Poznali się na jednym z portali, a potem zaczęli do siebie pisać. Kiedy mężczyzna poprosił o pieniądze, mieszkance Katowic powinna zapalić się czerwona lampka, ale się nie zapaliła. Straciła 2000 zł, a gdyby nie czujność pracowników banku, straciłaby znacznie więcej.
Historie są różne, ale schemat działania podobny. Oszuści wynajdują w mediach społecznościowych lub na portalach randkowych samotne kobiety i nawiązują z nimi kontakt. Tym razem padło na 58-letnią mieszkankę Katowic, która była przekonana, iż koresponduje z amerykańskim żołnierzem, który przebywa na Ukrainie. Oczywiście, nie był to żaden żołnierz, a zdjęcia, które miały go uwiarygadniać, nie należały do niego i go nie przedstawiały.
Poprzez regularny kontakt, który w tym przypadku trwał prawie miesiąc, oszust zdobył zaufanie swojej przyszłej ofiary, opisując fałszywe życiowe historie. Potem John Alexander, bo tak się przedstawił, poprosił o pieniądze. Chodziło o przesłanie kodów, które można wykorzystać na internetowej platformie z grami. Zmanipulowana kobieta przesłała oszustowi kody o wartości 2 000 zł. „Amerykański żołnierz” przez cały czas prowadził z nią rozmowy i ponownie poprosił o pieniądze. Tym razem chodziło już o przelew bankowy na kwotę 10 000 zł. Mieszkanka Katowic uległa i zleciła transakcję na rachunek bankowy na Litwie. Zlecenie wzbudziło podejrzenia u pracowników banku. Kobiecie wytłumaczono, iż padła ofiarą oszustwa i przelew został zablokowany. Sprawą ustalenia tożsamości sprawcy zajmują się teraz katowiccy policjanci, którzy apelują o ostrożność podczas zawierania internetowych znajomości.
Podstawy bezpieczeństwa to nieprzekazywanie wirtualnym znajomym danych osobowych, miejsca zamieszkania, numerów kont, informacji o majątku. Pod żadnym pozorem nie można wykonywać na prośbę internetowych rozmówców przelewów.