Niewiele osób zdaje sobie sprawę, iż na terenie województwa świętokrzyskiego miał miejsce ostatni akord Insurekcji Kościuszkowskiej. prawdopodobnie jeszcze mniej osób wie, iż w tym samym czasie tracimy z oczu skarb wieziony na wozach przez polskie wojska.
W listopadzie 1794 roku na ziemię świętokrzyską dotarły resztki polskiego wojska tworzącego siłę zbrojną zrywu powstańczego, który do historii przeszedł jako Insurekcja Kościuszkowska. Obowiązki Najwyższego Naczelnika Siły Zbrojnej Narodowej pełnił wtedy generał Tomasz Wawrzecki. Po kapitulacji Warszawy dotarł on z wojskiem w okolice Radoszyc, gdzie miał miejsce ostatni akord działań zbrojnych.
Wczesnym ranem 18 listopada 1794 roku resztki armii polskiej wyruszyły na swój ostatni marsz wiodący do wioski Jakimowice koło Radoszyc. Niewielka, około dwutysięczna kolumna, dotarła do lasu pod wsią. Wycieńczeni, obdarci i pogrążeni klęską insurekcji powstańcy okrążeni zostali przez armię Denisowa. Nie pozostawało im nic innego jak tylko kapitulować.
Z okrążenia wymknęły się jednak dwa oddziały dowodzone przez: Skórzewskiego i Rymkiewicza. Nas interesuje jednak, co stało się z bogactwem wiezionym przez polskich żołnierzy. Skarb złożony był w dziewięciu kufrach, w których było ponad 750 tysięcy złotych polskich w asygnatach, 993 ruble i 30 kopiejek, buława hetmańska wysadzana drogocennymi kamieniami, pudełko z pieczęciami Rady Najwyższej Narodowej i różnymi złotymi precjozami i masa cennych dokumentów! Czy on także dostał się w ręce Rosjan?
Oficjalnie podaje się, iż bogactwo zostało załadowane na trzy bryczki i pod ochroną zaborców odesłane do Warszawy. Skarb nigdy tam jednak nie dotarł. Rozpłynął się w powietrzu!
A może przed kapitulacją generał Tomasz Wawrzecki nakazał ukryć najbardziej cenne przedmioty? Może skarbu czeka na odkrycie?
Dzieje Jakimowic przedstawiamy w najnowszym odcinku audycji „Moc historii”.