Od Ukrainy po Kaszmir, między okupowanymi nie będzie solidarności [rozmowa]

krytykapolityczna.pl 6 miesięcy temu

Salik Basharat Geelani i Julia Kulisz: Wydałaś niedawno książkę Colonizing Kashmir: State-Building Under Indian Occupation, która opowiada o najważniejszych wydarzeniach politycznych, prawnych i kulturowych w Kaszmirze w latach 1953–1963 za rządów Bakshi Ghulama Mohammada. Czego się dowiedziałaś w trakcie swoich badań?

Hafsa Kanjwal: Gdy pracowałam w archiwum, moją uwagę przyciągnęły dekady między 1947 rokiem, gdy byłą brytyjską kolonię podzielono na Indie i Pakistan i gdy powstało wiele tekstów o historii Kaszmiru, a latami 80. i 90. ubiegłego wieku, kiedy w Kaszmirze miały miejsce zbrojne powstania, militaryzacja i łamanie praw człowieka. Miałam wrażenie, iż okres od lat 50. do 70. był niedostatecznie zbadany.

Skupiam się szczególnie na rządach Bakshi Ghulama Mohammada, które trwały od 1953 do 1963 roku, dlatego iż Kaszmirczycy w interesujący sposób opowiadali mi o jego rządach. Z jednej strony przedstawiali go jako zdrajcę, ponieważ spiskował z państwem indyjskim i poprowadził zamach stanu na szejka Abdullaha, pierwszego premiera Dżammu i Kaszmiru pod rządami niepodległych Indii, a tym samym jako polityka, który umocnił indyjską okupację Kaszmiru. Za jego czasów Zgromadzenie Ustawodawcze Kaszmiru uchwaliło konstytucję stanu, która potwierdziła przystąpienie Kaszmiru do Indii.

Z drugiej strony wiele osób chwaliło go za rozwój Kaszmiru, a w szczególności za poszerzanie praw i swobód kaszmirskich muzułmanów, zapewnienie muzułmanom pracy i edukacji, a także perspektywy awansu społecznego. Szczególnie zainteresował mnie ten jego paradoksalny aspekt.

Kolonialna okupacja Kaszmiru przez Indie dokonała się w wyniku zainstalowania marionetkowych reżimów, takich jak reżim Bakshi, ale przybierała także specyficzne formy budowania państwa i prowadzenia polityki rozwojowej. Państwa despotyczne często zarządzają aspiracjami politycznymi lub rozwijają pewne mechanizmy kolonialnej czy osadniczo-kolonialnej kontroli poprzez bezpośrednią lub nekropolityczną przemoc.

Choć na pierwszym planie w Kaszmirze widoczna jest właśnie ta przemoc, to jednak ten okres pokazuje, iż istotną rolę w kolonialnej okupacji może odgrywać retoryka „rozwoju”, czyli to, co [izraelski badacz okupacji Palestyny] Neve Gordon nazywa polityką życia. I choć okupacja indyjska wyglądała w tym okresie zupełnie inaczej niż później, w czasach militaryzacji i powstań zbrojnych, w równym stopniu jej celem było tłumienie politycznych aspiracji Kaszmirczyków.

Rządy Bakshiego całkowicie zakotwiczyły prawne, kulturalne, polityczne, gospodarcze, finansowe i edukacyjne sfery życia Kaszmiru w Unii Indyjskiej. Mimo to Bakshiemu nie udało się emocjonalnie zintegrować Kaszmirczyków z Indiami, bo już dziesięć lat po zakończeniu jego rządów w Kaszmirze ponownie zaczęły się masowe mobilizacje na rzecz samostanowienia.

