Nawet 500% więcej importu z Ukrainy. Polski rynek cukru w poważnym zagrożeniu!

warszawawpigulce.pl 1 godzina temu

Bruksela rozważa gigantyczne zwiększenie importu cukru i miodu z Ukrainy – choćby o kilkaset procent. Rolnicy w Polsce i krajach regionu biją na alarm, ostrzegając przed załamaniem lokalnych rynków. Coraz głośniej mówi się o konieczności stworzenia unijnego funduszu rekompensacyjnego, który miałby złagodzić skutki decyzji Komisji Europejskiej.

Fot. Warszawa w Pigułce

Bruksela chce zalać Polskę cukrem z Ukrainy. Rolnicy ostrzegają przed katastrofą

Rosnące napięcia wokół importu produktów rolnych z Ukrainy ponownie podgrzewają atmosferę w Brukseli. Na stole leżą propozycje, które mogą wywołać wstrząs na unijnym rynku spożywczym – chodzi o gigantyczne zwiększenie importu cukru i miodu z Ukrainy choćby o kilkaset procent. Rolnicy w Polsce, na Słowacji i Węgrzech alarmują, iż takie rozwiązanie może doprowadzić do poważnych strat i destabilizacji rynków.

Import, który dzieli Europę

Od wybuchu wojny w Ukrainie handel rolny z tym krajem stał się jednym z najbardziej drażliwych tematów w Unii Europejskiej. Napływ zboża, warzyw czy owoców już wcześniej prowadził do protestów, blokad granicznych i kryzysów politycznych. Choć Bruksela próbowała wprowadzać mechanizmy równoważące, najnowsze propozycje wskazują, iż problem nie tylko nie zniknął, ale może się pogłębić.

Według wstępnych ustaleń, Komisja Europejska chce dopuścić bezprecedensowy wzrost kwot importowych dla wybranych produktów. Szczególne emocje budzi cukier i miód – ich napływ na unijny rynek miałby wzrosnąć choćby o 400–500 proc.

Sprzeciw rolników i inicjatywa Słowacji

Dla rolników w Polsce czy na Słowacji to scenariusz alarmujący. Koszty produkcji w krajach UE są wyższe, a konkurencja ze strony tańszych produktów zza wschodniej granicy mogłaby doprowadzić do bankructwa wielu gospodarstw. Dlatego państwa regionu zaczęły budować wspólny front sprzeciwu wobec planów Brukseli.

Słowacja zaproponowała utworzenie specjalnego funduszu rekompensacyjnego, który miałby chronić rolników przed skutkami liberalizacji handlu. Polska poparła ten postulat. Minister rolnictwa Stefan Krajewski podkreślił, iż relacje handlowe z Ukrainą są ważne, ale bez zabezpieczeń kraje przyfrontowe zostaną najbardziej poszkodowane.

— Scenariusz nadmiernego importu wrażliwych produktów rolnych z Ukrainy jest wysoce prawdopodobny — mówił Krajewski, wskazując szczególnie na rynek cukru, który może zostać zalany niekontrolowaną ilością towaru.

Trudne rozmowy przed Brukselą

Nie jest tajemnicą, iż negocjacje będą wyjątkowo trudne. Z jednej strony Europa chce wspierać Ukrainę w obliczu rosyjskiej agresji, z drugiej – musi chronić własnych producentów rolnych. W tle pozostaje pytanie, czy fundusz rekompensacyjny rzeczywiście powstanie i w jakiej formie.

Rolnicy podkreślają, iż bez realnych narzędzi ochrony liberalizacja handlu będzie oznaczała katastrofę dla wielu gospodarstw. Spór dopiero się zaczyna, a jego wynik może zaważyć na przyszłości setek tysięcy producentów w całej Unii Europejskiej.

Idź do oryginalnego materiału