Na świecie toczy się kolejna wojna, o której nikt nie mówi. „Rwanda zachowuje się jak Putin — ale w DR Konga”

news.5v.pl 16 godzin temu

W Demokratycznej Republice Konga rebelianci z ugrupowania M23 ogłosili zdobycie Gomy, największego miasta w prowincji Kiwu Północne na wschodzie kraju. Pomaga im sąsiednia Rwanda: raporty ONZ wskazują, iż regularne jednostki armii rwandyjskiej biorą udział w walkach po stronie M23 — ale oficjalnie Rwanda temu zaprzecza.

Kiwu Północne to region we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga, graniczący z Rwandą i Ugandą. Konflikty między grupami rebeliantów a rządem centralnym realizowane są tam z przerwami od ok. 20 lat.

Spór ma swoje korzenie w ludobójstwie w Rwandzie w 1994 r. Wówczas tysiące Tutsi uciekających przed ludobójstwem dokonanym przez Hutu w ich ojczyźnie uciekło do Zairu (nazwa DRK do 1997 r.), a następnie, po zmianie władzy w Rwandzie, także Hutu, którzy obawiali się prześladowań ze strony nowego rządu za udział w ludobójstwie.

Wraz ze wzrostem liczebności i wpływów zaczęli przejmować kontrolę nad przemytem minerałów i otwarcie ścierać się z oficjalnymi władzami Demokratycznej Republiki Konga. W 2004 r. Tutsi zbuntowali się w Kiwu Północnym, oskarżając władze o przyzwalanie na działania grup Hutu, które rzekomo planowały zorganizować nowe ludobójstwo.

Walki trwały przez pięć lat, aż w 2009 r. osiągnięto porozumienie pokojowe, w którym rebelianci zgodzili się złożyć broń w zamian za reprezentację w parlamencie i armii. Rebelianci byli po cichu wspierani przez Rwandę, która miała nadzieję na zwiększenie wpływów w regionie z pomocą swoich współplemieńców (Tutsi są u władzy w Rwandzie od 1994 r.).

Region nękany przez konflikty

W 2012 r. Tutsi, którzy już wcześniej służyli w oficjalnych siłach DRK, wszczęli nową rebelię, oskarżając prezydenta Josepha Kabilę o sfałszowanie wyborów, które odbyły się niedługo wcześniej. Walki z rebeliantami (nazywali siebie „Ruchem 23 Marca” lub M23, od daty porozumienia pokojowego z 2009 r.) trwały ponad półtora roku, po czym społeczność międzynarodowa zawarła porozumienia pokojowe: w regionie rozmieszczone zostały siły ONZ, ruch M23 został rozbrojony, większość jego byłych bojowników została przyjęta przez Ugandę, a kongijskie władze podjęły nowe zobowiązania do ochrony etnicznych Tutsi.

W latach 2012-2013 wsparcie Rwandy dla M23 było znacznie bardziej aktywne niż pięć lat wcześniej. Raporty ONZ wskazywały, iż minister obrony tego kraju był de facto dowódcą operacji wojskowych bojowników. Władze DRK oficjalnie określiły działania Rwandy mianem „inwazji”, ale sami rwandyjscy rządzący kategorycznie zaprzeczyli bezpośredniemu zaangażowaniu w konflikt. USA i inne kraje ograniczyły w Rwandzie szereg programów pomocowych i projektów gospodarczych — środki te w dużej mierze zadecydowały o zakończeniu walk.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Obecna aktywna faza konfliktu między rebeliantami Tutsi a kongijskim rządem rozpoczęła się w 2022 r., a odradzające się M23 oskarżyło władze DRK o niedotrzymanie porozumień zawartych dekadę temu — w szczególności o brak ochrony Tutsi przed grupami zbrojnymi Hutu. Władza rządu centralnego w regionie jest rzeczywiście w dużej mierze deklaratywna, a wiele terytoriów jest kontrolowanych przez dziesiątki różnych grup. Wydobywa się tam minerały — kobalt, tantal, wolfram, złoto — które są następnie przemycane na rynki światowe. Ponieważ przemyt odbywa się głównie przez Rwandę, kraj ten jest głównym beneficjentem tej sytuacji.