Jednym z głównych wydarzeń okresu, który badam – a istotną rolę odgrywa w tym czasie Związek Radziecki – jest głośna wizyta radzieckich premierów Chruszczowa i Bułganina w Kaszmirze w 1956 roku. Chruszczow i Bułganin oficjalnie odwiedzili Kaszmir, aby zobaczyć „rozwój i postęp”. Zostali miło przyjęci, zwiedzili nie tylko obiekty państwowe, ale też miejsca typowo turystyczne. Na koniec wizyty wygłosili tezę, iż wygląda na to, iż Kaszmir w końcu zdecydował się dołączyć do Indii – oraz iż przyniesie to korzyść jego mieszkańcom. Od tamtej pory Związek Radziecki wetował wszystkie kolejne uchwały w sprawie Kaszmiru i sprawił, iż konflikt, który od początku miał charakter międzynarodowy, zaczęto uznawać za konflikt lokalny.

Zbrojne powstanie z lat 90. jest prawdopodobnie najważniejszym symbolem kaszmirskiego ruchu oporu. Jakie mechanizmy państwowego ucisku stosowano wówczas w Kaszmirze?

Na przełomie lat 80. i 90. Kaszmirczycy chwycili za broń i rozpoczęli masowe mobilizacje przeciwko indyjskim rządom. Państwo indyjskie stopniowo zaczęło przenosić punkt ciężkości w zarządzaniu na formy bardziej nekropolityczne. Na początku lat 90. w Kaszmirze doszło do głośnych protestów, które objęły różne miasta, miasteczka i wsie. W odpowiedzi armia indyjska strzelała do tłumu, co zakończyło się serią głośnych masowych morderstw.

Celem Indii było utrudnienie powszechnego oporu, karanie za uczestnictwo w zbrojnym buncie, jak i za wspieranie go, by cena oporu stała się niezwykle wysoka. Istnieje wiele historii o zatrzymaniach lub porwaniach młodych ludzi w związku z podejrzeniem o przynależność do bojowników. Armia otaczała całe dzielnice, koncentrując siły w jednym rejonie, włamywała się do domów mieszkańców. Istnieją doniesienia, iż żołnierze ​​wywracali wszystko do góry nogami, sprawdzając choćby pojemniki z ryżem w poszukiwaniu broni lub innych ukrytych przedmiotów.

Istniała również praktyka zaganiania ludzi do lokalnych parków w celu szybkiej identyfikacji zwolenników bojowników. W tym decydującą rolę odgrywali Informatorzy. Często stosowano przemoc seksualną i gwałty, nie tylko wobec kaszmirskich kobiet, ale także mężczyzn. Tysiące z nich zostało uwięzionych i poddanych torturom. Torturowano ludzi przede wszystkim w specjalnych ośrodkach, takich jak Papa I i Papa II, ale niekiedy także w domach byłych urzędników albo w szkołach.

Około 10 tysięcy osób uważa się za zaginione, a wiele z nich prawdopodobnie znajduje się w masowych grobach odkrytych na początku XXI wieku. Powstała choćby kategoria tzw. pół-wdowy – były to kobiety, które nie wiedziały, czy ich mąż żyje, czy umarł, a w związku z tym, czy one mogą ponownie wyjść za mąż – ich stan cywilny był niejasny. Termin ten w rzeczywistości odzwierciedla niepewność, z którą wiele kobiet musiało sobie radzić. Regularnie dochodziło do pozasądowych egzekucji i zabójstw wysokich rangą przywódców i intelektualistów kaszmirskich. Był to czas niezwykle brutalny, strategicznie obliczony na wyplenienie wszelkiego oporu.

Jakie inne formy oporu, poza zbrojnym, praktykowali Kaszmirczycy w latach 90.?

Kaszmirczycy regularnie uciekali się do różnych form nieposłuszeństwa obywatelskiego, w tym do strajków zwanych „hartalami”. Zwłaszcza po takich zdarzeniach jak masowe rozstrzelania zamykali firmy, sklepy i szkoły albo wstrzymywali transport na kilka dni, a choćby kilka miesięcy. Mimo trudności ekonomicznych i finansowych ludzie ponosili ofiary, podtrzymując ducha oporu.

