Szabla Władysława Andersa, Stanisława Maczka czy Józefa Hallera – to tylko część z 41 polskich szabel generalskich, które można obejrzeć w ramach wystawy „Szable imienne generalskie II Rzeczpospolitej” w Arsenale Miejskim – Muzeum Militariów we Wrocławiu. To broń o szczególnym znaczeniu w polskiej historii i tradycji wojskowej.
Na unikatową kolekcję składa się broń najważniejszych postaci świata wojskowości dwudziestolecia międzywojennego, takich jak: Edward Rydz-Śmigły, Władysław Anders, Józef Haller, Bolesław Wieniawa-Długoszowski, Stanisław Maczek, Tadeusz Kutrzeba, Felicjan Sławoj Składkowski, Tadeusz Rozwadowski, Kazimierz Raszewski, Stanisław Rostworowski, Zygmunt Podhorski, Stanisław Szeptycki i wielu innych.
– Do dziś powszechnie uważa się, iż nie ma broni bardziej związanej z tradycją polskiego oręża niż szabla, która występuje w najważniejszej pieśni narodowej Polaków – Mazurku Dąbrowskiego: „Co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy”. O znaczeniu szabli dla polskiego żołnierza pisał też w swojej legendarnej „Encyklopedii ilustrowanej” Zygmunt Gloger: „Szabla należy do tzw. broni białej, czyli siecznej, dzięki której Polacy odnieśli wiele zwycięstw. Stała się więc ukochaną bronią narodu, którą rycerz polski oddawał w boju jeno razem z życiem. Stosunek, jaki zachodził pomiędzy Polakiem a jego szablą, nie powtarza się u innych narodów”. Szabla jest zatem naszą bronią ojczystą i swoistym symbolem dziejów rodzimej wojskowości – opowiada Maciej Łagiewski, dyrektor Muzeum Miejskiego we Wrocławiu – placówki, do której przynależą Muzeum Militariów i Arsenał Miejski.
Szable generalskie, które znalazły się na ekspozycji, pochodzą ze zbiorów kolekcjonera polskiej broni siecznej Pawła Komorowskiego. Wybrał on 41 najcenniejszych eksponatów i przekazał muzeum w depozyt. – Szable imienne, a więc dedykowane i wręczane polskim dowódcom, to coś więcej niż tylko broń. Stanowią swoisty symbol bohaterstwa, patriotyzmu, dążeń i tradycji niepodległościowych – tłumaczy dyrektor Muzeum Miejskiego we Wrocławiu. Jak wyjaśnia, szable produkowane były w tysiącach egzemplarzy, ale tylko nieliczne trafiały do rąk wyższych dowódców i były im dedykowane jako imienne, stąd nazwa wystawy: „Szable imienne generalskie II Rzeczpospolitej”. – Ci najważniejsi dowódcy, zasłużeni na polu walki, ale także w polityce niepodległościowej, często otrzymywali je w podziękowaniu za swoje zasługi. Szable, przechowywane z wielkim pietyzmem jako spadek po przodkach, eksponowane na honorowym miejscu, świadczyły o patriotycznych tradycjach rodziny – mówi Łagiewski.
Hobby życia
Kolekcjoner Paweł Komorowski, który udostępnił wyjątkowe eksponaty wrocławskiemu muzeum, zbiera broń białą od wczesnej młodości. – Pierwszą szablę, takiego małego „prusaczka”, otrzymałem w prezencie od mojego kolegi szkolnego w pierwszej klasie liceum. Później moja kolekcja militarna to w zasadzie tylko bagnety, ale to z przyczyn finansowych – były znacząco tańsze, co dla kieszeni ucznia i później studenta miało ogromne znaczenie – opowiada Paweł Komorowski. Dodaje, iż jego kolekcja szabel zaczęła rosnąć i ewoluować, gdy podjął pracę, a jej rozwój przybrał na sile, gdy zdjął mundur leśnika i przeszedł na własną działalność gospodarczą. Jak stwierdza, o kosztach dżentelmeni nie rozmawiają, ale nie jest to tanie hobby. W jego przypadku zresztą to nie tylko hobby, ale styl życia.
– Najpierw kolekcjonowałem szable i pałasze pod hasłem „Szable i pałasze regulaminowo używane przez żołnierza polskiego po III rozbiorze Polski”. Czyli zbierałem broń angielską, austriacką, francuską, pruską i rosyjską, bo takich szabel żołnierz polski do II wojny światowej używał. Kolekcję uczyniłem pełną, to znaczy zdobyłem wszystkie regulaminowo używane wzory szabel. Wtedy zadałem sobie pytanie: co robić dalej? I zdecydowałem: będę kolekcjonował szable imienne. Szable konkretnych ludzi, uzupełnione o biogramy tychże. I wcale nie było to łatwe, bo ustalenie losów generała czy pułkownika jest w miarę proste, ale odszukanie sierżanta czy porucznika to już zadanie dla zawodowców, i to tych z odrobiną szczęścia. Szukałem tych ludzi od Kanady po Australię – tłumaczy kolekcjoner.
