Dla nas, Europejczyków, „czerwoną linią” w wojnie Rosji z Ukrainą jest jej demilitaryzacja; to nie wchodzi w grę – oświadczył minister obrony Francji Sébastien Lecornu w opublikowanym w środę wywiadzie dla konserwatywnego tygodnika „Valeurs actuelles”. Podkreślił, iż Francja musi wspierać Ukrainę.
Odstąpienie od polityki wspierania Kijowa byłoby „idiotyzmem” – ocenił przedstawiciel rządu w Paryżu.
„Ukraińcy muszą mieć możliwość zapewnienia sobie bezpieczeństwa” – zaznaczył Lecornu. Jego zdaniem nie można zamykać Ukrainie drogi do NATO i równocześnie domagać się od niej demilitaryzacji.
Minister przypomniał, iż tzw. koalicja chętnych służy, przede wszystkim, wspieraniu Ukrainy w rozwijaniu jej armii, co „jest szansą dla francuskiego sektora zbrojeniowego”. Zwrócił również uwagę, iż Brytyjczycy, Amerykanie czy Niemcy nie będą czekać na Francję w realizowaniu swoich interesów, polegających na dozbrajaniu i odbudowie Ukrainy.
Koalicja chętnych zbierze się w czwartek w Rzymie, ale prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer połączą się zdalnie z brytyjskiej bazy wojskowej. To właśnie te dwa państwa były pomysłodawcami formatu, w ramach którego w ubiegłym roku pojawiła się koncepcja wysłania do Ukrainy wspólnej misji, zabezpieczającej możliwy rozejm. Do tej pory jednak żadne z tych państw nie wysłało oficjalnie swoich sił do kraju zaatakowanego przez Rosję.
„Piętnaście czy dwadzieścia lat temu godzinne spotkanie w tym budynku wystarczyło, aby zamknąć wszystkie linie produkcyjne prochu i amunicji małego kalibru” – podkreślił francuski minister obrony, nawiązując do ówczesnej polityki ograniczania wydatków zbrojeniowych.
Przyznał, iż uważa za rzecz niebywałą to, iż w 2017 r. – przy wydatkach publicznych sięgających 1,5 bln euro i przed objęciem urzędu przez Lecornu – Francja wydawała na obronę 32 mld. Minister ostrzegł, iż odbudowanie potencjału przemysłu obronnego Francji zajmuje miesiące, a jego zniszczenie – tylko chwilę.
Zapytany o konkretne plany rozwoju francuskiej armii, odpowiedział, iż w 2027 r. Francja będzie miała do dyspozycji dwie brygady opancerzone. Niemniej, Lecornu zauważył, iż aktualne pozostaje pytanie, czy 2027 rok to nie za późno w obliczu coraz bardziej skomplikowanej sytuacji geopolitycznej.
W ubiegłym tygodniu Kreml przekazał, iż w tej chwili nie może osiągnąć swoich celów w Ukrainie na drodze dyplomatycznej. Do tej deklaracji doszło po rozmowie przywódcy Rosji Władimira Putina i prezydenta USA Donalda Trumpa. (PAP)