Rząd wprowadził godzinę policyjną. Pamiętam protesty, gdy setki tysięcy ludzi gromadziło się przed biurem ONZ w Srinagarze, pisząc petycje i pisma apelacyjne. W rzeczywistości kilka udało się osiągnąć, ale były to próby lokalnych form oporu, a dzięki temu sytuacja została zauważona także przez społeczność międzynarodową.

Kluczową rolę w dokumentowaniu rozmiarów przemocy odegrali kaszmirscy fotografowie i dziennikarze, ryzykując własne życie. Dokumentacja ta wykracza daleko poza lata 90. XX wieku. Myślę, iż jest to bardzo ważne, bo częścią propagandy państwa indyjskiego są twierdzenia o normalizacji – iż wszystko jest w porządku, wszyscy są szczęśliwi. Zatem samo bycie świadkiem tego, co działo się z Kaszmirczykami i przekazywanie tych obrazów dalej, było bardzo istotną formą sprzeciwu.

Co możesz powiedzieć o funkcjonowaniu indyjskiej machiny propagandowej? W miarę jak przestrzeń dla sprzeciwu w Kaszmirze stale się kurczy, w jaki sposób dysydenci dostosowują się do tych wyzwań i reagują na nie?

Według mnie wszystkie grupy tworzące indyjskie społeczeństwo zgadzają się co do podkreślania wagi okupacji Kaszmiru. Politycy, społeczeństwo obywatelskie, naukowcy i media są zgodni, iż Kaszmir jest integralną częścią Indii, jego mieszkańcy są zadowoleni z przynależności do Indii, a problemem jest jedynie sponsorowany przez Pakistan terroryzm. Kaszmirczykom zasadniczo odmawia się prawa do organizacji politycznej. Wojskowa obecność Indii w Kaszmirze uzasadniona jest koniecznością podtrzymywania rządów twardej ręki ochrony Kaszmiru przed napaścią Pakistanu.

Jeśli chodzi o machinę propagandową, przykładów jest wiele. Można wspomnieć o roli indyjskiego kina w kształtowaniu postrzegania Kaszmiru. Turystyka i rozmaite działania kulturalne również odgrywają istotną rolę w tej narracji. Weźmy na przykład Dzień Republiki, którego celem jest kultywowanie lokalnej harmonii. Armia indyjska również uczestniczy w tych działaniach, przyłączając się do projektów kulturalnych, aby wpływać na ludzkie serca i umysły.

Każda forma wypowiedzi lub pism politycznych, które bezpośrednio dokumentują sytuację w Kaszmirze lub krytykują państwo indyjskie, jest karalna. Ponadto w Kaszmirze panuje ogromna autocenzura, zwłaszcza od 2019 roku.

Skalę szaleństwa i to, jak przestrzeń dla sprzeciwu gwałtownie się kurczy, wyraźnie ilustruje niedawny incydent. Na początku tego roku odbyło się tam spotkanie grupy G20, pierwsze międzynarodowe wydarzenie z udziałem przedstawicieli z całego świata. Indie zorganizowały je w Kaszmirze właśnie po to, aby po raz kolejny zademonstrować społeczności międzynarodowej swoją kontrolę nad regionem. Kaszmirska młodzież zareagowała na to wpisami na portalach społecznościowych, pojawiło się wiele memów podważających narrację o normalności tej sytuacji politycznej. Rząd stanowy twierdził, iż Srinagar to nowoczesne miasto, które stale się rozwija; w odpowiedzi ci młodzi ludzie umieścili zdjęcia różnych zabytków świata w miejsce podobnych, np. zamiast Wieży Zegarowej na centralnym placu Srinagar, wstawili w Photoshopie londyńskiego Big Bena.

Próbowano w ten sposób krytykować narrację o normalizacji i rozwoju. A jednak choćby ta forma wyrażania przekonań politycznych była zakazana. W ciągu kilku godzin od publikacji wiele z tych obrazów zostało usuniętych, co pokazało ogromną siłę nadzoru państwowego w zakresie identyfikowania i śledzenia autorów treści. Ludzie poczuli się zagrożeni i usunęli je. w tej chwili nie da się znaleźć miejsc, w których Kaszmirczycy mogliby praktykować choćby najdrobniejsze formy krytyki, bo na taką ekspresję po prostu nie ma miejsca.

