Holenderski port zamienia się w twierdzę, tak władze przygotowują się na konflikt z Rosją. Port w Rotterdamie, największy w Europie i jeden z kluczowych punktów globalnego handlu, przechodzi głęboką transformację. Infrastruktura, która dotąd służyła cywilnym ładunkom, zyskuje nowe przeznaczenie – obsługę wojskowych operacji NATO.

Fot. Warszawa w Pigułce
To nie jest ćwiczenie ani strategia na papierze. Holandia, wspólnie z sojusznikami, przygotowuje się do realnego scenariusza konfliktu w Europie.
NATO zabezpiecza dostęp do portów
Władze portu rozpoczęły proces rezerwacji przestrzeni dla okrętów wojennych. Część terminali zostanie wyłączona z ruchu cywilnego i przystosowana do obsługi ciężkiego sprzętu wojskowego oraz zaopatrzenia. Holenderscy urzędnicy otwarcie mówią o planach przekierowania łańcuchów logistycznych, by w sytuacji zagrożenia zapewnić armii pełną przepustowość.
Decyzje zapadają we współpracy z portem w Antwerpii. Dwie dotąd konkurujące metropolie stworzyły wspólny plan działania. Belgia i Holandia traktują sytuację priorytetowo, łącząc siły nie tylko na poziomie operacyjnym, ale także infrastrukturalnym.
Wojskowe ćwiczenia w sercu portu
Zgodnie z zapowiedziami, na teren portu mają regularnie wpływać jednostki marynarki wojennej. Część z nich pozostanie przy nabrzeżach przez wiele dni, a choćby tygodni. Przynajmniej kilka razy w roku odbędą się ćwiczenia z udziałem wojsk NATO – również desantowe.
Dyrektor portu, Boudewijn Siemons, nie kryje, iż realizowane są przygotowania do współpracy z innymi europejskimi portami. Plan zakłada możliwość szybkiego przekierowania ładunków i utworzenie sieci wsparcia, która w razie potrzeby obejmie również Niemcy, Danię czy Norwegię.
Strategiczne surowce pod specjalnym nadzorem
W kontekście możliwej eskalacji konfliktu, Rotterdam wzywa do budowy rezerw strategicznych. Chodzi nie tylko o ropę i gaz, ale również o metale i minerały wykorzystywane w przemyśle zbrojeniowym i energetyce. Miedź, lit i grafit mają trafić do magazynów jeszcze przed zimą.
To odpowiedź na wezwania NATO, które coraz wyraźniej wskazuje na realność rosyjskiej agresji wobec państw członkowskich. Sekretarz generalny sojuszu mówi wprost: Europa musi przygotować się na możliwość wojny przed końcem tej dekady.
Port pod presją czasu i historii
Rotterdam obsługuje rocznie ponad 400 milionów ton ładunków. Ma 42 kilometry długości, a jego nabrzeża przyjmują ponad 100 tysięcy statków rocznie. To centrum europejskiej logistyki, bez którego dostawy z Azji i Ameryki nie trafiłyby do unijnego przemysłu i konsumentów.
Po raz pierwszy od zimnej wojny port wprowadza rozwiązania gotowe do natychmiastowego użycia w sytuacji kryzysowej. Część personelu przechodzi szkolenia wojskowe, a infrastruktura jest dostosowywana do szybkiego załadunku i rozładunku sprzętu wojskowego, w tym czołgów i transporterów opancerzonych.
Nowa rola w nowej Europie
Dawna granica między cywilną logistyką a strukturami obronnymi zostaje wyraźnie przesunięta. Rotterdam, który przez dekady był symbolem globalizacji i wolnego handlu, dziś przyjmuje rolę zaplecza militarnego. Europa nie może sobie pozwolić na zaskoczenie – to przekonanie kształtuje każdą decyzję podejmowaną na nabrzeżach portu.
Przygotowania trwają, a napięcie rośnie. W tej grze chodzi nie tylko o kontenery i statki, ale o zdolność całego kontynentu do obrony własnych granic. Rotterdam już teraz przechodzi próbę, której wynik może mieć wpływ na bezpieczeństwo milionów ludzi.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl