W dniach 15–17 czerwca 2025 r., przywódcy Grupy Siedmiu (G7) spotkali się w Kananaskis w prowincji Alberta. W środku kanadyjskich Gór Skalistych, między Calgary a Banff. Trudno dojechać. Z Toronto pociągiem i autobusem podróż zajmuje ponad 3 dni. Samolotem oczywiście krócej. No ale wszyscy zaproszeni przylatywali swoimi prywatnymi rządowymi samolotami i mieli wynajęte limuzyny. Koszt doby w resorcie Kananaskis to bagatela! około 3 tysięcy dolarów kanadyjskich. Oczywiście drogi do i wokół samego miejsca obrad zostały pozamykane. Ze względu na odległość położenia obrad, protesty były minimalne i zdaje się ograniczone do miejsc biwakowych. Doniesiono, iż niedźwiedzie grizzly dobierały się do namiotów protestujących. Mnie tam nie było, ale pamiętam obrady rozszerzonej G20 w Toronto w roku 2010. Wtedy to pozamykano większość budynków publicznych, a centrum konferencyjne odgrodzono drutem kolczastym. Odgrodzono od kogo? Od spokojnych Kanadyjczyków? Pracownikom rządowym dano 7 dni wolnego (płatnego), żeby tylko nie przyjeżdżali do centrum Toronto. Byłam w tej szczęśliwej grupie.
Obecna G7 do roku 2014 liczyła 8 państw, ale w roku 2014 Rosja została wykluczona.
Po co przywódcy największych i najbogatszych gospodarek świata się corocznie spotykają?
Omawiają bieżące wydarzenia świata, planują, i rozwiązują problemy zgodnie z zasadą zintegrowania i jedności. Dążą do wzmocnienia gospodarki poprzez zwiększenie bezpieczeństwa społeczności i świata, prombezpieczeują bezpieczeństwo energetyczne i przyspieszenie transformacji cyfrowej. Budują i wspierają partnerstwa przyszłości. Jak wiemy te partnerstwa rozwijają się dynamicznie, a na naszym podwórku wieloletnie status quo, iż Kanada była zależna od Stanów, zostało zachwiane przez nałożenie ceł zaporowych przez prezydenta Trumpa.
Po tym ruchu, Kanada szuka dramatycznie sojuszy partnerskich z innymi państwami, co przy naszym położeniu geopolitycznym jest o tyle trudne, iż od południa Kanada graniczy ze Stanami, a od północy z Rosją. Ze wschodu i zachodu, mamy ocean Atlantycki i Pacyfik. No ale wieść niesie, iż nowy premier Mark Carney stawia na umowy gospodarcze z Europą. To, iż nie mamy choćby flotylli do transportu towarów, jest jakby małą przeszkodą?
Więc w Górach Skalistych, w luksusowym resorcie Kananaskis spotkali się przywódcy: Kanady (gospodarz), Stanów, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, Japonii i Niemiec.
Dodatkowo zaproszono przedstawicieli Unii Europejskiej. Były także obecne światowe organizacje takie jak ONZ, NATO, Bank Światowy. Jak już wspomniałam w roku 2014 Rosja została wyeliminowana (G8 zrobiło się ponownie G7), więc Putina nie było, ale za to był Wołodymyr Żeleński jako gość zaproszony.
Tym razem jednakże nie Ukraina i jej trwająca od 2023 roku wojna obronna z Rosją, ale dopiero co zaistniała otwarta wojna Izraela z Iranem były najważniejszym tematem dyskusji. Choć nie było ich w agendzie, to właśnie te wydarzenia, a szczególnie ich wpływ na sytuację Światową były gorąco omawiane. Jak gorąco? Tego oczywiście się nie dowiemy, bo to nas dotyczy, ale na tym etapie jest poufne. Wiadomo jednak, iż Trump był obecny na obradach tylko jeden dzień, po czym wyjechał i…wkrótce USA zaatakowały obiekty nuklearne w Iranie.
Taki atak musiał być przygotowywany tygodniami – jeżeli nie dłużej. Do ostatniego momentu jednak, nie było wiadomo, czy i kiedy to nastąpi. Co prawda było na ten temat wiele spekulacji, ale czyż nie jest to zadanie dywersyjne wprowadzać w błąd i maskować prawdę? Ach, co to będzie, ach, co to będzie? Strach nie pozwala mi spać po nocach. Dobrze mnie moi rodzice wyszkolili w strachu przed wojną. Takie PTSD całego społeczeństwa (post traumatic stress disorder/zespół traumy pourazowej), iż do dzisiaj mi zostało.
Moim dzieciom już tego nie przekazałam, zresztą po to między innymi przyjechałam do Kanady. Niestety, nikt tak naprawdę nie wie, co to będzie. Jedna sprawa, to siła militarna, a druga to siła utajniona, o której mocy i prawdzie nikt za wiele nie wie.
Pamiętacie jak trzy lata temu Rosja napadła na Ukrainę? Większość ekspertów nie dawała Ukrainie szans na przetrwanie dłużej niż dwa tygodnie. Zresztą to o taką szybką wojnę (blitzkrieg) także chodziło Rosji. A tu popatrzcie, po trzech latach wojna przez cały czas trwa. Jej końca nie widać. A ile się zmieniło! Nagle Europa się zbroi, nagle Putin zrobił się ‘bad gay’, a nie ulubieniec kanclerzycy Merkel. Jedyne co zostało to jakieś podrygiwania w naszym nieszczęśliwym kraju faceta, który nadaje się wyłącznie do bycia donosicielem i marionetką. Zresztą takich marionetek (nie do końca wiadomo czyich) u nas jest więcej.
Więc znów się martwię, iż moja długo odkładana podróż do Polski na Wszystkich Świętych znów weszła w sferę ryzyka. Jak taka starszawa pani jak ja, da sobie radę w razie czego?
Więc mamy nową wojnę. Czy to początek 3-ciej Wojny Światowej? A czyż ona już nie trwa? Nie starczy palców obu rąk, by policzyć wojenne konflikty. A w każdym z tych konfliktów ofiarami są. Ludzie, zwykli ludzie. Dzieci, kobiety, seniorzy. Przerażające są doniesienia ze Strefy Gazy o panującym tam głodzie. W dzisiejszych czasach, w rogu jednego z najzasobniejszych państw świata głodują palestyńskie dzieci. Ta prawda nikogo już nie przeraża. Tak jak i wojna i ofiary wojny na Ukrainie. Tak jakby świat się osłuchał i przyzwyczaił. Przecież my to znamy z historii. A potem będzie się próbowało winę zwalić na słabych, bo nikt nie będzie się chciał przyznać do win. To jak to jest z tą prawdą? W świecie, w którym prawdę można przegłosować wszystkie chwyty są dozwolone. A jeszcze jedna wojna i jej cierpienia? Przecież akurat my jesteśmy jak nikt w tej materii ekspertami, my to mamy w genach.
Alicja Farmus,
Toronto, 22 czerwca, 2025