„Jesteśmy gotowi do walki”

Eksperci wskazali, iż prawdziwym powodem nowej rebelii M23 było pragnienie Rwandy, aby uniemożliwić DRK realizację dużych projektów infrastrukturalnych z Ugandą. W 2024 r. Rwanda zaczęła otwarcie grozić sąsiedniemu krajowi wojną na pełną skalę — w czerwcu prezydent Paul Kagame powiedział, iż „jesteśmy gotowi do walki, jeżeli zajdzie taka potrzeba”.

Miesiąc później eksperci ONZ opublikowali raport stwierdzający, iż od 3 do 4 tys. żołnierzy armii rwandyjskiej było bezpośrednio zaangażowanych w walki z wojskami kongijskimi, oprócz rebeliantów M23.

AA/ABACA / PAP

Zamieszki w Kinszasie

Na początku 2025 r. ruch M23 rozpoczął wielką ofensywę na miasto Goma — walki trwały przez kilka dni, a 26 stycznia rebelianci ogłosili, iż jest ono pod ich kontrolą. Zdobycie dwumilionowego miasta przyciągnęło uwagę światowych mediów.

Niektórzy dziennikarze dopatrywali się podobieństw między działaniami Rwandy w Demokratycznej Republice Konga a wojną prowadzoną przez Rosję w Donbasie w latach 2014-2022, jednocześnie kategorycznie zaprzeczając na oficjalnym poziomie jej zaangażowaniu w walki. „Rwanda zachowuje się jak Putin — ale w Kongo” — brzmiał tytuł artykułu „The Economist”.

Dalsza eskalacja może doprowadzić do katastrofy

Publikacja wyraziła obawy, iż powstrzymanie Rwandy może być trudniejsze niż 10 lat temu: podczas gdy wtedy Zachodowi wystarczyło grozić środkami ekonomicznymi, teraz może to nie wystarczyć. Rwanda ma teraz potężnych partnerów, takich jak Chiny i Turcja, którzy mogą odmówić ograniczenia lukratywnego handlu z tym krajem.

Na razie jednak Zachód również tego nie robi. Chociaż Departament Stanu USA ogłosił potrzebę natychmiastowego zawieszenia broni i wyraźnie zażądał, aby Rwanda wycofała swoje wojska (których obecności kraj nigdy nie uznał) z DRK i rozpoczęła negocjacje, nie zagroził jeszcze żadnymi jednostronnymi sankcjami. Waszyngton powiedział jedynie, iż środki deeskalacji powinny zostać omówione na poziomie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Tymczasem w Kinszasie, stolicy Demokratycznej Republiki Konga, rozpoczęły się masowe demonstracje przed ambasadami państw zachodnich, które przeradzają się w pogromy. Protestujący są niezadowoleni z braku twardej międzynarodowej reakcji na działania rebeliantów i władz Rwandy.

Szacuje się, iż zginęło kilkanaście osób (nie licząc samych bojowników i kilku żołnierzy sił pokojowych ONZ), ponad 700 zostało rannych, a z miasta napływają doniesienia o grabieżach i gwałtach. Od czasu rozpoczęcia ofensywy rebeliantów 400 tys. osób uciekło ze swoich domów.

ONZ twierdzi, iż dalsza eskalacja konfliktu może doprowadzić do jeszcze większego kryzysu, który uczyni miliony ludzi uchodźcami i doprowadzi ich na skraj śmierci. Kontynuacja walk może również doprowadzić do niekontrolowanego rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych, takich jak małpia ospa. Brak zasilania w Gomie sprawił, iż laboratorium biologiczne, w którym przechowywane są próbki wirusa ebola, jest pozbawione prądu, a Czerwony Krzyż ostrzega, iż ich długotrwałe przechowywanie bez zamrażarek stwarza poważne ryzyko wycieku.

Idź do oryginalnego materiału