Wśród broni przekazanej Muzeum Militariów we Wrocławiu znajdują się szczególnie cenione przez niego eksponaty, m.in. prototypowa polska szabla oficerska z 1938 roku płk. Leona Strzeleckiego – generała brygady Wojska Polskiego, uczestnika kampanii wrześniowej oraz obrony Warszawy. Według dzisiejszej wiedzy historycznej istnieją tylko dwie takie szable na całym świecie. Drugim niezwykle cennym eksponatem kolekcjonera jest szabla gen. Leonarda Skierskiego, jedna z pięciu znanych szabel pochodzących z wytwórni braci Łopieńskich (po szabli marszałka Józefa Piłsudskiego znajdującej się w muzeum w Sulejówku, generałów Józefa Hallera i Bolesława Popowicza w zbiorach muzeum we Wrocławiu oraz gen. Leona Berbeckiego, znana tylko ze zdjęć). Kolekcjoner Paweł Komorowski niezwykle ceni też trzy szable należące w przeszłości do gen. Tadeusza Rozwadowskiego, bohatera Bitwy Warszawskiej. Wszystkie znalazły się w ekspozycji prezentowanej we Wrocławiu.
Kult szabli
Tzw. szabla polska to broń biała o wielkiej renomie, wywodząca się z Rzeczypospolitej Szlacheckiej. Najstarszy jej typ (szabla polsko-węgierska) powstał w XVI wieku za czasów panowania Stefana Batorego. Szabla gwałtownie zyskała ogromną popularność w kręgach szlacheckich, stała się ulubioną bronią szlachty i magnaterii. Tak wykształcił się swoisty kult szabli, a jej posiadanie wiązano z sarmatyzmem, a więc prądem myślowym przypisującym polskiej szlachcie wyjątkowe cechy, z walecznością i umiłowaniem wolności na czele. O znaczeniu tej broni świadczy choćby wspomnienie o niej w naszym hymnie.
Szabla jeszcze w XX wieku służyła nie tylko do celów paradnych, ale była również w wyposażeniu wojska i policji. – Do tego została stworzona szabla wzór 34 (1934 – rok wprowadzenia do wyposażenia wojska). Była ona przeznaczona dla podoficerów i szeregowych. Wyglądem nawiązywała do szabli husarskiej z XVII wieku. Była to szabla bardzo wytrzymała, miała głownię odporną na złamania, a rękojeść zapewniała dobry chwyt. Produkowała ją huta Ludwików w Kielcach, stąd przyjęła się nazwa ludwikówka. Masa szabli wynosiła około 1,5 kg z pochwą, sama broń ważyła kilka ponad 900 g. Na naszej wystawie można zobaczyć egzemplarz należący do marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza, który otrzymał tę szablę od podoficerów 17 Pułku Ułanów Wielkopolskich na imieniny 18 marca 1938 roku – tłumaczy mjr Mariusz Cieśla z Muzeum Militariów we Wrocławiu.
Odwiedzający ekspozycję mogą podziwiać szable najczęściej bogato zdobione, nierzadko wręczane w ramach oficjalnych uroczystości czy jako prezent. – Szable mają wyryte na ostrzu dedykacje, polskie symbole narodowe, najwyższe odznaczenia państwowe, w tym Virtuti Militari. Uzupełniają je zdobienia w modnych w dwudziestoleciu międzywojennym stylach dekoracyjnych art déco i modernistycznym. Większość prezentowanych szabel powstała w słynnej fabryce broni siecznej Gabriela Borowskiego w Warszawie – opowiada dyrektor wrocławskiego Muzeum Miejskiego Maciej Łagiewski.
Zbiór szabel imiennych Pawła Komorowskiego razem z kolekcją szabel (m.in. ułańskich) ze zbiorów wrocławskiego Arsenału tworzy największą w Polsce w tej chwili eksponowaną kolekcję tej broni z czasów dwudziestolecia międzywojennego. W sumie na zwiedzających czeka ponad 100 eksponatów. Wystawa w Arsenale Miejskim przy ul. Cieszyńskiej 9 ma charakter stały. Godziny otwarcia, cennik biletów i inne szczegóły można znaleźć na stronie www.mmw.pl.