Można jednak wyjechać z Kaszmiru i działać za granicą.

Tak, ale i to jest problematyczne, bo najprawdopodobniej oznacza, iż ​​nie będzie można wrócić. Wiele osób w ogóle nie może opuścić Kaszmiru, ponieważ państwo zakazało im wyjazdu lub po prostu unieważniło paszporty. A kiedy komuś w końcu uda się uciec, rodziny takich osób są stale zagrożone i objęte specjalnym nadzorem. Dlatego każdy powinien dwa razy pomyśleć o konsekwencjach dla swojej rodziny.

Społeczeństwo obywatelskie odegrało istotną rolę w ujawnianiu zbrodni państwa indyjskiego. Czy możesz naświetlić historię Stowarzyszenia Rodziców Osób Zaginionych i Koalicji Społeczeństwa Obywatelskiego Dżammu i Kaszmiru, które dziś są pod stałą obserwacją i w sytuacji zagrożenia?

Te dwie organizacje odegrały istotną rolę w dokumentowaniu naruszeń praw człowieka w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Parveena Aganger, założycielka Stowarzyszenia Rodziców Osób Zaginionych, sama doświadczyła zaginięcia syna w latach 90. Zrobiła wszystko, co możliwe, aby przynajmniej dowiedzieć się, co się z nim stało. Skontaktowała się z innymi osobami, których krewni również zniknęli. Razem utworzyli sieć rodzin i przeprowadzili istotną pracę dokumentacyjną. Do 2019 roku regularnie organizowali comiesięczne protesty, gromadząc się w parku ze zdjęciami członków rodziny i demonstrując, domagając się odpowiedzialności od państwa.

Kluczową rolę odegrała także Koalicja Społeczeństwa Obywatelskiego Dżammu i Kaszmiru pod przewodnictwem Khurrama Parveza i Parveza Imroza. Khurram przebywa w tej chwili w areszcie pod zarzutem wspierania terroryzmu i spiskowania przeciwko państwu. Praca koalicji ma najważniejsze znaczenie dla dokumentowania naruszeń: tortur, ustawy o specjalnych uprawnieniach sił zbrojnych, bezkarności indyjskich żołnierzy i degradacji środowiska spowodowanej działaniami państwa indyjskiego.

Niestety, od 2019 roku koalicja stała się jednym z głównych celów represji państwa. Duża część ich pracy utknęła w ślepym zaułku, ponieważ zarówno grupy, jak i osoby z nimi powiązane są systematycznie prześladowane. Jest to przerażające, bo Indie mogą robić w Kaszmirze, co chcą, a nie jest to choćby udokumentowane, nie ma możliwości prowadzenia takich prac. To jedno z głównych zmartwień wielu aktywistów – jak w ogóle śledzić i badać przestępstwa, do których doszło.

Biorąc pod uwagę charakter systemu prawnego w Indiach i precedensy decyzji sprzecznych z wolą kaszmirskiego społeczeństwa, czego Kaszmirczycy mogą oczekiwać od indyjskiego systemu prawnego?

Indyjski system prawny jest nieprzejednany i przestarzały, począwszy od konstytucji, a skończywszy na Sądzie Najwyższym i sądach niższej instancji. Godnym uwagi przykładem jest sprawa z 2013 roku, w której Sąd Najwyższy Indii skazał na śmierć Afzala Guru, fałszywie oskarżonego o udział w ataku na parlament w Delhi w 2001 roku. Mimo braku dowodów państwo nalegało na jego egzekucję, powołując się na potrzebę uspokojenia indyjskiej opinii publicznej, która pragnęła surowej kary za atak. To dobra ilustracja stosunku indyjskiego systemu prawnego do Kaszmirczyków.

Istnieją także przepisy takie jak ustawa o bezpieczeństwie publicznym, ustawa o zapobieganiu nielegalnej działalności oraz ustawa o specjalnych uprawnieniach sił zbrojnych, które pozwalają państwu na przetrzymywanie ludzi przez wiele lat bez postawienia im zarzutów i w coraz większym stopniu umożliwiają arbitralne stosowanie prawa.

Gdy toczy się walka o utrzymanie świadomości politycznej, ogromną rolę odgrywają kultura i ekspresja artystyczna. Czy tak się dzieje również w Kaszmirze?

Z pewnością tak, choćby jeżeli kultura jest czasami bagatelizowana. Już w 1947 roku kaszmirscy poeci tacy jak Mehjoor i Abdul Ahad Azad zajęli się wyzwaniami politycznymi stojącymi przed Kaszmirczykami. W jednym z rozdziałów książki piszę, iż wielu artystów i osobistości kultury zostało niestety skorumpowanych przez państwo. Jednak w ich pracach, niezwiązanych bezpośrednio z polityką, można przeczytać wyraźną krytykę oficjalnej opowieści o normalizacji.

Ekspresja kulturalna i artystyczna, zwłaszcza w języku angielskim, skierowana do publiczności międzynarodowej, zyskała popularność po letnich protestach w 2010 roku. Odbywa się to w różnych formach, takich jak hip-hop, literatura faktu, literatura piękna, fotografia i film. Młodzi Kaszmirczycy próbowali przekazać światu swoją historię. w tej chwili znaczna część tego wyrażania siebie jest ograniczona i kryminalizowana, dlatego ważne jest monitorowanie rozwoju produkcji kulturalnej.

Czy potrafisz naszkicować portret typowego współczesnego zwolennika kaszmirskiego ruchu wolnościowego? Jakie są cechy wspólne osób, które się za tym opowiadają? Czy nastąpiły zmiany w postrzeganiu przez Kaszmirczyków form oporu i reakcji na nie?

Naszkicowanie takiego portretu jest dość trudne, brakuje danych, by móc w prosty sposób opisać uczestników ruchu wolnościowego. Biorąc jednak pod uwagę ograniczenia tradycyjnych środków oporu, Kaszmirczycy wyrażają swój opór w sposób zintegrowany z życiem codziennym. Mogą to być drobne działania, takie jak wymiana spojrzeń, gdy ludzie przechodzą obok wojskowego bunkra. Jeden z moich kolegów, Mohamad Junaid, twierdzi, iż choćby sposób poruszania się Kaszmirczyków po mieście odzwierciedla ich opór wobec wojska.

Ten cielesny opór jest głęboko zakorzeniony u większości ludzi, choć niestety jest również wielu kolaborantów i kompradorów, którzy odnoszą osobiste korzyści z okupacji, a ich status społeczny jest nierozerwalnie związany z obecnością Indii. Przeważa jednak poczucie urzeczowionego, cielesnego oporu, choć jego wyrażanie stało się znacznie trudniejsze ze względu na zwiększony poziom lęku. Wzrost liczby informatorów, lokalnych szpiegów, spowodował, iż ludzie zaczęli obawiać się wypowiadania swoich poglądów. Boją się choćby rozmawiać ze znajomymi o tym, co robią oni sami lub członkowie ich rodzin, ponieważ nie wiedzą, komu mogą zaufać.

W projekcie zatytułowanym Dialogi Peryferii badamy regiony takie jak Kaszmir, które chronicznie znajdują się w stanie marginalizacji oraz ucisku politycznego, gospodarczego i kulturowego. Możemy dostrzec podobieństwa między Kaszmirem a innymi regionami, takimi jak między innymi Palestyna, Iran, Kurdowie, część terytoriów rosyjskich, które mają własną wizję przyszłości politycznej, niektóre państwa Ameryki Łacińskiej i Ukraina. Okupacja Kaszmiru wydaje się jednak mniej widoczna na arenie międzynarodowej. Jak myślisz, dlaczego często pomija się historię Kaszmiru, podczas gdy więcej uwagi poświęca się opowieściom o Palestynie i Ukrainie?

W książce badam umiędzynarodowienie kwestii Kaszmiru w latach 50. i 60. XX wieku, która później była już postrzegana wyłącznie jako spór między Indiami a Pakistanem. Nie zostało jeszcze powiedziane, iż był to także ruch antykolonialny lub walka ludu o wolność. To nieporozumienie wynikało z przekonania, iż ​​był to jedynie konflikt międzypaństwowy, w którym uwaga skupiała się na dwóch krajach, a nie na tym, czego naprawdę chciała ludność regionu.

Co więcej, wielu ludziom trudno jest myśleć o Indiach jako o państwie kolonialnym, biorąc pod uwagę historię Indii jako kolonii brytyjskiej i ich rolę w światowych ruchach antykolonialnych. Indie mają chwalebną historię oporu wobec Brytyjczyków, pozycjonując się jako lider Trzeciego Świata. To, iż kraj, który przewodził walkom wyzwoleńczym znacznej części świata, sam stał się potem okupantem, jest dość trudny do zrozumienia. Ignorowanie tej historii tłumaczy się nie tylko zachodnimi interesami w regionie i umowami biznesowymi z Indiami, ale także szerszą dynamiką zimnej wojny z Chinami. Indie są rywalem Chin i dlatego bezpieczniejszym sojusznikiem dla Zachodu. Ponadto kraje z większością muzułmańską, z wyjątkiem Pakistanu, w przeszłości milczały w sprawie Kaszmiru, ponieważ one również czerpią korzyści z bliskich powiązań z Indiami.

Jaką rolę odgrywa indyjska propaganda w kształtowaniu światowej narracji o Kaszmirze i jaki ma to wpływ na postrzeganie i doświadczenia Kaszmirczyków mieszkających/pracujących w Indiach?

Przewagą Indii jest sposób, w jaki są postrzegane na Zachodzie, a także to, iż rozumiane są jako kraj bogaty kulturowo i historycznie niezwykły. Są atrakcyjne dla Zachodu ze względu na swój stosunek do duchowości, postacie takie jak Gandhi, pozytywne skojarzenia z Bollywoodem, kinem i jogą. Ten pozytywny obraz komplikuje postrzeganie Indii jako kraju uwikłanego w rządy kolonialne. Ponadto indyjska diaspora jest bardzo widoczna w biznesie, technologii, nauce i mediach, odgrywając tym samym rolę w kształtowaniu narracji na arenie światowej.

Osobiście nigdy nie mieszkałam ani nie pracowałam w Indiach, ale mogę podzielić się doświadczeniami moich kaszmirskich przyjaciół. Niektórzy członkowie indyjskiej lewicy postrzegają Kaszmirczyków jako ofiary, ale wśród ogółu społeczeństwa panuje masowa dyskryminacja, na przykład postrzeganie muzułmańskiej tożsamości Kaszmirczyków jako zagrożenia, co tylko wzmacnia szerszą logikę wojny z terroryzmem.

Salik: Dodałbym, iż seksualizacja Kaszmirczyków, a zwłaszcza kaszmirskich kobiet (które są symbolicznie porównywane do jabłek i wróżek), jest trwałym tropem w indyjskiej wyobraźni kulturowej. Ta symboliczna gra między typizacją Kaszmirczyków jako brutalnego zagrożenia dla narodu, a jednocześnie erotyzowanych ciał, które można posiąść, jeszcze bardziej komplikuje przedstawianie Kaszmirczyków, manipulując ogólnym postrzeganiem Kaszmiru zarówno przez ludność Indii, jak i przez międzynarodową opinię publiczną.

Zamiast opracowywać strategie zbiorowego działania przeciwko globalnej potędze imperialnej, istnieje tendencja do zamykania dyskusji poprzez wyróżnianie jednostek lub grup, które można uznać za bardziej uprzywilejowane wśród uciskanych. Dziś często pojawia się oburzenie, iż niektóre grupy, np. Ukraińcy, otrzymują od Zachodu większe wsparcie niż na przykład Syryjczycy. Łatwo dojść do wniosku, iż dotyczy to także Kaszmirczyków, którym w ogóle nie poświęca się takiej uwagi. Na jakich wspólnych zasadach można budować solidarność?

Staram się myśleć pozytywnie o tych sprawach, ale trudno mi wyobrazić sobie jedność lub wspólne zasady, jeżeli obecny porządek świata będzie się utrzymywał. Problemem jest nie tylko uwaga poświęcana konkretnym krajom, ale także nierówne wsparcie, jakie niektóre społeczności otrzymują z Zachodu, co również powoduje podziały. Oczywiście zagrożone społeczności są często zmuszone do przyjęcia wsparcia z dowolnego dostępnego źródła, ale gdy kraje udzielające wsparcia dopuszczają się przemocy gdzie indziej, budowanie solidarności staje się niezwykle trudne.

Dobrym przykładem jest obecna sytuacja z Ukrainą i Palestyną. Wyrażone przez prezydenta Zełenskiego poparcie dla Izraela zmusiło szerszy palestyński ruch solidarności do zawieszenia wsparcia dla Ukrainy. Częścią problemu jest to, iż zależność od państwa, na którym opierają się zagrożone społeczności na całym świecie, jest tą samą zależnością, która powoduje to napięcie. Być może powinniśmy przemyśleć kultywowanie takiej etyki solidarności, która przełamie tę państwocentryczną zależność i skupi się na wspólnej historii kolonizacji lub ograniczaniu autoekspresji. Nie stanie się to jednak, dopóki zasadniczo nie zakwestionujemy zarówno współczesnego liberalnego porządku międzynarodowego, jak i samej formy państwa narodowego.

Inwazja Rosji na Ukrainę wywołała dyskusję na temat niezachodnich imperializmów. Jak z kaszmirskiej perspektywy postrzegasz rolę Rosji, Chin i Indii we współczesnym świecie?

Myślę, iż niektórzy przez cały czas kształtują swoje poglądy polityczne w oparciu o politykę państw narodowych, traktując je jako wyjście z sytuacji. Przykładowo, w związku z rywalizacją Chin z Indiami, część Kaszmirczyków wspiera na arenie międzynarodowej Chiny, wierząc, iż będą w stanie przeciwstawić się Indiom – mimo iż same Chiny są dość islamofobiczne i prowadzą kolonialną politykę we wschodnim Turkiestanie, gdzie żyją Ujgurowie. Niestety, skolonizowanym społecznościom trudno się wyplątać z tych państwocentrycznych zależności.

W obliczu wielkich zachodnich imperializmów choćby w ruchach lewicowych istnieje tendencja do romantyzowania państw takich jak Rosja, Chiny i Indie, w nadziei, iż mogą one wpłynąć na stworzenie wielobiegunowego świata. Uważam jednak, iż koniecznie trzeba się temu przeciwstawiać, ponieważ państwa narodowe nas nie uratują. Faktem jest, iż zagrożone społeczności często lądują w workach na zwłoki w wyniku zimnych wojen. Dlatego trzeba wyobrazić sobie nowe możliwości i solidarność ponad granicami różnych imperializmów.

Atak Hamasu na Izrael z 7 października i ludobójstwo w Gazie spowodowały śmierć ponad 30 tysięcy Palestyńczyków (z czego około 70 proc. to kobiety i dzieci) i ponad tysiąca Izraelczyków. 1,4 miliona Palestyńczyków zostało wysiedlonych. Kilka krajów, między innymi Boliwia, Chile, Kolumbia, Turcja, Bahrajn i Jordania, albo zerwało stosunki dyplomatyczne z Izraelem, albo odwołało stamtąd swoich przedstawicieli. Setki tysięcy ludzi na całym świecie protestowało przeciwko izraelskim zbrodniom wojennym, podkreślając powagę nadużyć wobec Palestyńczyków.

