Kancelaria prezydenta Karola Nawrockiego zamawia osiem luksusowych limuzyn w ramach długoterminowego najmu za łączną kwotę 3,86 mln zł. To oznacza koszt 482 tys. zł za każdy pojazd, co budzi pytania o wydatki w nowej administracji prezydenckiej.
Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta prowadzi już przetarg na limuzyny, który ruszył w połowie września. Nieoficjalnie pojawiają się informacje, iż samochody trafią do ministrów i będą wykorzystywane podczas delegacji krajowych i międzynarodowych.
Zmiany w planach zakupowych
Pierwotnie zamówienie nie było w ogóle planowane, ale dodano je w czerwcu, gdy Nawrocki był jeszcze prezydentem elektem. Jak informuje businessinsider.com.pl, początkowo przewidywano zakup 10 pojazdów za 2,41 mln zł, ale po objęciu urzędu przez Nawrockiego plan zmieniono na 8 limuzyn za znacznie wyższą kwotę.
Specyfikacja techniczna wymaga minimum 285,6 KM mocy, napędu na wszystkie koła i emisji CO2 poniżej 50 g/km. Te parametry w praktyce ograniczają wybór do najdroższych hybrydowych modeli plug-in klasy premium.
Kontrowersje wokół prezydenckiego taboru
Temat samochodów prezydenckich wywołał dyskusje już po zaprzysiężeniu Nawrockiego, gdy okazało się, iż porusza się BMW serii 7 w wersji Protection wartym około 2 mln zł. Poprzednik Andrzej Duda jeździł głównie Mercedesem-Maybachem S 600 Guard.
Politycy Platformy Obywatelskiej zarzucali, iż nowy prezydent "wybrał sobie" luksusowy samochód. Według rp.pl urzędnicy prezydenccy odpowiadali, iż BMW należy do Służby Ochrony Państwa podległej szefowi MSWiA Marcinowi Kierwińskiemu z KO, a nie było wyborem samego Nawrockiego.
Nietypowe jest także użycie w oficjalnych dokumentach przetargowych terminu "limuzyny" zamiast neutralnego określenia "sedan", jak zwykle praktykuje się w zamówieniach rządowych.
Źródła wykorzystane: "rp.pl", "onet.pl", "businessinsider.com.pl" Uwaga: Ten artykuł został stworzony przy użyciu Sztucznej Inteligencji (SI).





