera”.
Europa przetrwała i przez cały czas idzie naprzód, podczas gdy Rosja, z woli swojego narodowego przywódcy, znalazła się wraz ze swoim szantażem w głębokim dołku gospodarczym.