Wydaje się jednak, iż państwo izraelskie wciąż ignoruje międzynarodowe prawo humanitarne. Jak widzisz rolę globalnego systemu prawnego i politycznego w tym historycznym momencie, kiedy państwa narodowe, takie jak Izrael, Rosja czy Indie, bezkarnie dokonują celowych zmian demograficznych, kolonializmu osadniczego i ludobójstwa?

Moim zdaniem działania Izraela w Gazie i to, co Rosja zrobiła w Ukrainie, czy bezkarność Indii w 2019 roku, podkreślają porażkę obecnego światowego systemu prawnego i politycznego. To oczywiste, iż porządek ten został stworzony wyłącznie w celu ochrony interesów potężnych rządów, a prawa i regulacje są stosowane wybiórczo wobec krajów, które ten porządek kwestionują. Problem bezkarności wysuwa się na pierwszy plan, gdy kraj może rażąco naruszyć prawo międzynarodowe i nie ponieść żadnej kary.

Obawiam się, iż ta bezkarność może jeszcze bardziej zmotywować Indie, którym udało się już wyjść bez szwanku po całkowitej aneksji Kaszmiru w 2019 roku. Nie było wówczas żadnej specjalnej reakcji międzynarodowej, a dziś Indie przez cały czas prześladują muzułmanów. Przeraża mnie myśl o tym, jakie potencjalne kroki mogą podjąć Indie w następnej kolejności. Jednak ważne jest również uznanie roli, jaką odgrywają globalne ruchy solidarności w pociąganiu swoich państw do odpowiedzialności i budowaniu rozwiązań w różnych kontekstach. Niektóre z tych rozwiązań dają mi nadzieję, ale poziom bezkarności władz jest po prostu przerażający. Dlatego Gaza może stać się poligonem doświadczalnym dla wielu innych części świata.

Jak widzisz przyszłość kaszmirskiego ruchu oporu?

Trudno powiedzieć, biorąc pod uwagę czynniki międzynarodowe i realizację indyjskiego projektu osadniczo-kolonialnego w Kaszmirze. Sytuacja będzie zależeć od tego, jak daleko ludzie zdołają wyjść poza autocenzurę i zdać sobie sprawę z konsekwencji. Historycznie rzecz biorąc, ruchy oporu i mobilizacja pojawiają się i zanikają, przybierają różne formy. Obecny wysoki poziom represji i próby podjęcia przez Indie ostatniego posunięcia kolonialnego zwiększają niepewność, dlatego musimy poczekać i zobaczyć, co się stanie.

Chcę przez cały czas mieć nadzieję na szerszą świadomość sprawy Kaszmiru na świecie i na solidarność z naszym narodem. Jak widzimy dzisiaj na przykładzie Gazy, ludzie na całym świecie muszą się mobilizować przeciwko współczesnemu kolonializmowi i pracować nad położeniem kresu zbrodniom własnych państw.

**
Hafsa Kanjwal jest adiunktką na wydziale Historii Azji Południowej w Lafayette College (Easton, Pensylwania) i autorką książki Colonizing Kashmir: State-Building Under Indian Occupation (Stanford University Press, 2023). Jej prace oferują czytelnikom przegląd historiograficzny i dogłębną analizę indyjskich praktyk kolonialnych oraz procesów budowania państwa w Kaszmirze w latach 50. i 60. XX wieku.
Salik Basharat Geelani pochodzi z Kaszmiru, jest doktorantem na Wydziale Literatury Angielskiej Uniwersytetu Vanderbilt w USA.
Julia Kulisz jest doktorantką na Wydziale Literaturoznawstwa Akademii Kijowsko-Mohylańskiej.

Artykuł opublikowany w magazynie commons.com.ua na licencji Creative Commons. Z ukraińskiego przełożyła Aleksandra Kosior.

Idź do oryginalnego materiału